Kosmiczny wir na polskim niebie. Elon Musk znów zapewnił nam atrakcje
Ci, którzy wczoraj w nocy znaleźli kawałek czystego nieba, mogli podziwiać niecodzienny spektakl. Oto bowiem nad naszymi głowami pojawił się kosmiczny wir – efekt przelotu rakiety Falcon 9.
Rakieta wystrzelona przez SpaceX, firmę Elona Muska, znów dała o sobie znać. Tym razem jednak, w przeciwieństwie do sytuacji ze spadającym na teren naszego kraju kosmicznym złomem, zdarzenie to nie niosło ze sobą żadnego zagrożenia, stając się okazją do podziwiania osobliwych widoków.
Spektakularny zrzut paliwa
Przyczyną zamieszania była rakieta Falcon 9, która wystartowała w ramach zlecenia od amerykańskiego rządu. Statek SpaceX wyniósł w przestrzeń kosmiczną wojskowego satelitę USA-498 o przeznaczeniu którego niewiele wiadomo. Nie to jednak jest najważniejsze. O ile pierwszy człon wspomnianej rakiety powrócił na Przylądek Canaveral, o tyle drugi przed deorbitacją zapewnił nam niecodzienne widowisko. Oto, jak tłumaczy je Karol Wójcicki, znany popularyzator astronomii:
Ze względu na trajektorię lotu i nachylenie orbity wynoszące 51 stopni, przelot rakiety był widoczny na niebie nad Polską. Podczas drugiego przelotu nad naszym krajem, drugi stopień Falcona 9 dokonał zrzutu paliwa przed planowaną deorbitacją. Podczas planowanej deorbitacji, zanim drugi stopień rakiety wejdzie w atmosferę i spłonie, często dochodzi do zrzutu resztek paliwa. Dzieje się to już w przestrzeni kosmicznej – kilkaset kilometrów nad Ziemią – gdzie nie ma powietrza, więc wyrzucone gazy nie rozpraszają się chaotycznie, lecz tworzą symetryczne struktury. Jeśli rakieta obraca się wokół własnej osi (co jest często celowe, by ustabilizować lot), wypuszczane z dysz paliwo układa się w kształt spirali lub wiru, przypominający świetlistą galaktykę. Taka chmura, podświetlona przez Słońce znajdujące się jeszcze pod horyzontem, może wyglądać naprawdę spektakularnie – jak świetlisty wir wirujący na tle ciemniejącego nieba.
Zgodnie z doniesieniami, które pojawiły się m.in. pod cytowanym postem, ci, którzy mieli szczęście spojrzeć w niebo wczoraj wieczorem, mogli podziwiać efekt przelotu rakiety Falcon 9 na terenie niemalże całej Polski. I wszędzie tam, gdzie pozwoliło na to zachmurzenie, był on świetnie widoczny za sprawą optymalnych warunków, jakie towarzyszyły zjawisku.
Jak podaje Karol Wójcicki, "ten konkretny przypadek był naprawdę wyjątkowy – zarówno pod względem warunków oświetleniowych, jak i wysokości, na której zaczynała się deorbitacja. Niebo było ciemne, rakieta oświetlona przez Słońce – i wyszło z tego jedno z najbardziej spektakularnych zjawisk ostatnich miesięcy".