Ślepe zaułki technologii
Macintosh TV był prostym i genialnym pomysłem: użytkownik komputera mógłby oglądać telewizję podczas pracy. Produkcję urządzenia rozpoczęto w 1993, a zakończono już w 1994 roku. Dlaczego tak szybko?
Problem polegał na tym, że komputer posiadał tylko jeden monitor, ale nie dało się na nim w żaden sposób połączyć wyświetlania obrazów z róźnych źródeł – tunera telewizyjnego i karty graficznej. Lepszym rozwiązaniem nadal pozostawało zatem postawienie zwykłego komputera obok telewizora, bo w Macintosh TV trzeba było przełączać wejścia monitora, co było niewygodne. Nie było też możliwości nagrywania filmów na dysku – urządzenie wyposażono jedynie w funkcję wykonywania zrzutów ekranu, a to była zdecydowanie zbyt mała innowacja, by tylko dla niej kupować takie „cacko”.
Technologia tworzenia obrazów „trójwymiarowych” znana jest od dawna: zaczęło się od stereoskopu stworzonego przez sir Charlesa Whitestone’aa w 1838 roku. W 2010 roku zaprezentowane zostały pierwsze domowe kina 3D. Sprzedano wtedy 2,26 milionów egzemplarzy różnych marek. Rok później do domów powędrowało dziesięć razy więcej telewizorów, a w 2012
– aż 41,45 miliona! Rok później szał zaczął słabnąć, a dziś niemal nikt już nie produkuje takich odbiorników.
Co mogło do tego doprowadzić? Wciąż trzeba używać specjalnych okularów, a choć to niewielka niedogodność, to jednak przeszkadza. Głównym powodem szybkiej „śmierci” 3D TV wydaje się być jednak brak szerokiego wyboru materiałów. Nie widuje się wielu filmów wydanych
w tej technologii (i nie będzie trójwymiarowych filmów na Ultra HD Blu-ray!), a kanały emitujące jedynie filmy 3D pojawiły się tylko po to, by chwilę później zniknąć z anteny.
Google Glass to okulary inspirowane dziełami science fiction, których głównymi funkcjami było robienie zdjęć oraz szybki dostęp do informacji z internetu. Niestety użytkownicy obawiali się o swoje zdrowie: noszenie na głowie urządzeń emitujących promieniowanie elektromagnetyczne tak blisko skóry wzbudzało wątpliwości. Inni martwili się o bezpieczeństwo i możliwość nagrywania filmów bez wiedzy nagrywanych. Poza tym zawiódł również design, który był po prostu nieatrakcyjny dla większości.
Tym, co spowodowało ostateczny upadek projektu w 2015 roku, był jednak brak jasnego zastosowania Google Glass. Twórcy zapomnieli zadać sobie pytanie, czy funkcje okularów faktycznie przydadzą się docelowym odbiorcom – i, jak się okazało, mało kto był gadżetem zainteresowany. 19 stycznia 2015 roku zawieszono sprzedaż urządzeń.
Od 2001 roku na rynku odtwarzaczy multimediów oraz w branży handlu nagraniami dominowały iPody. Microsoft ma na koncie próbę przejęcia pałeczki. W 2006 stworzono Zune – odtwarzacz, dzięki któremu użytkownicy mogli nie tylko słuchać muzyki, ale również dzielić się nią
z innymi. Poza tym produkt Microsoftu miał większy ekran. I to tyle, jeśli chodzi o zalety.
W pierwszym roku od wypuszczenia na rynek sprzedano zaledwie 1,2 miliona sztuk. W maju 2008 roku ogłoszono sprzedanie 2 milionów egzemplarzy. Zysk z Zune w okresie świątecznym tego roku roku wyniósł 85 milionów dolarów, podczas gdy iPody wygenerowały w tym czasie... 3,37 miliarda dolarów.
Jak mówił później Robbie Bach, dawny pracownik Microsotftu: „Zune był próbą doścignięcia innego produktu, wyszedł zbyt późno i nigdy nie dał użytkownikom powodu, by go kupili.”
To urządzenie to w zasadzie ciekawostka i prawdopodobnie nikt na świecie go nie kupił. DigiScents iSmell pozwalał powąchać internet. Tak, właśnie tak.
Niewielki plastikowy dozownik był zaopatrzony w zbiorniki zawierające 128 podstawowych zapachów, które po zmieszaniu pozwalały na uzyskanie niezliczonych kombinacji. Dzięki maszynce podczas przeglądania stron internetowych można było nie tylko oglądać je i słuchać, ale również czuć ich zapachy.
Dopóki przegląda się strony poświęcone jedzeniu lub perfumom, iSmell mógł faktycznie być przydatny – i chyba tylko wtedy, bo właściwie do czego innego go używać? Zapachu części witryn chyba lepiej nie znać.