Gdzie te oszczędności?
Zachwyty zachwytami, równocześnie jednak trzeba jednak zauważyć, że ograniczenia finansowe przekładają się także – mimo wszystko – na braki w specyfikacji technicznej i pominięcie niektórych mechanizmów. Za tysiąc zł z nielicznymi wyjątkami nie uda się kupić telefonu wyposażonego w 64 GB pamięci flash. Podobne ograniczenia dotyczą ekranu. Rozdzielczość QHD to również wyższa półka cenowa, podobnie zresztą jak najlepsze technologie wyświetlania z OLED na czele. Cierpi też wygoda użytkowania, bo żadnego przetestowanego przez nas telefonów nie da się naładować bezprzewodowo.
Niektóre technologie zaimplementowano wybiórczo. Dobrym przykładem jest nowoczesne gniazdo USB typu C. To wciąż nowinka, która dopiero zaczyna się pojawiać i nawet w najlepszych telefonach w cenie do tysiąca zł występuje rzadko. A szkoda, jest to port o zdecydowanie wyższej trwałości niż microUSB, co przekłada się również na jakość i odporność na uszkodzenia wtyczek i gniazd. Póki co akcesoria korzystające z tego standardu są droższe, naszym zdaniem jednak obecność tego typu portu jest zaletą urządzenia – tym bardziej, że ze względu na symetryczną budowę USB-C jest po prostu wygodniejsze w obsłudze.
Na kolejnych stronach przetestowaliśmy dziesięć urządzeń, które kosztują od 659 do 999 zł. Wierzymy, że każdy czytelnik znajdzie wśród nich telefon, który sprosta oczekiwaniom. Tym bardziej, że wśród przetestowanych urządzeń znalazły się nie tylko smartfony nawiązujące stylistyką do najdroższych i najbardziej ekskluzywnych modeli, ale i takie, które może i wyglądają mniej atrakcyjnie, ale w zamian cechuje je nadzwyczajna trwałość obudowy.
Czy 16 GB wewnętrznej pamięci to problem?
Tak, ale nie tak wielki, jak w przypadku starszych wersji Androida. Wszystko za sprawą funkcji, która pojawiła się w szóstej edycji tego systemu. Chodzi o możliwość traktowania karty microSD jako pamięci wewnętrznej. W starszych urządzeniach, korzystających jeszcze z Androida do wersji 5 włącznie, karta mogła być wykorzystywana jedynie jako magazyn na dane, czyli w praktyce było możliwe tylko zapisywanie zdjęć, filmów lub muzyki. Dane aplikacji (z nielicznymi wyjątkami) musiały być przechowywane na pamięci wewnętrznej, co szybko prowadziło do zapychania się telefonu.
Problem ten został rozwiązany w Androidzie 6 i jego następcach. Umożliwiono w nich używanie kart microSD w roli – jak określają to twórcy Androida – pamięci wewnętrznej. Funkcja działa w różny sposób w zależności od producenta telefonu. Pojemność karty może być po prostu dodawana do ogólnej pojemności pamięci flash telefonu albo po włożeniu karta i pamięć flash pozostaną niezależnie, za to będziemy mogli wybrać nową domyślną lokalizację dla zapisywania danych aplikacji. Po pobraniu z sieci oprogramowanie będzie wówczas instalowane na microSD, odciążając tym samym flasha telefonu.
Niezależnie od tego, jak telefon wykorzystuje dodatkowe gigabajty, cały czas jest ograniczany wydajnością karty. Warto więc, rozszerzając magazyn danych, zainwestować w szybką kartę pamięci, która została oznaczona klasą A1. Jest to standard, który stworzono specjalnie z myślą o smartfonach. Opisuje on pamięci gwarantujące zapis na poziomie 10 MB/s oraz minimalną liczbę 1500 operacji wejścia-wyjścia na sekundę w przypadku odczytu oraz 500 podczas zapisu. Polecamy np. karty SanDisk lub GoodRam.