Pojawienie się Google Chrome zmieniło sposób postrzegania przeglądarek internetowych. Funkcjonalny minimalizm zaproponowanego wówczas interfejsu zyskał aprobatę internatów, stając się wzorem do naśladowania. Obecnie we wszystkich przeglądarkach można znaleźć podobne rozwiązania. Jednak proces ich zbliżania do produktu Google nadal trwa, czego dowodem mogą być ostatnie zmiany w Firefoksie.
Projekt Australis
Produkt Mozilli uchodził dotąd za raczej niezbyt przyjazny nowym użytkownikom. Podczas gdy inni udoskonalali wygląd swoich przeglądarek, Firefox trwał twardo przy własnym, niemal archaicznym już, mało funkcjonalnym interfejsie. W tej sytuacji trudno więc dziwić się emocjom, które towarzyszą końcowemu wdrożeniu długo oczekiwanego projektu Australis. Przynosi on jedną z największych zmian w historii przeglądarki spod znaku lisa – całkowicie odmieniony interfejs graficzny. Cel? Uczynić Firefoksa bardziej nowoczesnym, wydajniejszym i znacznie łatwiejszym w obsłudze, także tej dotykowej.
Produkt Mozilli uchodził dotąd za raczej niezbyt przyjazny nowym użytkownikom. Podczas gdy inni udoskonalali wygląd swoich przeglądarek, Firefox trwał twardo przy własnym, niemal archaicznym już, mało funkcjonalnym interfejsie. W tej sytuacji trudno więc dziwić się emocjom, które towarzyszą końcowemu wdrożeniu długo oczekiwanego projektu Australis. Przynosi on jedną z największych zmian w historii przeglądarki spod znaku lisa – całkowicie odmieniony interfejs graficzny. Cel? Uczynić Firefoksa bardziej nowoczesnym, wydajniejszym i znacznie łatwiejszym w obsłudze, także tej dotykowej.
Na tym jednak podobieństwa się kończą, bo po kliknięciu tej ikony otrzymujemy dostęp nie do rozwijanej listy opcji, ale do obrazkowego interfejsu przeglądarki. To tu znalazły się wszystkie najpopularniejsze narzędzia przeglądarki Firefox – od trybu incognito, przez historię, zakładki czy opcje drukowania, po szalenie popularny menedżer dodatków. Co najważniejsze jednak, zawartość owego menu jest w pełni modyfikowalna. W każdej chwili można dostosować jego wygląd do własnych potrzeb, przeciągając po prostu myszką ikonę danej funkcji w inne miejsce. Dotyczy to również górnego paska narzędziowego, w którym teraz, oprócz ciekawie animowanego przycisku zakładek, może się znaleźć także wspomniany już menedżer dodatków.
Łatwiejsza synchronizacja
Wraz z premierą Firefoksa 29 niemała rewolucja dokonała się również w mechanizmie synchronizacji wybranych ustawień przeglądarki między różnymi urządzeniami. Odnowiony, bardziej niezawodny Firefox Sync od tej chwili opiera się w całości na specjalnym, zakładanym w chmurze koncie Firefox. Pozwoliło to znacznie uprościć procedurę łączenia ze sobą przeglądarek zainstalowanych na dowolnym komputerze czy sprzęcie mobilnym. Aby skorzystać z tych samych ustawień, zakładek, historii przeglądania, haseł, zainstalowanych dodatków, a nawet kart otwartych na innym urządzeniu, nie trzeba już przepisywać skomplikowanych kodów parujących czy kluczy odzyskiwania.
Wystarczy adres e-mailowy i hasło, by zalogować się na swoje konto, co automatycznie uruchomi proces synchronizacji. Kolejne rozwiązanie znane z Google Chrome, ale jeśli tam to się sprawdziło, to czemu i tutaj z niego nie skorzystać? Jedynym zgrzytem może być fakt, że nowa odsłona Firefox Sync nie jest kompatybilna ze swoją poprzedniczką. A to oznacza, że wszyscy, którzy chcą korzystać z tej usługi, muszą na nowo założyć w niej konto.