Co potrafi zrobić teleskop Webba w 10 minut? Można się naprawdę zdziwić
Teleskop Webba przebywa już w przestrzeni kosmicznej od przeszło trzech lat. W tym czasie zdążył zajrzeć w najdalsze zakątki kosmosu, zbierając niekiedy fotony przez całe dni i tygodnie. Okazuje się jednak, że czasem wystarczy parę minut.
Możliwości urządzenia są ogromne – a to za sprawą berylowego, składanego na czas transportu zwierciadła głównego o powierzchni ponad 25 metrów kwadratowych. Dzięki niemu teleskop Jamesa Webba potrafi sięgać do początków znanego wszechświata, a bliższe okolice nie stanowią żadnego wyzwania. Tyle że te "bliższe okolice" to tak czy inaczej... inne, oddalone od nas o miliony lat świetlnych galaktyki.
Teleskop Webba: 48 milionów lat świetlnych to pestka
NGC 2283 jest już nam całkiem nieźle znana: tę oddaloną od nas o 48 mln lat świetlnych galaktykę spiralną z poprzeczką odkrył jeszcze w XVIII wieku William Herschel. Potem obiekt ten był wielokrotnie fotografowany przez szereg różnorakich urządzeń, m.in. z wykorzystaniem orbitalnego Teleskopu Hubble’a. W tym ostatnim przypadku omawiana galaktyka prezentowała się jak na zdjęciu poniżej.
Zdjęcie to kiedyś robiło wrażenie – ale już nie w erze Webba. Teleskop ten działa bowiem w pasmach podczerwieni i dysponuje znacznie większymi możliwościami niż jego uznany poprzednik – chodzi tu zaś nie tylko o pokrótce mówione już zwierciadło, ale i daleko bardziej zaawansowane kamery. Efekt? Cóż, popatrzcie sami.
Fotografia ta powstała wskutek naświetlania trwającego ledwie 10 minut. Pomimo tego galaktykę widać jak na dłoni: możemy dostrzec chmury wodoru podgrzewane przez młode gwiazdy, ale i również same gwiazdy. Warto zwrócić również uwagę na pierwszy plan: duże, jasne obiekty tu widoczne zostały przez teleskop uchwycone "po drodze" i należą do naszej Drogi Mlecznej – promienie dyfrakcyjne widoczne przy tych gwiazdach powstają, gdy bieg światła zakłócają elementy optyki teleskopu, czyli np. stelaż czy ramiona podtrzymujące zwierciadło wtórne, i są one charakterystyczne dla każdego urządzenia. W przypadku Webba widzimy sześć większych "kolców" oraz dwa mniejsze, z kolei fotografie z Hubble’a możemy poznać po czterech takich promieniach – co zresztą można łatwo stwierdzić, porównując obydwie fotografie.
Na koniec warto nadmienić, że zaprezentowane zdjęcie z teleskopu Webba powstało nie po to, żeby sprawdzić możliwości optyki obserwatorium, ale jako część badania obszarów gwiazdotwórczych. W ramach tego programu naukowcy wytypowali 55 galaktyk, z których materiały pomogą im zbadać proces formowania się kolejnego pokolenia gwiazd i lepiej poznać zróżnicowany wpływ warunków towarzyszących temu zjawisku.