Co tam zgrzyty
W Polsce gra oficjalnie zadebiutowała 16 lipca – wcześniej można było grać, pobrawszy instalator
z zewnętrznego źródła. Opóźnienia premiery wynikały m.in. z irytującej do dziś niestabilności serwerów. Niestety apka też szwankuje – wiesza się, dotyk przestaje działać, dystans przebyty podczas spacerów (i „wysiadywania” w ten sposób jaj z pokami) jest źle mierzony, a wskazówki odnośnie oddalenia pobliskich stworków wprowadzają w błąd. Brakuje też wielu pożądanych funkcji, np. wymienianie się zdobyczami dopiero ma się pojawić.
Mimo tych niedoróbek szaleństwo na punkcie gry sprawiło, że wartość akcji Nintendo na chwilę się podwoiła, w ciągu tygodnia od premiery w samych Stanach Zjednoczonych wirtualne bestie łapało 21 milionów osób, a Pokémon GO – już oficjalnie najpopularniejszy mobilny tytuł w historii – przebiło pod względem dziennej liczby użytkowników apkę Twittera i było używane chętniej niż Facebook.
Pokémon GO spełnia dziecięce marzenia o karierze trenera pokémonów lepiej niż jakakolwiek inna gra – zachęca do wyjścia na zewnątrz, pozwala zobaczyć Jynx tańczącą na rynnie pobliskiego bloku i ułatwia nawiązywanie znajomości. Wystarczy zerknąć na film z setkami ludzi szukającymi Vaporeona w Central Parku lub zdjęcia uzbrojonego w telefony tłumu oblegającego Pałac Kultury i Nauki. Mówi się, że dotąd żadna apka czy akcja społeczna nie zrobiła równie dużo dla walki z otyłością, a na Twitterze nie brakuje wyznań ludzi, których Pokémon GO zachęciło do wyjścia z domu, pomagając walczyć z depresją i lękiem społecznym. Powstała nawet apka randkowa dla graczy, PokeMatch.
Zespół R w akcji
Uwadze mediów nie umknęły także mniej wesołe nowiny. W stanie Missouri młodzi rabusie używali wabików na pokémony, by okradać znęconych poszukiwaczy. W Palm Coast na Florydzie mężczyzna ostrzelał auto nastolatków, którzy w nocy próbowali chwytać pokémony koło jego domu. Z kolei w Kalifornii dwóch zafrapowanych polowaniem trenerów nie spostrzegło krawędzi klifu – jeden z nich spadł z wysokości ok. 30 metrów.
Mimo zapewnień Niantic, że pokémony nie będą pojawiały się w miejscach w rodzaju cmentarzy, głośno było o użytkownikach, którzy rzucali pokéballami w muzeum Holokaustu w Waszyngtonie i obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Władze Bośni biły na alarm, że goniący za pokémonami zapuszczają się na pola minowe. Mnożą się też wypadki drogowe – jadący zygzakiem kierowca, którego zatrzymała elbląska policja, przyznał, że starał się złapać pokémona.
Tuż po premierze gra w wersji na iOS chciała otrzymać pełen dostęp do konta Google, ale na szczęście okazało się to błędem. Ostrożni użytkownicy zwracają jednak uwagę, że aplikacja ma dostęp do lokalizacji i obrazu
z kamery – np. w indonezyjskich mediach pojawiły się głosy, że zagraża to bezpieczeństwu narodowemu, i w okolicach pałacu prezydenckiego gra została zakazana. Pokémon GO otarło się o politykę. Zjawisko komentowali Hillary Clinton
i Donald Trump, a w Japonii chiński gracz zajął arenę umieszczoną w Yasukuni, chramie upamiętniającym japońskie ofiary wojny,
i umieścił tam Dragonite’a nazwanego „Niech żyją Chiny!”.
Pokémon GO to jednak przede wszystkim wciągająca gra, dlatego z myślą o przyszłych i obecnych graczach przygotowaliśmy zestaw przydatnych porad.
Profesor Oak by tego nie pochwalał
Część graczy próbuje nielegalnie odsprzedawać konta z rzadkimi okazami lub oferuje płatne „wysiadywanie” jaj, na Facebooku pojawiają się spamerskie oferty „pakietów trenerskich”, a w Google Play czekają liczne „apki wspomagające” wątpliwej jakości. Nieuczciwi zawodnicy używają botów, symulują spacerowanie poprzez przyczepianie telefonów do dronów, wiatraków, płyt gramofonowych, a nawet grzbietów zwierząt. Okłamują też moduły GPS tak, aby szybko „znaleźć się” nieopodal areny lub rzadkiego pokémona. Wszystko to grozi banem.