Niechętni pasażerowie
Mimo to samoloty pasażerskie nie zostaną w przewidywalnej przyszłości całkowicie pozbawione ludzkiej załogi. Na przeszkodzie we wprowadzeniu w pełni autonomicznych samolotów pasażerskich stoją preferencje pasażerów. Według raportu szwajcarskiego banku UBS tylko 17 proc. badanych zgodziłoby się kupić bilet na bezpilotowy samolot, nawet przy założeniu niższej o 10 proc. ceny.
Dlatego mimo zaawansowanej technologii samoloty pasażerskie będą miały pilota. Bardziej prawdopodobne jest natomiast ograniczenie liczebności sterujących samolotem do jednej osoby, szczególnie na krótszych trasach. Elektroniczni piloci mogą być potrzebni też ze względu na niedobory wykwalifikowanych członków załóg. W raporcie UBS czytamy, że w związku z gwałtownym rozwojem lotnictwa cywilnego do 2035 roku może zabraknąć aż 600 tys. wyszkolonych pilotów. Dlatego traktowanie zaawansowanego autopilota, tak jak dzisiejszego zastępcy kapitana maszyny, może okazać się koniecznością. Człowiek może szybciej zniknąć z samolotów cargo, które wykonują blisko 10 proc. wszystkich lotów.
Autonomiczne maszyny bojowe
Obiekcje pasażerów na pewno nie będą hamowały rozwoju autonomicznych samolotów przeznaczonych dla lotnictwa wojskowego. Projektowany obecnie B-21 Raider, bombowiec strategiczny Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, który ma wejść do służby w połowie kolejnej dekady, ma uczestniczyć w misjach zarówno z pilotem na pokładzie, jak i w trybie autonomicznym. W przypadku tego statku powietrznego, zdolnego do wykonywania uderzeń nuklearnych, będzie się to wiązało zapewne z nadzorem operatora naziemnego, choć wiele innych maszyn projektowanych dla wojska ma działać w pełni autonomicznie.
Przykładem takiego projektu jest MQ-25 Stingray, duży autonomiczny dron przystosowany do startów z lotniskowców, którego głównym zadaniem będzie tankowanie załogowych myśliwców F-18 Hornet. Amerykańska marynarka opracowuje też autonomiczną maszynę bojową przeznaczoną do wsparcia myśliwców taktycznych F-18 i F-35. Informacje o celach samolot otrzyma od pilota koordynującego akcję lub operatora powietrznego centrum dowodzenia. Jednostka posłuży też jako platforma rozpoznawcza, np. wykrywając wrogie myśliwce oraz stanowiska obrony przeciwlotniczej. Efektywność robotycznego skrzydłowego (tak wojskowi nazywają tego drona) została udowodniona w czasie testów niewykrywalnego dla radarów prototypu Northrop Grumman X-47 B. Maszyna przeprowadziła bezpiecznie najtrudniejsze manewry, w tym start z katapulty, automatyczne lądowanie na płynącym lotniskowcu, a także poruszanie się po zatłoczonym pokładzie startowym.
Future Combat Air System
Systemy autonomicznego lotu dla maszyn wojskowych są intensywnie rozwijane także przez europejskie firmy zbrojeniowe, np. BAE Systems. Ten brytyjski koncern zmodyfikował mały samolot pasażerski Jetstream 31, który przekształcono w platformę testową systemu obserwacji otoczenia samolotu przeznaczonego dla bezzałogowych dronów wojskowych. Maszyna oprócz standardowych czujników ma kamerę, której obraz jest przetwarzany przez autopilota. Pozwala to na unikanie przeszkód w postaci chmur burzowych, a także statków powietrznych z wyłączonymi transponderami.
Choć na pokładzie przebywają technicy i piloci, w czasie lotów testowych maszyną steruje się z ziemi. Rola operatora ogranicza się do wyznaczenia trasy przelotu w komputerze i oznaczenia ewentualnych celów. Informacje są przesyłane łączem satelitarnym do komputera w samolocie – o tym, jak prowadzić samolot, decyduje już autopilot. W przyszłości samolot będzie wyposażony w system pozwalający wybrać bezpieczne miejsce do lądowania i posadzić samolot na płycie lotniska bez udziału pilota. Powstający w Warton system sterowania zostanie wykorzystany we francusko-brytyjskim programie Future Combat Air System. W jego ramach powstaje bezzałogowy samolot bojowy, który ma wykonywać misje u boku nowoczesnych europejskich myśliwców Eurofighter oraz Dassault Rafale.
Inteligentne drony
Równie intensywnie jak systemy dla dużych samolotów rozwijane są miniaturowe autonomiczne drony. Startup Near Earth Autonomy tworzy kwadrokoptery wyposażone w inteligentny system, który pozwala na realizowanie rozmaitych zadań bez udziału człowieka, a nawet bez wsparcia nawigacyjnego ze strony systemu GPS. Dzięki nawigacji wykorzystującej technologię LIDAR (patrz ramka) drony mogą także poruszać się w zamkniętych przestrzeniach. W związku z tym można ich użyć do skomplikowanych zadań, takich jak automatyczny nadzór kopalni, ochrona budynków czy ocena szkód po katastrofach. Podobnie jak w przypadku autopilota samolotu pasażerskiego drony wyposażone w system Near Earth Autonomy potrafią poruszać się po wyznaczonej ścieżce, co pozwala wykorzystać je do tworzenia map, przeprowadzania inspekcji instalacji naziemnych, np. rurociągów, czy w rolnictwie. W przyszłości drony będą mogły samodzielnie zaopatrywać odległe placówki, a nawet pełnić rolę dźwigów na budowach. W tym ostatnim zastosowaniu przydadzą się testowane koncepcje rojów dronów, mogących łączyć siły w celu przemieszczenia ciężkiego obiektu – tak samo jak robią to niektóre gatunki mrówek.
O tym, że technologia NEA jest obiecująca, najlepiej świadczy fakt, że w rozwój firmy w jesienią 2017 roku zainwestował lotniczy gigant Boeing. Niewykluczone więc, że rozwiązania autonomicznego sterowania przeznaczone dla małych dronów znajdą się w przyszłości w oprogramowaniu autopilota popularnych samolotów pasażerskich Boeing 737 czy 787 Dreamliner.