Rozmiar ma znaczenie
Podstawą wyboru konkretnego modelu telewizora jest przekątna ekranu. Selekcji dokonujemy, uwzględniając w pierwszym rzędzie miejsce instalacji urządzenia – to, co sprawdzi się w kuchni, raczej nie będzie się nadawało do salonu. Drugim decydującym czynnikiem jest odległość, z której będziemy oglądali wyświetlany obraz. Nad tą kwestią należy się poważnie zastanowić, gdyż zarówno zbyt mały, jak też zbyt duży odbiornik nie będą optymalne.
Jeśli znamy miejsce instalacji telewizora i położenie foteli czy kanapy, to znamy dystans do uwzględnienia w wyborze przekątnej. Prawidłowa odległość nie jest pochodną jakichś magicznych zabiegów, ale wiedzy o fizjologii ludzkiego oka. Po prostu ekran mniejszy niż wymagany nie pozwoli dostrzec detali, za duży zaś może spowodować, że zaczniemy rozpoznawać pojedyncze piksele. Niestety, niezależnie od naszych starań widoczność poszczególnych punktów i tak zapewnią nam nadawcy telewizyjni. Wciąż bowiem dużo jest kanałów nadawanych w SD, a te transmitowane w HD to nadal nie jest Full HD. Na to jednak żadnej rady nie ma – oprócz korzystania z serwisów streamingowych i płyt Blu-ray.
Proste jest lepsze
Osobną kwestią jest wybór między ekranem płaskim a zakrzywionym. Ten drugi w praktyce sprawdza się wtedy, gdy telewizję oglądamy, siedząc w centralnym miejscu, a na dodatek raczej dość ściśle trzymamy określony dystans od wyświetlacza. Przesunięcie się w lewo lub w prawo – co jest równoważne obecności innych osób obok nas – lub w przód czy tył już ujmie nieco jakości. Niekorzystne efekty będą tym większe, im mniejsza jest przekątna. W zasadzie jedyną realną przewagą zakrzywionych konstrukcji jest to, że w mniejszym stopniu odbijają światło zewnętrzne. Jeśli więc nie korzystamy z telewizora w samotności lub lubimy położyć się na kanapie, to klasyczny płaski panel z pewnością będzie lepszym wyborem.
Widzowie nie sokoły
Jedynie nasz portfel powinien drżeć przed dużą przekątną ekranu – nie ma obaw, że osiągniemy efekt oglądania filmu w kinie z pierwszego rzędu siedzeń. Ekran kinowy w takiej sytuacji wypełnia bowiem względem telewizora co najmniej dwa razy większy kąt widzenia (100–140°), czyli praktycznie wyczerpuje cały nasz potencjał w tym względzie (widzimy ok. 135° w poziomie). W warunkach domowych optimum to ok. 30°, a jeśli chcemy bardziej „wniknąć” w ekran, to ten kąt będzie wynosił ok. 40°.
Nie zagłębiając się w szczegóły, przyjmijmy podane niżej przeliczenie odległości od telewizora na przekątną ekranu. Dla wyświetlaczy Full HD (1920x1080 pikseli) obowiązuje wzór 4,2 cm odległości na każdy cal ekranu, zaś dla Ultra HD (4K, 3840x2160 pikseli) – jest to 2,1 cm na cal ekranu. Dla przykładowej odległości 2,5 m telewizora od kanapy, w przypadku odbiornika Full HD da nam to 59,5” (250 cm/4,2 cm = 59,5), a przy Ultra HD aż 119”! Musimy zatem zejść z obłoków na ziemię – zwłaszcza przy rozdzielczości 4K – i zastosować dopuszczalne wartości minimalne. W praktyce oznacza to, że przekątna nie powinna być mniejsza niż połowa wyznaczonej wartości (czyli dla 4K będzie to 60 cali). Poglądowo wszystkie te informacje można odczytać z powyższego rysunku.