Karuzela z premierami kolejnych CPU giganta z Santa Clara kręciła się na tyle szybko, że sam Intel nie był na bieżąco z ofertą układów obsługujących rodzinę Coffee Lake. Początkowo klienci nie mieli wyboru, co powodowało, że jeśli ktoś potrzebował kupić komputer do prac biurowych, mniej wymagającej rozrywki lub po prostu nie należał do grona entuzjastów najnowszych technologii, był skazany albo na czekanie, albo na głębsze sięgnięcie do portfela. Dlatego z radością przyjęto chipsety z linii B, H i Q, które stanowią bazę do budowy tańszych płyt głównych.
Układy te rzecz jasna są słabsze niż flagowy Z370 (z jednym wyjątkiem, o którym piszemy dalej), ale jeśli tylko nie potrzebujemy wyciskać siódmych potów z procesora i pamięci, to z wielu propozycji na pewno wybierzemy odpowiednią „podstawkę”. Skoro już odwołaliśmy się do podkręcania, to wyjaśnijmy, że ta czynność wymaga chipsetu oznaczonego symbolem Z. Jeśli więc w gnieździe LGA 1151 znajdzie się chip z literą K w nazwie, tudzież zainstalowane kości pamięci będą miały profil XMP, to mimo obecności w BIOS-ach (a właściwie UEFI) płyt głównych funkcji służących do zwiększania taktowania CPU i RAM-u, nie przyniesie to efektu zwiększenia wydajności. Jasne więc powinno być to, że do tańszych płyt dobieramy takież podzespoły.
Budżet nade wszystko
Podział rynku na segmenty ma swoje źródło w kosztach: chipset o mniejszych możliwościach to mniejszy wydatek, który niejako wymusza oszczędności w budowie i wyposażeniu „podstawek”. Zamieszczona u dołu strony tabela przedstawia najważniejsze cechy układów sterujących przeznaczonych dla rodziny Coffee Lake. H370 i Q370 tylko w niewielkim stopniu odbiegają od Z370 i dlatego też nie ma aż tak wielu bazujących na nich modeli płyt głównych. Popularność osiągnął B360, który wydaje się być swego rodzaju optimum. Obsługuje on bowiem tyle samo dysków SATA III (6 portów) i jedynie o dwa mniej gniazda USB (12 zamiast 14). Co prawda nie zbudujemy na takiej płycie sprzętowej macierzy typu RAID, ale za to możemy wykorzystać pamięć Intel Optane czy zainstalować dwa dyski M.2 (o ile oczywiście producent płyty głównej zdecyduje się zamontować odpowiednie złącza). Przy okazji wyjaśnijmy wspomniany wcześniej wyjątek dotyczący Z370: otóż w przeciwieństwie do młodszych kuzynów nie obsługuje on USB 3.1 Gen2.
Chipset H310 jest z kolei przeznaczony do budżetowych komputerów, których sercem będą procesory linii i3, Pentium lub Celeron. Tylko dwa gniazda pamięci RAM (bez obaw – działają w trybie dwukanałowym), jedynie cztery porty SATA i maksimum 10 gniazd USB – to najkrótsza charakterystyka drugiego pod względem popularności taniego układu sterującego Intela. Mimo możliwości zwiększenia potencjału płyty zewnętrznymi układami SATA czy USB raczej nie ma się co spodziewać, że razem z tańszym modelem dostaniemy taki prezent. Jasno więc widać, że wybór konkretnej „podstawki” nie może odbyć się w ciemno i koniecznie trzeba go poprzedzić szczerą odpowiedzią na pytanie, czego tak naprawdę potrzebujemy w nowym komputerze.
LED nasz powszedni
Przekornie zacznijmy więc analizę od kwestii estetycznych. Nie przypadkiem pecet jest nazywany blaszakiem, przecież od zawsze był „pakowany” do metalowej skrzynki, której bliżej nieokreślony kolor oscylował między beżem a szarością. Co odważniejsi proponowali czarne obudowy, ale tak naprawdę dopiero pojawienie się przeszklonych bocznych ścian spowodowało, że część klientów zaczęła wymagać czegoś więcej niż zielonego lub brązowawego laminatu płyty głównej. Mamy więc dziś w pewnym sensie rewię mody uzupełnioną popularnymi od jakiegoś czasu diodami LED. Oświetlenie to charakteryzuje się różnym stopniem intensywności – często też można podłączyć zewnętrzne paski LED-owe. Trzeba obiektywnie przyznać, że niektóre modele płyt prezentują się bardzo ładnie, więc zwolennicy estetyki w stylu „art electrique” na pewno znajdą coś dla siebie.
Zdecydowanie słabiej dopieszczeni są zwolennicy formatu ATX. Modele płyt głównych z chipsetem H310 w naturalny sposób w przytłaczającej większości mają format micro ATX (wszak trafiają do prostszych maszyn), ale także urządzenia bazujące na B360 są znacznie popularniejsze w tym mniejszym wymiarze. Nie ma się temu co dziwić, ponieważ praktycznie jedyną instalowaną kartą PCI Express jest karta grafiki, a zmieszczą się przecież nawet modele trzyslotowe. Konstrukcje z SLI czy CrossFire na rynku masowym nie mają żadnego znaczenia, a zainstalowanie – dajmy na to – karty dźwiękowej na PCIe nie nastręcza żadnych problemów. Nieco więcej poszukiwań potrzeba, gdy chcielibyśmy dołożyć np. przejściówkę dla dysków w formacie M.2 – nie znajdziemy bowiem zbyt dużo płyt micro ATX z drugim złączem PCIe x16.