Podsumowanie testu
Przetestowaliśmy pięć programów do katalogowania zdjęć. Dwa oferowane są bezpłatnie (Google Picasa i Galeria fotografii Windows Live). Pozostałe trzy to programy komercyjne.
Import zdjęć
Z pierwszym zadaniem – importem fotografii (z dysku zewnętrznego) i wyświetleniem ich w oknie programu – najlepiej poradził sobie program Microsoftu. Odczytał testowy zbiór w niecałe 48 sekund. Dla porównania: kolejnej w tym teście aplikacji – Google Picasa – ten sam proces zajął 6 minut i 50 sekund, a zwycięzca naszego testu – produkt Adobe – „przetrawiał” zbiór zdjęć przez ponad 8 minut. W przypadku ACDSee Photo Managera czas importu był znacznie dłuższy, co jednak wynikało z faktu, że program ten fizycznie kopiował zdjęcia z wskazanego nośnika do folderu biblioteki programu.
Z jednej strony kopiowanie przyspiesza przetwarzanie biblioteki, ale osoby mające zbiory zdjęć na płytach CD/DVD zpewne nie chcą, by podczas indeksowania zawartość płyt była ponownie przegrywana na komputer. Oczywiście funkcję kopiowania zdjęć w trakcie importu można wyłączyć, ale pomiary przeprowadzaliśmy przy standardowej konfiguracji danego programu.
Obróbka fotografii
Zdecydowanym liderem szybkości okazał się program Galeria fotografii Windows Live. Za pomocą tego programu zmieniliśmy nazwy 5000 fotografii w niecałe 28 sekund.
Z kolei w teście obrotu takiej samej liczby zdjęć najlepiej poradził sobie drugi bezpłatny program – Google Picasa. Zajęło mu to ponad 17 minut. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w przypadku programu firmy Corel zdjęcia zostały obrócone po ok. 2 godzinach, można mówić o znacznie większej wydajności w przypadku Picasy.
Retusz
Programy katalogujące mają też funkcje do korekcji fotografii. Zdecydowanie najlepiej wypadł w tym zadaniu zwycięski program Adobe. Przykładem może być rewelacyjny, znany z profesjonalnej wersji Adobe Photoshop, mechanizm Content Aware Filling, dzięki któremu z łatwością można usuwać nie tylko drobne skazy ze zdjęć, ale też eliminować całe obiekty (np. niechcianą postać, która weszła w kadr).
Ludzi, których chcemy pozostawić na fotografii, łatwo skatalogujemy dzięki funkcji rozpoznawania twarzy. Funkcja ta nie była jednak domeną wyłącznie Photoshop Elements 9. Wyposażono w nią również dwa inne programy (jedynie produkty ACDSee i Corela były jej pozbawione).
W Photoshop Elements zastosowano jednak jeszcze jedno ciekawe i idealne dla domowych użytkowników rozwiązanie – inteligentną analizę zdjęć. Twórcy programu opracowali funkcję, która ma zwolnić (przynajmniej częściowo) użytkownika z samodzielnego wyboru najbardziej udanych zdjęć czy wideoklipów. Słowo „wideoklipów” nie pojawio się tu przypadkiem
– zwycięzca testu potrafi katalogować również pliki wideo.
Metody katalogowania
Oprócz rozpoznawania twarzy testowane programy mają wiele innych funkcji ułatwiających porządkowanie zbiorów zdjęć. Fotografie można sortować nie tylko według nazw plików, daty wykonania zdjęcia czy jego wielkości. Praktycznie za pomocą każdego programu można sortować według miejsca wykonania zdjęcia (odczytywane są współrzędne GPS, jeżeli są zapisane w pliku zdjęcia).
Ciekawy sposób na porządkowanie oferuje Photoshop Elements 9. Program standardowo operuje pojęciami, takimi jak: „Ludzie”, „Zdarzenia” czy „Miejsca”. Oczywiście możliwe jest utworzenie dowolnych kategorii tematycznych, w ramach których można grupować katalogowane fotografie.
Funkcje sieciowe
Funkcje sieciowe, czy też raczej internetowo-społecznościowe wbudowano praktycznie we wszystkie testowane programy. Spodobają się użytkownikom Facebooka, który jest chyba najlepiej obsługiwanym serwisem. Jedynie Google Picasa nie obsługuje go bezpośrednio (co jednak jest zrozumiałe wobec faktu, że Google promuje własne rozwiązanie Picasa Web Albums).
Drugim pod względem popularności serwisem obsługiwanym przez testowane programy jest Flickr. Za pomocą Adobe Photoshop Elements 9 możliwe jest również publikowanie animowanych pokazów slajdów wprost na YouTube.
Z kolei w funkcję przesyłu zdjęć na dowolny serwer FTP wyposażony jest ACDSee Photo Manager.
Wymagania sprzętowe
Przyjęło się uważać, że im więcej pamięci dany program zużywa, tym gorzej. Takie założenie może być słuszne w przypadku stale działających w systemie usług i aplikacji (np. programu antywirusowego), ale duże zużycie pamięci przez testowane programy nie jest wadą, dopóki wykorzystana pamięć nie przeszkadza w działaniu systemu operacyjnego i innych programów uruchomionych w tle. Ponieważ nasza platforma testowa była wyposażona aż w 8 GB RAM, programy miały do dyspozycji naprawdę spory zapas pamięci.
Niestety, z możliwości tej zupełnie nie potrafił skorzystać program Corela. Cóż z tego, że był uruchomiony na komputerze wyposażonym w 8 GB RAM, skoro nawet w najbardziej wymagających zadaniach korzystał z niespełna 400 MB?
Z kolei Google Picasa podczas importowania naszego testowego zestawu zdjęć zaadresował wyłącznie na swoje potrzeby aż 1630 MB pamięci, ale dzięki temu program działał płynnie i okazał się jednym z najszybszych programów na platformę Windows.
Ciekawy jest rezultat programów Adobe i Microsoftu. W obu przypadkach obciążenie nie przekraczało za bardzo 500 MB, a jednocześnie została zachowana płynność działania programu.