Intelekt w procesorze
Stworzenie wiernej kopii człowieka w postaci androida to jedno – i z całą pewnością stanie się to już niedługo. Ale kiedy będzie można mówić o faktycznie działającym intelekcie takiego konstruktu?
Termin „sztuczna inteligencja” wymyślił John McCarthy w 1956 roku. Zasadniczo ma dwa znaczenia. W pierwszym przypadku jest to inteligencja powstała sztucznie, nie naturalnie, wykorzystywana w procesach inżynieryjnych. Drugi, bardziej skomplikowany wariant, to technologia i dziedzina badań informatycznych z wykorzystaniem licznych innych odłamów nauki prowadząca do stworzenia maszyn i programów zdolnych spełniać wybrane funkcje ludzkiego umysłu – takie, które nie dają się opisać liczbami. Upraszczając, chodzi o stworzenie maszyny zdolnej do podejmowania decyzji w niejednoznacznych sytuacjach, analizy języków, racjonalnego rozumowania, dowodzenia twierdzeń, a według niektórych – również odczuwania emocji i uczuć.
Do większości z wymienionych cech obecna SI ma jeszcze długą drogę, niemniej znane są już przypadki stworzenia jej działających fragmentów. Dziś nie jest już czymś dziwnym, że programy liczące będą lepsze od człowieka w grach, szybciej wykorzystają bazy danych, dokładniej obliczą bardzo skomplikowane i wieloczynnikowe zdarzenia. Tak możliwości komputera wykorzystała na przykład Regina Barzilay, profesor MIT, u której zdiagnozowano raka piersi. Stworzyła system uczenia maszynowego i podała mu bazy danych szpitali oraz wyniki badań obrazowych. Program był w stanie pomóc lekarzom poprzez szybką syntezę danych i wyróżnianie fragmentów minionych przypadków zachorowań na daną chorobę, które są powiązane z aktualną sprawą. Mimo to program nie umiał wnioskować – to obecnie potrafią tylko naturalne mózgi.
Opracowywana przez Facebooka SI też ma się czym pochwalić. Tworzone boty, które miały uczyć się ludzkich „zachowań” w rozmowie tekstowej, pozostawione same sobie zaczęły tworzyć własny język (przykładowy zapis rozmowy znajduje się w ramce). To oczywiście od razu wzbudziło falę lęku, jakoby programy mogły zacząć działać samodzielnie i komunikować się w sposób dla nas niezrozumiały. Podobny proces samorzutnego „wymyślania” języka przez programy rozmawiające ze sobą zaobserwowali niezależnie naukowcy z Uniwersytetu Technologicznego w Georgii.
Przyszłość: świetlana czy mroczna?
Wszystkie z powyższych przykładów prowadzą do najważniejszego pytania: gdzie w tym wszystkim odnajdzie się człowiek? Ze sztuczną inteligencją będziemy stykali się coraz częściej i efekty takiej drastycznej zmiany środowiska, w którym żyjemy, trudno przewidzieć.
Optymiści widzą ludzi jako panów sytuacji w świecie, w którym większość pracy fizycznej wykonują obdarzone zaawansowanym oprogramowaniem maszyny. Te służą też do rozwiązywania problemów, które przekraczają nasze możliwości syntezy faktów, ale nie podejmują decyzji. Zamiast tego służą jako doradcy, interpretatorzy, magazyny wiedzy. Bez wahania oddadzą istnienie na polu bitwy, by oszczędzić życie żołnierza, ale sprawdzą się też w bardziej przyziemnych zadaniach – na przykład jako pomoc domowa. Automaty przybiorą oczywiście najróżniejsze kształty, a SI znajdzie się w większości urządzeń, z którymi się stykamy.
Pesymiści widzą przyszłość podobnie, ale z jedną różnicą: prawdopodobieństwem błędu. Już dziś na ulicach pojawiają się pierwsze autonomiczne pojazdy osobowe, które poruszają się dzięki działaniu programów imitujących pracę kierowcy. Nietrudno sobie wyobrazić, co może się stać, jeśli taki program zawiedzie lub co gorsza zostanie zhakowany. A przecież doskonale wiadomo, że na samochodach się nie skończy i wkrótce autonomiczne maszyny będziemy mijali na ulicach każdego dnia. Nie wspominając już o samodzielnie działającej broni… Co będzie, jeśli na przykład rozwijana obecnie przez amerykańską armię sztuczna inteligencja okaże się wadliwa i postanowi działać na własną rękę?
Niektórzy naukowcy twierdzą też, że ludzie w towarzystwie SI staną się leniwi, oddając się całkowicie w ręce maszyn. Nie będą już musieli martwić się o swoje życie, nie będą musieli się uczyć i pracować.
Jedno jest pewne: na razie SI nie ma szans na „wymknięcie się spod kontroli” tak, jak pokazują to filmy science fiction. Nie jest na tyle rozwinięta, nie posiada świadomości, nie stanowi zagrożenia. Nawet jeśli uda nam się zbudować komputer imitujący możliwości ludzkiego mózgu, to nie wiadomo, czy będzie on w stanie stać się samoświadomy, czy będzie potrafił „myśleć” w ludzkim pojęciu.
Cywilizacja przyszłości ze sztuczną inteligencją w tle wygląda raczej przyjaźnie, ale rządzą nią prawa dotyczące każdego innego narzędzia – wykorzystane w zły sposób może nieść zagrożenie. Sam Bill Gates twierdzi, że kolejne rewolucje zmienią wszystko, co znamy. Grunt, by podejść do nich zdroworozsądkowo.