Apple tłumaczy się ze współpracy z Tencentem
Gigant zareagował na wątpliwości użytkowników związane z tym, że niektóre telefony z iOS-em komunikują się z serwerami Tencentu.
Wczoraj pisaliśmy o zaskakującym odkryciu użytkowników iPhone'a, którzy zorientowali się, że ich telefon wysyła dane służące poprawie bezpieczeństwa nie tylko na serwery Google'a, ale też firmy Tencent. W sieci zawrzało i trudno się temu dziwić, zwłaszcza w kontekście niedawnych gestów poparcia Apple'a dla chińskiego rządu – takich jak blokada aplikacji HKmap.live czy usunięcie flagi Tajwanu z emoji. Niektórzy zaczęli się obawiać, że amerykański gigant pomaga śledzić opozycjonistów.
W oficjalnym komunikacie Apple tłumaczy, że całe zamieszanie jest związane z usługą Safari Fraudulent Website Warning, która służy do oznaczania złośliwych stron internetowych. Większość telefonów komunikuje się tylko z serwerami Google'a, jednak smartfon zaczyna automatycznie korzystać z systemów bezpieczeństwa Tencentu, gdy system wykryje, że użytkownik znalazł się na terenie Chin kontynentalnych. Przełączenie ma następować na bazie sygnału GPS.
W obu przypadkach ma chodzić jednak tylko o kwestie zabezpieczeń, ale – jak twierdzi Apple – wysyłane dane nie pozwalają nawet podejrzeć, na jakie strony loguje się użytkownik. Firma stanowczo odcina się od zarzutów o udział w szpiegowaniu swoich klientów. Jest to całkiem logiczne wytłumaczenie, zwłaszcza w kontekście wielu zagrożeń w chińskich witrynach i coraz silniejszej pozycji Tencentu. Trudno wątpić w dobre intencje giganta z Cupertino, choć firma popełniła błąd, nie informując wprost o takiej zmianie.