Mini PC to komputer, który ma wiele zalet, ale też i ograniczenia. Niby przenośny, ale żeby go używać konieczne jest podłączenie komputerka do monitora lub telewizora. Taki miniaturowy sprzęt może jednak doskonale sprawdzić się w domu i w biurze, gdzie liczy się każdy kawałek wolnej przestrzeni. W zależności od potrzeb i zasobności portfela znajdziemy tanie modele do zadań podstawowych, jak i wydajne maszyny, kosztujące nawet kilka tysięcy złotych. Mini PC może również pracować jako HTPC (Home Theater Personal Computer), czyli komputer pełniący rolę centrum multimedialnego – posłuży do odtwarzania filmów także z serwisów streamingowych (usługi wideo na życzenie) grania w gry, nawet te, które mają nieco większe wymagania sprzętowe.
Trudne początki
Protoplastami miniaturowych pecetów były nettopy, czyli małe komputery o najczęściej zamkniętej architekturze bez możliwości rozbudowy czy wymiany podzespołów. Mogły one pracować, stojąc na biurku obok monitora (obecnie standardem jest możliwość instalacji z tyłu obudowy monitora lub telewizora, a także na ścianie, z wykorzystaniem uchwytów w standardzie VESA), jednak ich wydajność nie była – delikatnie mówiąc – najlepsza. Słaby procesor, mała ilość pamięci RAM i powolny dysk twardy bardzo ograniczały ich zastosowania. O wymagających grach nie mogło być mowy.
Niezaprzeczalną zaletą tego spzętu była natomiast cena, duża energooszczędność i cisza podczas pracy. W wielu z nich montowano nawet pasywne układy chłodzenia. Świetnie sprawdzały się podczas przeglądania sieci, obsługi poczty czy edycji tekstu i innych niewymagających zadań, ale nic poza tym. Można było też posłużyć się nimi jako centrami multimedialnymi do odtwarzania filmów czy muzyki. Nabywając takie urządzenie, otrzymywaliśmy gotowy do pracy sprzęt z już zainstalowanym systemem operacyjnym. Choć określenie nettop nadal funkcjonuje, znacznie częściej spotkamy się dziś z nazwą mini PC. Teraz to już zupełnie inne urządzenia, które możemy nawet samodzielnie rozbudowywać, wymieniając podzespoły. Można też kupić samą płytę główną w obudowie pozbawionej procesora, RAM-u i pamięci masowej i własnoręcznie zamontować takie podzespoły, jakie są nam potrzebne.
Trzy drogi do mini PC
Aby stać się posiadaczem miniaturowego komputera, mamy kilka dróg do wyboru. Pierwszą, najprostszą z nich jest zakup gotowego zestawu, w skład którego wchodzą obudowa, wszystkie niezbędne podzespoły oraz preinstalowany system operacyjny (najczęściej Windows). Drugim sposobem są urządzenia typu barebone, czyli tzw. kadłubki. To szkielet przyszłego komputera składający się z obudowy i płyty głównej, najczęściej z zainstalowanym już procesorem. W niektórych tego typu kadłubkach znajdziemy wolne złącza kart rozszerzeń, np. adapterów Wi-Fi czy Bluetooth. Ostatnim rozwiązaniem jest samodzielne złożenie takiej maszyny z wykorzystaniem dostępnych na rynku elementów, podobnie jak w przypadku komputerów stacjonarnych, ale w wersji mini. „Miniaturowość” dotyczy w głównej mierze obudów, płyty głównej i zasilacza. Pozostałe komponenty są identyczne jak w przypadku zwykłych komputerów lub laptopów. Rynek kadłubków i gotowych komputerów mini PC jest dziś praktycznie opanowany przez kilka firm. Są to: dominujący Intel i jego urządzenia znane jako NUC (Next Unit of Computing), Asus (VivoMINI), Gigabyte (BRIX), ZBOX produkowany przez Zotaca, MSI Cubi oraz Mac mini firmy Apple. W sprzedaży znajdziemy też egzemplarze produkowane przez mało znanych, często egzotycznych producentów.
Warto również wiedzieć, że niektórych mini PC nie możemy rozbudowywać. Dobrym tego przykładem są produkty Apple. Jedynie w modelach z lat 2010–12 istniała możliwość wymiany modułów pamięci RAM. W nowszych egzemplarzach jest to niemożliwe lub mocno utrudnione i powoduje utratę gwarancji.