Cechy telefonów do 1000 zł
- pamięć 16–64 GB
- zwykle 3 GB RAM-u, w wyjątkowych przypadkach 4 GB
- ekran na ogół Full HD
- Android 7
- hybrydowe gniazdo SIM
- między innymi czytnik linii papilarnych
Bylibyśmy hipokrytami, gdybyśmy twierdzili, że nie patrzymy z pożądaniem na telefony z najwyższej półki. Każda ich premiera jest powodem, by po raz kolejny zerknąć na nowe technologie i oryginalne wzornictwo. Równocześnie jednak trudno nie odnieść wrażenia, że tempo rozwoju smartfonów ostatnimi czasy spadło. Wiadomo, że telefony są coraz szybsze, pod obudową skrywają coraz więcej gigabajtów pamięci, a ekrany pęcznieją od gęsto upakowanych pikseli i mają coraz większą przekątną. Prawdziwych nowinek i unikatowych cech projektowych jest jednak mało. A co chyba ważniejsze – wszystko to, co jeszcze rok, dwa temu wprawiało w zachwyt, dziś trafiło do telefonów ze średniej półki i stało się normą. Obecnie, wydając do 1000 zł, można kupić urządzenie, które z powodzeniem sprawdzi się we wszystkich typowych zastosowaniach, a użytkownik nie będzie odczuwał dotkliwych braków związanych z oszczędnościami.
Komputer w kieszeni
Ci, którzy przygodę z komputerami rozpoczynali w latach dziewięćdziesiątych, pewnie już uświadomili sobie, że współczesne telefony pamięcią i mocą obliczeniową wielokrotnie przewyższają ich pierwsze pecety. Co nawet bardziej szokujące – to samo mogą powiedzieć ci, którzy jeszcze parę lat temu kupowali budżetowe laptopy. Typowy smartfon kosztujący do tysiąca zł ma co najmniej 2 GB RAM-u, wielordzeniowy procesor o częstotliwości sięgającej 2 GHz i do 64 GB flasha na dane w najlepszych modelach. Oczywiście to inna niż w przypadku pecetów architektura. Fakty jednak są takie, że postęp technologiczny pozwala każdemu z nas nosić w kieszeni naszpikowane sensorami urządzenie, które możliwościami przypomina tricodery z uniwersum „Star Treka”. Te podręczne uniwersalne skanery po raz pierwszy pojawiły się w popularnym serialu SF pod koniec lat sześćdziesiątych. Wystarczyło pół wieku, by rzeczywistość niemal dogoniła fikcję.
Czytniki linii papilarnych w telefonach do 1000 zł to już standard. Na ogół skanery te są umieszczone na tylnej ścianie i pozwalają jednym muśnięciem odblokować ekran urządzenia. To ich podstawowa funkcja, nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by wykorzystywać czytniki również w zewnętrznych aplikacjach. Świetnym przykładem są apki bankowe. Niektóre z nich umożliwiają wyświetlenie salda lub dostęp do konta właśnie po autoryzacji za pomocą odcisku palca.
Przykład skanera linii papilarnych jest oczywiście najbardziej wyrazisty. Oprócz niego telefony mają również wiele innych czujników i bardzo często są one wykorzystywane w kreatywny sposób przez twórców aplikacji. Warto w tym miejscu wspomnieć np. o żyroskopie i kompasie, które umożliwiają wyświetlanie mapy nocnego nieba w czasie rzeczywistym z uwzględnieniem pozycji telefonu, czy systemie GPS, który pomoże na drodze. Pewnego rodzaju egzotyką jest miernik pola magnetycznego, który dzięki odpowiednim aplikacjom przekształca smartfon w wykrywacz metalu, oczywiście o umiarkowanej czułości. Jeszcze do niedawna tańsze urządzenia były pozbawione wielu udogodnień tego rodzaju – te czasy jednak minęły i dziś nawet telefonem kosztującym kilkaset złotych można z powodzeniem posiłkować się podczas wędrówek w górach lub oświetlać sobie drogę. Porównanie z technologiami rodem ze „Star Treka” jest więc jak najbardziej na miejscu.