Narodziny ZX Spectrum
To nie pierwszy ani też ostatni komputer skonstruowany przez sir Clive’a Sinclaira. Ale niewątpliwie to jego „opus magnum”. Do tego idealnie oddawał filozofię konstruktora: stworzyć produkt na tyle dobry, by ludzie chcieli go mieć, i przy tym tak tani, aby zostawić konkurencję daleko w tyle.
W tym miejscu pierwotnie miała być relacja z MWC. Ale z wiadomych przyczyn nie jest to możliwe. Lecz nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, gdyż zamiast mówić o przyszłości, możemy dla odmiany przypomnieć ich odległą przeszłość, gdy szczytem marzeń dla milionów osób na całym świecie było małe, czarne pudełko z gumową klawiaturą...
Clive Sinclair, właściciel Sinclair Research (kalkulatory, radioodbiorniki etc.) w 1980 skonstruował dość prymitywny – ale za to niedrogi – komputerek ZX80. Ten sprzedawał się na tyle nieźle, że zachęcony ko- mercyjnym sukcesem Sinclair już po roku ukazał się kolejny, lepszy pod każdym względem ZX81. Ale że konkurencja nie zasypiała gruszek w popiele, szybko rozpoczęto prace nad następnym modelem – ZX81c („c” oznaczało możliwość wyświetlania grafiki w kolorze. Sama „maszynka” miała być po prostu ZX81 po tuningu). Lecz jesienią 1981 firma Acorn pokazała ośmiobitowego Acorna Model A, znanego później jako BBC Micro, który zdecydowanie górował osiągami nad tym, co projektował zespół Sinclaira. Clive podjął rękawicę i rozpoczął prace nad zupełnie nową konstrukcją, która w założeniach miała być nie gorsza niż Micro, ale zdecydowanie od niego tańsza. Prototyp nazwano ZX82. Potem zmieniono nazwę na „Spectrum”, by podkreślić, że komputer ów wyświetla „całe spektrum barw”, czyli łącznie 8 kolorów o 2 stanach jasności...
Komputer wyświetlał kolorową grafikę w rozdzielczości 256x192. Do tego dawał się podłączyć do każdego domowego odbiornika TV, wydawał z siebie dźwięki, a wbudowany interpreter niezłej wersji języka BASIC umożliwiał pisanie i zgrywanie na kasetę magnetofonową albo dziwaczne ustrojstwo o nazwie microdrive własnych programów. Oczywiście programy można też było wczytywać. I tu wybór był wręcz niewiarygodny. Mówi się o aż 24 000 działających na „spektrusiu” tytułach (rzecz jasna nie na samym początku), z cze- go większość to gry. Jak na tamte czasy – to był to niezły wynik.
Spectruma resetowało się po- przez... wyjęcie wtyczki zasilacza z kontaktu. Leniwsi wyciągali i wkładali bolec zasilacza z komputerka (bo nie trzeba było się schylać...), co jednak stwarzało ryzyko awarii wskutek prze- pięcia. Ale bodaj najsłabszą stroną „gumowca” były jego możliwości generowania dźwięku, do czego zresztą w ramach oszczędności wykorzystywano procesor, a nie specjalizowany układ. W efekcie komputer głównie wydawał z siebie rozmaite popiskiwania, niczym głośniczek peceta. Ale utalentowani programiści i muzycy nawet z tego potrafili wydobyć całkiem satysfakcjonujące efekty (przykład? Film poniżej). Ba, dało się z tego wycisnąć nawet syntezę mowy!