Standard bardzo uniwersalny
W wersji najbardziej podstawowej kabel USB-C odpowiada USB 2.0, tyle że zgodnie ze standardem musi sobie poradzić z prądem o natężeniu 3 A przy napięciu 20 V (USB 2.0 to jedynie 5V i 0,5 A), a w sprzedaży są także modele 5 A. Niestety, o ile w przypadku złączy microUSB słaby kabel co najwyżej wydłuży czas ładowania, o tyle zły kabel USB-C może doprowadzić do zniszczenia urządzenia. Wszystko przez to, że to w kablu montowane są rezystory, dzięki którym urządzenia podłączone przez USB-C informują się wzajemnie o swoich potrzebach i oczekiwaniach, jeśli chodzi o napięcia i natężenia. Podłączenie mocnego zasilacza złym kablem np. do smartfona może się skończyć spaleniem tego drugiego. Obecnie takich przypadków jest na szczęście coraz mniej, bo po pierwsze producenci „trzymają się” standardów, a po drugie większość wydajnych zasilaczy ma kable przymocowane na stałe. Słabe ładowarki, nawet z niezgodnym ze standardem kablem, nikomu krzywdy zrobić nie powinny… choć mimo wszystko lepiej nie ryzykować i kupować kable kosztujące min. 20 zł.
Jakość kabli ma także znaczenie przy podłączaniu szybkich peryferiów: zewnętrznych dysków, pendrive’ów, kart sieciowych czy stacji dokujących. W tym wypadku nie chodzi jednak o spalenie urządzeń, a zapewnienie odpowiedniej prędkości działania – bo ta w najgorszym wypadku może wynosić zaledwie 30 MB/s (czyli jak w USB 2.0), zamiast np. 300 MB/s (jak USB 3.1 gen 1).
Jeszcze ważniejsze jest to w przypadku urządzeń, korzystają ze standardu Thunderbolt 3. Najpewniejszym wyjściem jest, rzecz jasna, kupno oryginalnych kabli znanych producentów, zwłaszcza w przypadku TB3. Bo choć na pierwszy rzut oka wyglądają one tak samo, jak kable USB-C, to jednak muszą sobie poradzić ze znacznie wyższymi transferami (TB3 standardu PCIe x4 to aż 40 Gbps, podczas gdy najszybszy obecnie USB-C w standardzie USB 3.1 gen 2 to zaledwie 10 Gbps). Jeśli nie chcesz wydawać fortuny, wybierz przynajmniej przewody krótkie oraz grube, co zminimalizuje ryzyko.
Można oczywiście wybrać wersję maksimum, ale nie każdy potrzebuje np. czytnika kart pamięci, złącza Ethernet czy gniazda minijack. Z drugiej strony bardzo przydatne jest USB-C zgodne z Power Delivery, dzięki czemu laptop będzie automatycznie podłączany do zasilania, gdy podepniemy do niego stację dokującą. Praktycznie niezbędne są również złącza USB typu A, najlepiej zgodne ze standardem USB 3.0 (wg nowszej nomenklatury USB 3.1 gen 1, a wg najnowszej – USB 3.2 gen 1). Jeśli korzystasz z zewnętrznego monitora, warto również wybrać model z gniazdem HDMI, które zapewni lepszą jakość obrazu niż D-Sub (Display Port jest w takich stacjach dokujących spotykany bardzo rzadko).
Osobna kategoria to stacje dokujące z miejscem na zewnętrzną kartę graficzną, czyli eGPU. Najtańsze modele, takie za 1000 zł, mają wprawdzie mniej wbudowanych złączy, ale za to wewnątrz można zamontować desktopową kartę graficzną, co przyda się i graczom, i profesjonalistom.
Sposób podłączenia
Do najpopularniejszych notebooków i tabletów można podłączyć stacje dokujące z wtykami zamocowanymi bezpośrednio w obudowie, dzięki czemu stację mocuje się bezpośrednio do laptopa. Bardziej uniwersalne są jednak takie podłączane za pomocą krótkiego kabla, które zadziałają z każdym urządzeniem, a do tego nie będą blokowały innych portów (niektóre modele bezkablowe zajmują dwa gniazda USB-C). Uwaga: eGPU wymaga złącza Thunderbolt!