Ciemna strona internetu
W przypadku AlphaBay w odnalezieniu właściciela serwisu, Alexandra Cazesa, pomogły błędy, które on sam popełnił podczas obsługi serwera. Ten były właściciel serwisu komputerowego administrował przestępczym serwisem za pomocą nicka i konta e-mail, którego równocześnie używał do celów prywatnych, np. do rejestrowania się w otwartych usługach takich jak LinkedIn czy na forach dyskusyjnych. Po tym, jak policjanci odkryli tożsamość administratora AlphaBay, mogli bez trudu zebrać dodatkowe dowody w serwisach społecznościowych, w których Cazes chwalił się wystawnym trybem życia i drogimi samochodami, których nie mógłby kupić dzięki deklarowanym dochodom. Ostatecznie Cazesa pogrążyła lekkomyślność, gdyż w momencie aresztowania miał otwartego laptopa i zajmował się restartem serwera wcześniej zdestabilizowanego przez policyjnych hakerów. Dzięki błyskawicznej akcji stróżów prawa, którzy zaskoczyli go w luksusowej willi w Tajlandii, Cazes nie zdążył zablokować dostępu do panelu administracyjnego witryny i co za tym idzie do bazy danych serwisu. Co więcej, okazało się, że laptop, którego używał, nie był zaszyfrowany. Wszystkie dane, m.in. loginy oraz informacje o zgromadzonych środkach w kryptowalucie bitcoin, były zapisane w niezabezpieczonych plikach tekstowych. Cazes wkrótce po aresztowaniu powiesił się w celi tajlandzkiego więzienia, zapewne by uniknąć ekstradycji do Stanów Zjednoczonych. Tam mógłby podzielić los Rossa Ulbrichta, twórcy pierwszego darknetowego rynku Silk Road, który w ciężkim więzieniu federalnym odsiaduje dożywocie bez prawa zwolnienia warunkowego.
W podobny sposób służby zlikwidowały także inny popularny rynek Hansa. Co ciekawe, po przejęciu serwerów holenderska policja przez miesiąc zarządzała serwisem, co pozwoliło na zebranie danych o 10 tys. sprzedających i kupujących zakazane towary.
Coraz skuteczniejsza walka z darknetowymi przestępcami to także zasługa rozwiązań technologicznych, które pozwalają na identyfikowanie użytkowników sieci TOR. Przeprowadzona w 2014 roku operacja „Onymous”, która doprowadziła do likwidacji 414 witryn w domenie .onion, w tym serwisu Silk Road 2, największego wówczas nielegalnego rynku, była możliwa dzięki odkryciu przez naukowców z Uniwersytetu Carnegie Mellon techniki lokalizacji stron darknetowych. Wyniki badań zostały utajnione na polecenie FBI, które za wyłączny dostęp do nich zapłaciło milion dolarów.
Darknet jest często mylony z deep webem (ang. głęboką siecią). W rzeczywistości są to dwie różne części internetu. Mianem deep web określa się dane przechowywane na serwerach podłączonych do internetu, które nie są dostępne dla wyszukiwarek, a tym samym dla nieupoważnionych odbiorców. Na deep web składają się np. informacje w bazach danych firm, urzędów, komercyjne bazy danych chronione hasłami takie jak bazy aktów prawnych, archiwa czasopism z płatną subskrypcją, zapisy medyczne itp. Na deep web składa się ponad 90 proc. informacji zgromadzonych w internecie.