Podsumowanie testu
Przetestowaliśmy najnowsze wersje siedmiu aplikacji do tworzenia fotoksiążek oraz usługi oferujących je laboratoriów. W centrum naszego zainteresowania znalazły się nie tylko ich możliwości projektowe czy komfort obsługi, ale i kwestie związane z realizacją złożonego zamówienia oraz wygląd gotowego produktu.
Możliwości projektowe
Różnorodność dostępnych produktów fotograficznych jest wynikiem nie tylko zróżnicowanych formatów czy rodzaju papieru, ale i liczby stron, wariantów oferowanych okładek i ich ozdobników, a nawet sposobu łączenia kart. Do tego dochodzą predefiniowane style tematyczne i spora liczba gotowych szablonów, układów stron, masek, teł i elementów graficznych, które otwierają dodatkowe możliwości kształtowania indywidualnego charakteru tworzonych albumów.
Nie wszystkie aplikacje zapewniają podobną różnorodność produktów i możliwości edycyjne. Wynika to częściowo z rozbieżności platform programowych, na jakich są oparte, co widać na przykładzie LumaBook i Empikfoto. Nie bez znaczenia jest także stopień zaawansowania poszczególnych opcji. Im bardziej złożone i kompleksowe rozwiązanie, tym większy nacisk powinien być położony na system weryfikacji projektu pod kątem błędów, a z tym niestety bywa bardzo różnie. Producenci aplikacji i wykorzystujące je laboratoria przyjęli dość kontrowersyjną zasadę, że wszelkie modyfikacje dokonane przez użytkownika są właściwe.
Obsługa
Znakomita większość aplikacji do tworzenia fotoksiążek korzysta z podobnego modelu interfejsu użytkownika, w którym centralną część zajmuje obszar roboczy, a wszystkie dodatkowe elementy rozmieszczone są po jego bokach.
Taki układ pozwala na szybkie przeglądanie i przeciąganie wprost do projektu gotowych szablonów, ozdobników graficznych i zdjęć. Zdarzają się jednak wyjątki, takie jak choćby mocno uproszczony Dg Foto Xpress. Na komfort użytkowania tego typu programów wpływa również, i to w ogromnym stopniu, zaimplementowany w nich kreator projektu. Pomaga on przy pierwszym kontakcie zrozumieć zasady dobierania aranżacji i wypełniania jej treścią. Automatycznie utworzony szkic projektu stanowi doskonałą podstawę do dalszej obróbki. Ważne jedynie, aby sam program nie utrudniał nam takiej pracy, co niestety czasami się zdarza.
Efekt
Nie da się oceniać programu do tworzenia fotoksiążek w oderwaniu od zrealizowanego za jego pomocą gotowego produktu. Dlatego każdorazowo po zakończeniu projektowania zamawialiśmy i opłacaliśmy standardowy, klasyczny album wykreowany dzięki danej aplikacji. Co istotne, do jego aranżacji używaliśmy dokładnie tej samej puli zdjęć, a jedyne różnice mogły dotyczyć zastosowanych w nich układów stron, teł i masek.
Dzięki temu skonfrontowanie ze sobą jakości wykonania wszystkich fotoksiążek było znacznie łatwiejsze, a otrzymane wyniki stały się bardziej obiektywne. Pozwoliło to zauważyć nie tylko różnice w sposobach klejenia albumów czy jakości wydruku, ale i w odwzorowaniu kolorów oraz wpływie rodzaju użytego papieru na odbiór całości. Pod tym względem wyraźnie lepiej od konkurencji wypadały fotoksiążki z serwisów Drukujwspomnienia i LumaBook.
Cena i realizacja
Przy okazji składania zamówień pojawiły się dodatkowe pytania, bardzo istotne z punktu widzenia użytkownika. Każdy potencjalny nabywca własnoręcznie stworzonej fotoksiążki chciałby zapewne wiedzieć, za co płaci i w jaki sposób może szybko otrzymać swój gotowy już album. Wbrew pozorom nie zawsze jest to takie jednoznaczne. Część serwisów oferuje dość ograniczone sposoby dostawy i formy płatności. O ile jednak płatność z góry znajduje jeszcze jakieś uzasadnienie w nakładzie pracy podczas realizacji usługi, o tyle zawężenie wysyłki tylko do kuriera budzi pewne zastrzeżenia. Szczególnie w zestawieniu z kosztem tego rozwiązania i czasem dostawy. Cieszą za to dość powszechne opcje zapłaty przez przelew internetowy realizowany za pośrednictwem znanych, sprawdzonych już operatorów.