Standard ten nie jest szczególnie leciwy. Płyty główne mini-ITX po raz pierwszy pojawiły się w 2001 roku za sprawą projektu Via Technologies. Jego autorzy założyli, że producenci „mobo” będą musieli upchnąć wszystkie komponenty na powierzchni 289 cm2. Niewiekie rozmiary 170x170 mm sprawiły, że można było znacząco zmniejszyć rozmiary skrzyń. Tak narodziły się komputery mini-ITX, często określane również trochę pojemniejszym znaczeniowo mianem small form factor. Są one popularne jednak dopiero od niedawna. Dlatego składając taki sprzęt, należy pamiętać o kilku kwestiach, o których piszemy dalej.
Na początku komputery mini-ITX nie próbowały nawet nawiązywać walki z pecetami o bardziej tradycyjnych gabarytach. Utarło się, że te niewielkie maszyny są niezbyt wydajne i niezbyt prądożerne. Początkowo zresztą sprzedawane były jako kompletne zestawy o ściśle zdefiniowanym zastosowaniu. Do powszechnej świadomości użytkowników jako pełnoprawne pecety tak naprawdę zaczęły się przebijać dopiero wraz z czwartą generacją procesorów Core i gniazdem 1150. Wtedy na rynku zagościły płyty główne m-ITX w większej liczbie niż wcześniej, co pociągnęło za sobą spadek cen komponentów mniejszych komputerów. W końcu też sami producenci obudów stwierdzili, że nowymi projektami ułatwią życie oczekującym miniaturyzacji użytkownikom.
Jeden standard, różne typy
Patrząc przekrojowo na obudowy mini-ITX, można je w umowny sposób, według kształtu, podzielić na trzy największe podgrupy. Pierwsza z nich to „budy” wyglądające jak pomniejszone wersje standardowych midi-tower. Są zdecydowanie największe i zapewniają dużą wolność w zagospodarowaniu wnętrza. Dzięki czemu w ich przypadku możemy zastosować zwyczajny, znany z typowych komputerów zasilacz, co przekłada się na możliwość złożenia wydajnego, ale wciąż niewielkiego peceta.
Nieco mniejsze, choć wciąż pojemne, są obudowy sześcienne. To dość umowny termin, w praktyce bowiem obudowa jest na ogół wydłużona, a do kształtu kwadratu zbliża się jedynie jej front. Tego rodzaju obudowy pozostawiają użytkownikowi nieco mniej swobody niż wcześniej przedstawione – trudnej jest włożyć dłuższą kartę graficzną czy wyższy radiator chłodzący procesor. Tutaj jednak nie ma reguł: często zdarza się, że wnętrze takiej obudowy zostało przez producenta rozplanowane bardzo ekonomicznie i zmieścimy wszystkie komponenty o klasycznych gabarytach z wyjątkiem pełnowymiarowej płyty głównej.
Najmniejsze są obudowy
m-ITX typu nettop. To termin, który co prawda bardziej pasuje do niezbyt wydajnych i niedużych pecetów traktowanych jako całość, niektórzy jednak używają go także do opisywania niepozornych obudów. Obrazowo mówiąc, są to te wszystkie stosunkowo niewielkie i płaskie „pudła”, które bardzo często można ustawić obok monitora lub nawet położyć pod nim. Ceną, jaką musimy ponieść za tak skromne rozmiary, jest ciasnota wewnątrz. W tym przypadku już nie tylko nie zmieszczą się typowe karty graficzne czy chłodzenie procesora, ale najczęściej również będziemy zmuszeni kupić mniejszy zasilacz w standardzie SFX.
Tego rodzaju obudowy najczęściej zresztą są sprzedawane właśnie w zestawie z pasującymi do nich jednostkami zasilającymi. Dziś standardem jest tu 250 W, co spokojnie wystarcza maszynom multimedialnym. Bez większych problemów można jednak nabyć coś mocniejszego osobno lub poprosić w sklepie o „budę” z zasilaczem podmienionym na bardziej pasujący do naszych potrzeb.