Czego boją się Amerykanie?
Czy faktycznie chińskie produkty są zaprojektowane i skonstruowane w taki sposób, by ułatwić pracę agencjom wywiadowczym Państwa Środka? Nie ma na ten temat żadnych potwierdzonych informacji. Docierające sygnały wskazują na obawy związane z bliskimi związkami producenta z chińskimi siłami zbrojnymi oraz komunistycznymi władzami, bez wskazania jednak, czy stwierdzono do tej pory istnienie mechanizmów szpiegowskich w elektronicznych gadżetach wyprodukowanych w Chinach.
Tego typu obawy dotyczą nie tylko chińskich produktów. Latem 2017 roku amerykańskie i brytyjskie agencje wywiadowcze ostrzegały przed używaniem oprogramowania antywirusowego firmy Kaspersky Lab, jako powód wskazując możliwość przesyłania przez ten software danych do Rosji. Amerykańskie instytucje otrzymały zakaz korzystania z rosyjskiego oprogramowania, a do firm prywatnych FBI wystosowała ostrzeżenie o zagrożeniach związanych z produktami Kaspersky’ego. Nie są to obawy wyssane z palca, bo w 2014 roku rosyjscy agenci wykradli poufne dokumenty z komputera pracownika National Security Agency, wykorzystując do tego właśnie oprogramowanie Kaspersky’ego. Nie jest jednak jasne, czy rosyjska firma miała cokolwiek wspólnego z tym atakiem, czy też rosyjscy szpiedzy wykorzystali po prostu błąd w oprogramowaniu. Według jednej z teorii pracownik NSA faktycznie miał na swoim komputerze zainfekowane pliki, więc program antywirusowy wysłał je do analizy do centrali. A że centrala znajdowała się w Moskwie...
Cyfrowa wojna czy po prostu gra interesów?
Afera związana z rzekomymi powiązaniami Kaspersky Lab z rosyjskim wywiadem może mieć jednak drugie dno. To bowiem Kaspersky Lab po 2010 roku wykrył i nagłośnił sprawę szpiegowskich wirusów Stuxnet i Flame, a także Duqu, Gauss i Regin – narzędzi, które powstały w wojskowych laboratoriach USA i Izraela. Można więc w wypchnięciu Kaspersky Lab z amerykańskiego rynku upatrywać zemsty za ujawnienie cyberbroni. Kaspersky’emu nie pomogło, że wykrywał i ujawniał także rosyjskie narzędzia szpiegowskie, jak np. Red October, który przez pięć lat, aż do 2013 roku, służył do wykradania informacji z ambasad i elektrowni atomowych w Europie Zachodniej i USA.
Z tej perspektywy także sprawa Huawei może nie być jednoznaczna. Przed zapowiadanym (i niedoszłym) wejściem tego sprzętu na rynek USA prognozy ekonomistów wskazywały, że w ciągu roku telefony Huawei staną się popularniejsze niż urządzenia Apple’a. Czy więc mamy do czynienia z wojną wywiadów, czy po prostu wojną ekonomiczną? Huawei i Kaspersky zagrażają bezpieczeństwu narodowemu USA czy raczej interesom amerykańskich koncernów? Zapewne nigdy się tego nie dowiemy.