Praktyczny miks
To startup z 2010 roku, który na przestrzeni lat zdołał uzyskać finansowanie liczone w miliardach dolarów. Gotówkę przekazał m.in. Google, który nie zraził się fiaskiem okularów Glass i w temacie rozszerzonej rzeczywistości postanowił mimo wszystko pozostać. Dorzucili się też właściciele chińskiego serwisu Alibaba. Sam Magic Leap zadebiutował w wersji developerskiej w zeszłym roku i nie jest szeroko rozpowszechniony. Przyczyna jest prosta: oprogramowanie stworzone z myślą o nim dopiero jest tworzone, a na komercyjną wersję urządzenia poczekamy. Tym jednak, co już teraz wyróżnia urządzenie na tle konkurencji, jest fakt, że powstaje ono z myślą o rozrywce, nie biznesie.
Dzięki uprzejmości wrocławskiej firmy Nomtek mieliśmy okazję na własne oczy przekonać się, jak w praktyce sprawuje się ten zestaw mieszanej rzeczywistości. Wspomniane przedsiębiorstwo jest partnerem Magic Leap i producentem oprogramowania przeznaczonego na tę platformę – w zaciszu jej pomieszczeń powstaje software, które trafi na rynek wraz z konsumencką wersją okularów.
Zestaw Magic Leap One składa się z trzech elementów. Pierwszy to stacja bazowa, która wygląda jak dwa sklejone ze sobą discmany. Wgłębienie pomiędzy nimi pozwala założyć stację za pasek lub włożyć do kieszeni i w ten sposób zabezpieczyć urządzenie przed wypadnięciem. Można też nosić je jak torbę, na ramieniu, stosując w tym celu zwyczajny materiałowy uchwyt. Od znajdującej się tam elektroniki i niewymiennej baterii wychodzi przewód prowadzący do okularów. Te wyglądają trochę jak naszpikowane czujnikami gogle z mocowaniem biegnącym dookoła głowy. Pełni ono podwójną funkcję: stabilizuje urządzenie na głowie i równocześnie jest stelażem, na którym rozłożono głośniki odpowiadające za dźwięk przestrzenny. Same okulary to przede wszystkim dwa półprzezroczyste ekrany o horyzontalnym polu widzenia 40 stopni i rozdzielczości HD każdy. Uzupełnieniem całości jest bezprzewodowy i stosunkowo prosty pad ze spustem, przyciskami funkcyjnymi, panelem dotykowym i pierścieniem LED. Jak widać, to najbogatsze ze stworzonych dotychczas urządzeń rozszerzonej rzeczywistości – nie ma w tym jednak nic dziwnego, zważywszy na to, że od początku projektowano je z myślą o elektronicznej rozgrywce.
Przygotowanie zestawu do pracy to stosunkowo prosta rzecz. Wystarczy Magic Leapa One włączyć, a następnie… porozglądać się po pomieszczeniu. W tym czasie sprzęt zapamięta rozkład ścian, ułożenie mebli i wysokość danego lokalu. Tak opracowana mapa siatkowa zostanie potem wykorzystana do stworzenia otoczenia w grze, w konsekwencji zaś nasz pokój posłuży np. za pole bitwy w starciu z robotami, które dzięki wcześniejszemu przygotowaniu będą omijać ściany i biurko. By operacja przebiegła sprawnie, zestaw używa szeregu czujników umieszczonych w okularach. To nie tylko kamery pracujące w świetle widzialnym i podczerwieni, ale i np. żyroskopy odpowiadające za precyzyjny odczyt pozycji zestawu.
Kreatywna rozrywka
Podczas testów urządzenia mieliśmy okazję zobaczyć w akcji kilka tytułów gier stworzonych przez firmy rozsiane po całym świecie. Pierwszą z nich były znane z innych platform Angry Birds. W wydaniu na platformę Magic Leap gra zachowała swoje pierwotne zasady, zmieniając jednak formę. Zasadniczo cel jest taki sam: strącić z konstrukcji zbudowanych przez zieloną trzodę wszystkich jej mieszkańców. O ile w przypadku telefonu celujemy w dwóch wymiarach, tutaj to samo należy robić w wymiarach trzech – do tego w zaciszu własnego pokoju. Po uruchomieniu gry w miejscu przez nas wskazanym pojawia się konstrukcja, którą burzymy, celując z procy i strzelając kolejnymi ptakami. Wygląda to niesamowicie: wspomniana wieża jest zakotwiczona w konkretnym miejscu i zachowuje się tak, jak każdy inny rzeczywisty obiekt ustawiony w pomieszczeniu. Możemy wokół niej spacerować, zbliżać się, oddalać, nawet przyklęknąć i z bliska podziwiać detale – budowla cały czas zachowuje swoją pozycję. Wrażenia autentyczności dopełnia dobrze działająca fizyka: naciąganie procy, strzelanie i obserwowanie skutków ostrzału sprawia niekłamaną przyjemność.
Widzieliśmy również inne gry. Jedną z ciekawszych jest bez wątpienia B-all One, czyli powstająca we Wrocławiu próba przeniesienia na Magic Leapa popularnego squasha. Kontroler w tym wypadku zamienia się w rakietkę, którą odbijamy od ścian wirtualną piłkę. To interesujący tytuł z dwóch powodów. Po pierwsze pokazuje, jak precyzyjne jest urządzenie. Bez problemu możemy tu nie tylko odbijać lecący w naszą stronę z dużą prędkością obiekt, ale i świetnie widać, w jak zróżnicowany sposób piłka reaguje, padając na różne nierówności, jak choćby ciągi wentylacyjne, urządzenia biurowe czy nawet zawieszone na ścianach obrazy. Okazuje się, że Magic Leap jest wystarczająco precyzyjny w mapowaniu pomieszczenia, by wyłapać takie detale. Wyjątkowo dynamiczna rozgrywka ujawnia też – co jest drugim spostrzeżeniem – że zestaw ma swoje ograniczenia. Stosunkowo wąskie pole widzenia sprawia, że im szybciej porusza się piłka, tym trudniej utrzymać ją „na oku”.
O wiele spokojniejszym tytułem jest Create – to z kolei wariacja na temat popularnego na pecetach Minecrafta. Podobnie jak w przypadku starszego kuzyna tytuł pozwala grającemu popuścić wodze fantazji i zwyczajnie bawić się poprzez rozstawianie po pokoju gotowych elementów i tworzenie własnego świata. To zarówno gotowe i często animowane obiekty, jak na przykład drzewa, które pozwalają zamienić kilkoma ruchami biurko w bajkowy las, jak i klocki, z których składamy sobie większą, działającą zgodnie z prawami fizyki całość. Tutaj ograniczeniem jest kreatywność i liczba elementów, które możemy rozłożyć w czterech pokojach.
Wyjątkowym doświadczeniem było odpieranie inwazji robotów z innego wymiaru. Magic Leap tworzy tu na jednej z wybranych ścian portal, przez który przedostają się blaszani przeciwnicy. Naszym zadaniem jest unicestwianie kolejnych fal wrogów i równocześnie unikanie prowadzonego przez nich ognia. Zabawa jest tak wciągająca, że w pewnym momencie zapomnieliśmy, iż rzeczone przejście jest w istocie cyfrowym obiektem naniesionym na litą ścianę – co skończyło się próbą przekroczenia go i bolesnym kontaktem z cegłami. Na szczęście bez szkód dla sprzętu i redakcji.
Prezentację zakończył pokaz praktycznych możliwości zestawu Magic Leap. To, że urządzenie powstało z myślą o rozrywce, nie znaczy, że nie można mu znaleźć bardziej praktycznych zastosowań. Kilka ruchów padem pozwala sprawdzić na przykład, jak w salonie będzie wyglądała nowa sofa, powiesić na ścianie kilka wirtualnych obrazów, zegary, rozstawić nowe lampy itd. Aranżacja wnętrz może okazać się całkiem prostym zajęciem. Ciekawym doświadczeniem było również przeglądanie statystyk, powtórek i animacji z meczów NBA. To ostatnie należy traktować jako ciekawostkę, ale już czytanie animowanych komiksów, które widzieliśmy pod koniec kilkugodzinnego spotkania, wydaje się zajęciem naprawdę ciekawym.