Czołgi rządziły na polach bitew II wojny światowej. Nadal zresztą silnie przemawiają do wyobraźni wielu osób – stąd olbrzymia popularność stale rozwijanej gry World of Tanks, w której od niedawna obecne są też chińskie modele. Na pierwszy rzut oka budowa pojazdu nie zmieniła się od tamtego czasu. To wciąż armata w obrotowej wieżyczce, zamontowana na podwoziu gąsienicowym. Jednak pod pancerzem zamiast stalowych pokręteł i przekładni można zobaczyć ekrany ciekłokrystaliczne w odpornych na wstrząsy obudowach. Na monitorach wyświetlane są dane z komputerów pokładowych, sensorów kontrolujących sytuację wokół czołgu oraz informacje pobierane z wojskowego internetu.
Obserwacja
Monitorowanie otoczenia czołgu podczas walki do niedawna było sporym wyzwaniem dla załogi, która miała do dyspozycji peryskop, celownik i kilka szczelin obserwacyjnych. Współczesna elektronika zrewolucjonizowała tę czynność.
W amerykańskim czołgu Abrams M1A2 dowódca ma do dyspozycji peryskop o kącie widzenia 360° wyposażony w stabilizowany optycznie system obserwacji dziennej i nocnej, pracujący zarówno w świetle widzialnym, jak i w podczerwieni. Nanoszone są na niego informacje o odległości do aktualnie śledzonego obiektu pochodzące z komputera balistycznego. Przy wykrywaniu celów dowódca może liczyć na pomoc oprogramowania, które identyfikuje obce pojazdy. Może ono skanować całą sferę albo tylko wybrany sektor, np. z tyłu czołgu, podczas gdy dowódca obserwuje przednią półsferę.
Osobny zestaw narzędzi obserwacyjnych ma celowniczy. Jego przyrząd, który podobnie jak ekran dowódcy działa równie skutecznie w dzień i w nocy, jest sprzężony z działem i ma węższy kąt widzenia. Jego zaletą jest natomiast możliwość znacznego, nawet 10 razy, powiększenia obrazu. W okularze celownika pojawiają się także informacje m.in. z dalmierza laserowego. Własny peryskop z noktowizorem o kącie widzenia 120° ma także kierowca, co pozwala mu bezpiecznie prowadzić pojazd w nocy.
W czołgach wyposażonych w najnowsze zestawy modernizacyjne ulepszony komputerowo obraz może być wyświetlany na ekranach LCD zamontowanych na każdym stanowisku. Nie są więc potrzebne przyrządy optyczne.
Obecnie amerykańskie abramsy otrzymują pakiet modernizacyjny TUSK (Tank Urban Survival Kit), który poprawia możliwości bojowe czołgu w terenie zabudowanym. Obejmuje on wymianę czujników na bardziej precyzyjne, czołg otrzymuje niezwykle czułą głowicę FLIR (Forward Looking Infra Red), do dalekiej obserwacji w podczerwieni, a system dowódcy jest doposażony w celu lepszego wykrywania i śledzenia wielu celów jednocześnie. Dodatkowo ładowniczy, który do tej pory nie miał swojego narzędzia obserwacyjnego, otrzymuje ekran i joystick pozwalający na zdalne sterowanie karabinem maszynowym zamontowanym w zdalnie sterowanej wieżyczce.
Celowanie
W czołgu jest zainstalowany wyspecjalizowany komputer do przeprowadzania kalkulacji balistycznych dla podstawowej broni czołgu, jaką jest w przypadku współczesnych maszyn 120 mm, gładkolufowa armata. W czasach II wojny światowej załoga musiała robić to za pomocą mechanicznych kalkulatorów. Konsekwencją była konieczność zatrzymania czołgu w celu oddania skutecznego strzału. Współczesne czołgi automatyzują nie tylko obliczenia, ale także proces nastawiania działa, dzięki czemu można strzelać bez przerywania natarcia.
Po wskazaniu celu przez załogę komputer mierzy dystans i szybkość przemieszczania się celu za pomocą dalmierza laserowego. Zbiera też inne dane, które wpływają na tor lotu pocisku. Bada siłę wiatru i inne uwarunkowania pogodowe, uwzględnia temperaturę armaty oraz stopień zużycia lufy, pobiera dane o wybranym rodzaju amunicji itp. Na tej podstawie błyskawicznie oblicza odpowiednie kąty podniesienia lufy i obrotu wieży. Następnie aktualizuje obliczenie kilkadziesiąt razy na sekundę, dbając o to, by armata była stale nakierowana na cel, nawet jeśli czołg pędzi po wertepach. W najnowszych czołgach, takich jak amerykański Abrams M1A2, niemiecki Leopard 2 A7+ czy izraelski Merkava 4, odsetek celnych strzałów wynosi 95 proc. Nowoczesne systemy kierowania, np. opracowany przez izraelską firmę Elbit, pozwalają nawet na namierzanie i niszczenie helikopterów szturmowych za pomocą specjalnych pocisków odpalanych przez główne działo.