Tesla zaprzeczała, że posiada zapis danych ze śmiertelnego wypadku. Znalazł je haker
Dobrotliwy haker pomógł Tesli znaleźć materiały, które mogą rzucić nieco światła na sprawę z 2019 roku, kiedy to prowadzony przez nieuważnego kierowcę pojazd potrącił ze skutkiem śmiertelnym pieszego.
Pamiętacie jeszcze o wypadku, w wyniku którego jeden człowiek zginął, drugi został poważnie ranny, a częściową winą za zajście obarczono Teslę? Firma zarzekała się, że nie posiada danych, które mogłyby rzucić nieco światła na tę sprawę i wyjaśnić, w jakich okolicznościach do niego doszło. Okazało się, że to wierutna bzdura, jako że wszelkie niezbędne pliki były zachowane na samochodzie, a dostał się do nich haker.
Haker znalazł zapis danych ze śmiertelnego wypadku z udziałem Tesli
Jak zaznaczył Jonathan M. Gitlin z Ars Technica, w przeszłości Tesla wielokrotnie sama wychodziła z inicjatywą podzielenia się danymi zapisanymi przez pojazd, aby odrzucić stawiane przez konsumentów i kierowców zarzuty. Tym razem jednak było inaczej, a zapis ostatnich chwil przed wypadkiem został podobno bezpowrotnie utracony. Prawnicy reprezentujący rodziny pokrzywdzonych poprosili o dostęp do nagrań wykonanych przez kamery Tesli oraz informacje zebrane jej czujniki, niemniej przedsiębiorstwo obstawało przy tym, że nie dysponuje takimi plikami.
W toku procesu przekazano, że co prawda dane te zostały przesłane na serwery Tesli chwilę po tragicznym zdarzeniu, niemniej bliżej niezidentyfikowany, nadgorliwy pracownik podjął "aktywne działania w celu usunięcia kopii tych danych z centralnej bazy danych firmy". Nie wzięto jednak pod uwagę, że zapis informacji znajdował się także w rozbitym pojeździe, a fakt ten postanowił wykorzystać haker znany na X-ie jako greentheonly. W rozmowie z dziennikiem The Washington Post przekazał, że "dla każdej rozsądnej osoby było oczywiste, że dane tam były".
Tesla stwierdziła, że dane trafiły w jej ręce dopiero po tym, jak uszkodzony komputer samochodu oraz jego moduł autopilota zostały przekazane z rąk policji do technika diagnostycznego. Tajemniczym zrządzeniem losu okazało się wówczas, że akurat zapis migawki z wypadku jest niemożliwy do odzyskania.
Podczas rozprawy sądowej reprezentanci przedsiębiorstwa przekonywali, że przydatne informacje nie zostały wcale ukryte, a bezpowrotnie utracone. Jako że greentheonly udowodnił, że jest to wierutną bzdurą, narracja uległa zmianie. Prawnik Tesli winą za sytuację obarczył stosowane przez firmę praktyki w zakresie przetwarzania danych, które określił mianem "nieudolnych". Teraz producent samochodów utrzymuje, że wyciągnięcie plików z maszyny okazało się niesamowitym, a jednocześnie niezwykle fortunnym, zrządzeniem losu.
Nie sądziliśmy, że to mamy, ale okazało się, że jednak tak... I na szczęście tak się stało, ponieważ jest to niezwykle pomocna informacja.
Jak już wspomniano, w kontekście opisywanego wypadku Tesla została uznana za współwinną jego wystąpienia, a na przedsiębiorstwo nałożony został obowiązek wypłacenia sowitego odszkodowania rodzinom osób, które ucierpiały w wyniku zajścia. Co ciekawe, kwota ta znacznie przekracza tę, która była proponowana w ramach ugody.
Z bardziej pozytywnych wieści związanych z Teslą warto napomknąć o tym, że wedle plotek (przekazanych przez tego samego greentheonly, o którym mowa w niniejszym tekście) przedsiębiorstwo planuje przesiadkę na Unreal Engine 5, co pozwoli na generowanie otoczenia wybranych modeli pojazdów w zupełnie nowej jakości.
Jakub Dmuchowski, dziennikarz pcformat.pl