AktualnościKto zwycięży w wyścigu na księżyc? Były szef NASA przewiduje, że tym razem mogą to być Chiny

Kto zwycięży w wyścigu na księżyc? Były szef NASA przewiduje, że tym razem mogą to być Chiny

Jim Brindenstine, były administrator NASA, jest zdania, że Stany Zjednoczone mają obecnie niewielkie szanse na odniesienie wygranej w drugim wyścigu na Księżyc. Oczywiście istnieje szansa na to, że sytuacja ulegnie zmianie, niemniej czas nagli, a podejście administracji Trumpa do wydatków na eksplorację kosmosu nie napawa optymizmem.

Księżyc
Księżyc
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Martin Gruber

Pierwszą załogową misją programu Artemis ma być Artemis III, która zakończy trwającą ponad pół wieku nieobecność człowieka na Księżycu – pod warunkiem że Amerykanie nie zostaną uprzedzeni przez Chińczyków. Takie obawy ma jeden z byłych administratorów NASA, Jim Brindestine. Zdaniem mężczyzny, dokonywane przez administrację Donalda Trumpa cięcia w finansowaniu agencji i wywieranie na nią presji celem zmniejszenia wydatków nie sprzyjają utrwalaniu pozycji Stanów Zjednoczonych jako lidera kosmicznej eksploracji. W międzyczasie rywale, na czele z Chinami, nie próżnują i rozwijają własne programy kosmiczne.

Kto zwycięży w wyścigu na księżyc?

Według informacji przytoczonych przez Erica Bergera z Ars Technici amerykańskiemu rządowi mimo wszystko zależy na tym, aby doprowadzić do końca program Artemis. W związku z tym na początku roku zaproponowano wdrożenie dwóch zmian w funkcjonowaniu NASA i jej planach dotyczących dalszej eksploracji kosmosu, aby zagwarantować utrzymanie funduszy na najważniejsze cele.

Po pierwsze, zażądano, aby wraz z końcem misji Artemis III (która, gwoli przypomnienia, jest aktualnie zaplanowana na 2027 r.) pożegnano się z generującą duże koszty rakietą Space Launch System (SLS) oraz statkiem kosmicznym Orion. Biały Dom podkreślił przy tym, że amerykańska Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej powinna skupić się na badaniu powierzchni Księżyca i tym samym porzucić niezwiązane z tym zadaniem przedsięwzięcia, takie jak Lunar Gateway – niewielka stacja kosmiczna, która krążyłaby po orbicie ziemskiego satelity. Środki, które miałyby zostać spożytkowane na jej powstanie, zostałyby przekierowane na budowę bazy księżycowej w bliżej nieokreślonej przyszłości.

Szczęście w nieszczęściu, nie wszystkim politykom spodobał się pomysł z ukróceniem finansowania NASA i narzucaniu agencji sposobu, w jaki powinna działać. Jedną z osób, która głośno sprzeciwiła się pomysłowi administracji Trumpa, jest senator Ted Cruz z Teksasu. Za sprawą jego ingerencji w ramach ustawy One Big Beautiful Bill przyznano dodatkowe 6,7 miliarda dolarów na kontynuację lotów z udziałem Oriona i SLS, jak również na budowę Lunar Gateway.

To jednak nie wszystko, co Cruz miał do powiedzenia w kwestii eksploracji kosmosu. W trakcie środowej konferencji dotyczącej misji Artemis senator przestrzegł rząd przed dalszymi cięciami i rezygnacją ze sprawdzonych rozwiązań pokroju Space Launch System.

Byłoby nierozsądne przerywać te misje po zakupie większości sprzętu, a w niektórych przypadkach nawet po jego dostarczeniu, gdy nie ma łatwo dostępnej alternatywy komercyjnej. Z niecierpliwością czekam na współpracę z administracją, aby zapewnić wykorzystanie tych funduszy zgodnie z intencjami Kongresu.

Ted Cruz

Starczy wspomnieć, że przesłuchanie nosiło tytuł "Nadchodzi zła passa: dlaczego Kongres i NASA muszą pokrzyżować plany Chin w wyścigu kosmicznym", a obecni na nim ludzie praktycznie w pełni zgodzili się z opinią Teda Cruza co do tego, że administracja USA powinna dołożyć wszelkich starań, aby ubiec Chińczyków w wysłaniu człowieka na Srebrny Glob.

Zadanie to nie należy jednak do najprostszych, a osoby zaznajomione z aktualną sytuacją NASA stawiają sprawę jasno – szanse na powodzenie są niewielkie. Napomknięty w pierwszym akapicie Jim Brindestine przekazał, że "o ile nic się nie zmieni, jest bardzo mało prawdopodobne, aby Stany Zjednoczone wyprzedziły Chiny w realizacji planowanego harmonogramu misji na powierzchnię Księżyca". Brinderstine podkreślił przy tym, że poleganie na technologii dostarczonej przez SpaceX jest błędem, jako że jest ona przesadnie złożona i wymaga znacznej koordynacji. Co więcej, były administrator państwowej agencji jest zdania, że tym razem należy nieco odpuścić i skupić się na zagospodarowaniu nie samego Księżyca, a jego okolicy, w czym pomocne mogłoby się okazać właśnie Lunar Gate.

Pytanie brzmi: co robimy? Myślę, że jedną z rzeczy, które możemy zrobić, jest powiedzenie: "Słuchajcie, nie zamierzamy po prostu umieszczać flag i śladów stóp na Księżycu, tak jak robiliśmy to w latach 1969–1972". Teraz zamierzamy po prostu polecieć na Księżyc. Mike Gold, moim zdaniem słusznie, mówił o Gateway i o tym, jak mogłaby ona stać się naszą bazą księżycową wokół Księżyca. Następnie moglibyśmy zaprosić partnerów komercyjnych i międzynarodowych do tej bazy księżycowej, aby mieć dostęp do dowolnego miejsca na powierzchni Księżyca w dowolnym momencie.

Jim BrindestineByły administrator NASA

W tym kontekście warto poruszyć niedawne rozważania na temat ustanowienia przyczółku na Księżycu przez któreś z państw oraz tego, jakie zastosowanie w stosunku do takiego miejsca miałoby współczesne prawo.

Źródło artykułu:ArsTechnica

Wybrane dla Ciebie