Test słuchawek sportowych
Niezależnie od tego, czy chcemy pobiegać, zrobić kilka kilometrów na rowerze, czy po prostu pospacerować, muzyka jest dobrym pomysłem. Ale żeby do uszu popłynęły dźwięki, potrzebujemy słuchawek. Podpowiadamy, które są warte uwagi.
Telefon odtwarzający muzykę ma dziś niemal każdy. Odtwarzacze MP3 zostały bezlitośnie zamordowane przez smartfony – problem jednak w tym, że w olbrzymiej większości przypadków te drugie są pozbawione słuchawek, które trzeba dokupić osobno. Możemy oczywiście zdecydować się na najtańsze modele – jednak gdy myślimy o aktywności fizycznej, warto zainwestować w urządzenia nieco droższe. I nie chodzi tylko o jakość dźwięku.
Tanie, ale z kablem
Zasadniczo słuchawki sportowe – jak każde inne zresztą – dzielą się na dwa rodzaje: przewodowe i bezprzewodowe. Jeśli podstawowym kryterium jest cena, to powinniśmy zdecydować się na tę pierwszą grupę. Trzeba jednak pamiętać o ograniczeniach zaliczanych do niej modeli. Pierwszym, oczywistym i najbardziej rzucającym się w oczy jest oczywiście sam przewód. To truizm, ale trzeba o tym napisać: podczas aktywności fizycznej może przeszkadzać i zwyczajnie plątać się – dlatego warto zadbać np. o przypinkę, która pozwoli spiąć go z ubraniem i nieco okiełznać. Często zresztą takową znajdziemy w opakowaniu ze słuchawkami sportowymi, podobnie jak klips spinający przewód w pętelki, który w praktyce prowadzi do jego prowizorycznego skrócenia.
Powiązaną z kablem kwestią jest największa naszym zdaniem wada słuchawek przewodowych, jeśli chodzi o zastosowanie sportowe: przewód przenosi do uszu drgania. Podczas biegania bardzo często odczujemy, że rytmiczne uderzenia o ciało przebijają się przez płynącą z przetworników muzykę, zwyczajnie irytując użytkownika. Częściowo można sobie z tym poradzić, stosując wcześniej wspomniane przypinki i klipsy – problem jednak całkowicie nie zniknie i decydując się na model z kablem, trzeba mieć tego świadomość. W gruncie rzeczy jednak słuchawki przewodowe są najprostsze w użyciu: ot, podłączamy do telefonu i wychodzimy pobiegać.
Na parę godzin
Ze słuchawkami bezprzewodowymi sprawa wygląda trochę inaczej. W ich przypadku przed wyruszeniem w drogę trzeba nie tyle zebrać drużynę, co naładować sprzęt. Luksus braku „uwięzi” okupiony jest koniecznością uzupełnienia energii we wbudowanym akumulatorze. Ze względu na niewielkie rozmiary urządzenia nie jest on pojemny – ale i tak na ogół wystarczy na kilka godzin grania. Naszym zdaniem dobry wynik to 250 minut pracy na wbudoanym zasilaniu. Dlaczego tyle? To w przybliżeniu czas, jaki jest potrzebny, by pokonać maraton w tempie 6 min/km – czyli efektywnie biegając.
Rzecz jasna, nie zakładamy, że każdy entuzjasta aktywności fizycznej porwie się od razu na lekko ponad 42 km trasy – po prostu dobrze mieć słuchawki bezprzewodowe, które nie wyczerpią się w najmniej oczekiwanej sytuacji i sprostają nie tylko aktywności fizycznej, ale i wystarczą na cały dzień słuchania muzyki choćby podczas podróży środkami komunikacji mie jskiej. Przecież nie samym sportem człowiek żyje i wierzymy, że osoba, która zainwestuje w słuchawki ze sportowym sznytem, będzie ich używać również na co dzień przy innych okazjach – tak jak redakcja PC Formatu.
A wybierać jest z czego, bo słuchawki bezprzewodowe nie są jednorodną grupą. Najtańsze to modele, w których przetworniki połączone są przewodem – najczęściej zarzuca się go na szyję ze względu na wygodę i stabilność. Słuchawki takie to więc zestaw, w którym dźwięk z wbudowanego odbiornika płynie do przetworników przewodami.
Ostatnimi czasy szturmem podbijają rynek komplety składające się z dwóch niezależnych od siebie słuchawek. Nie są one połączone ze sobą, każda ma niezależne źródło zasilania, ładowanie zaś odbywa się na ogół w specjalnym futerale, który podłączamy do źródła energii. Najczęściej komplet takich „muszelek” rozpoznawany jest przez telefon jako jedno urządzenie – słuchawki więc komunikują się bezprzewodowo również między sobą. Niezależnie od tego, jaki model wybierzemy, pojawia się kwestia jakości dźwięku.
Kodekowy zawrót głowy
Zdajemy sobie sprawę, że to, jak słuchawki bezprzewodowe grają, jest sprawą w dużej mierze subiektywną. Jednocześnie jednak zależy od wielu czynników, które układają się w łańcuch technologiczny – a Bluetooth jest tylko jednym z elementów. Fakty są takie, ze zestaw gra tak, jak jego najsłabsze ogniwo, warto więc zwrócić uwagę i na technologię bezprzewodową.
O ile w przypadku kablowych modeli podłączamy je do gniazda minijack i zapominamy o sprawie, o tyle Bluetooth jest nieco bardziej skomplikowany. Przede wszystkim, kupując słuchawki, należy sprawdzić, czy nasze urządzenie spełnia ich wymagania sprzętowe. Innymi słowy – czy nie wymagają protokołu oznaczonego wyższą liczbą niż moduł w naszym telefonie. Dla bezpieczeństwa więc do telefonu z Bluetoothem 4.2 kupmy słuchawki korzystające maksymalnie z tej samej wersji protokołu – sprzęt korzystający z wyższej wersji może nie zostać wykryty przez smartfona. Z różnych względów nie jest to regułą, ale może się zdarzyć – i zdarzyło się w naszej redakcji. Lepiej dmuchać na zimne.
Na jakość dźwięku słuchawek bezprzewodowych – prócz tak oczywistych czynników jak choćby klasa przetworników czy urządzenia nadawczego – wpływają również kodeki. Bluetooth, transmitując muzykę między urządzeniami, może korzystać przy tym z różnych algorytmów kodująco-dekodujących. Różnią się one między sobą m.in. przepustowością strumienia danych, który jest jednym z czynników wpływających na jakość muzyki – generalnie możemy założyć, że im szerszy, tym jest lepiej. Standard to podstawowy kodek SBC i wbrew temu, co twierdzą audiofile, nie jest wcale taki zły: z powodzeniem wystarczy, by cieszyć się niezłej jakości bezprzewodową muzyką o maksymalnej przepływność 320 kb/s – a więc większej niż w przypadku standardowych niegdyś plików MP3. Do zwyczajnego słuchania muzyki, również w przypadku aktywności sportowej, spokojnie wystarczy.
Jeśli jednak ktoś oczekuje lepszych wrażeń, powinien zainwestować w sprzęt zgodny z aptX lub nawet aptX HD czy w zdecydowanie najlepszy LDAC rodem z Sony, który zapewnia przepływność aż 990 kb/s. Zresztą już pierwszy z wymienionych został opracowany, by zapewnić jakość porównywalną z odsłuchem z płyt CD. Którego kodeka by nie wybrać, technologia bezprzewodowa nawet nie zbliża się do przepustowości słuchawek kablowych, które zapewniają przepływność na poziomie co najmniej 10 mb/s (obliczenia własne na podstawie specyfikacji Hi-Res Audio). Jeśli jednak mimo wszystko zdecydujemy się na brak kabla, to należy pamiętać o tym, że z daną technologią musi być zgodny zarówno nadajnik, jak i odbiornik – w innym wypadku potencjał lepszego urządzenia z pary pozostanie niewykorzystany, a my będziemy korzystać tak czy inaczej z technologii gorszej.
Przygoda z wodą
Dobierając słuchawki sportowe, zawczasu można pomyśleć o odporności na kontakt z cieczą – najlepiej, jeśli będzie zdefiniowana przy użyciu normy IP. Wodoszczelność jest określana drugą cyfrą w nazwie normy, np. w IP68 jest to „ósemka”. Pierwsza cyfra odnosi się do pyłoszczelności – jeśli ta nie jest określona, to zobaczymy w takim przypadku nazwę w postaci np. IPX8. Im cyfra wyższa, tym lepsza ochrona. Przykładowo „1” oznacza ochronę przed kroplami wody spadającymi pionowo, „5” ochronę przed strumieniem wody z dowolnego kierunku, „8” zaś mówi, że sprzęt wytrzyma ciągłe zanurzenie na głębokość do jednego metra. Tego rodzaju bonus jest dobrym pomysłem nie tylko dla uprawiających sporty ekstremalne – odporność na kontakt z wodą to przecież również ochrona przed działaniem potu, a to z kolei przekłada się na zwiększoną żywotność urządzenia.
Wodoszczelność sprzętu powinna zainteresować również pływaków. Producenci słuchawek są świadomi, że na ogół trudno jest pływać kraulem bez szkody dla smartfona, dlatego w takich przypadkach słuchawki zostały uzupełnione wbudowaną pamięcią, złączem na kartę microSD, odtwarzaczem MP3 lub radiem. To świetna rzecz dla wszechstronnych entuzjastów sportu – tym bardziej, że możemy takiego sprzętu używać również poza pływalnią, jak zwykłych słuchawek.
Na kolejnych stronach zgromadziliśmy kilkanaście modeli słuchawek bez- i przewodowych różnego typu. Udało nam się zebrać przekrój sprzętu – włącznie z modelami do pływania, a nawet takimi z wbudowanym pulsometrem. Również zakres cenowy jest bardzo szeroki – dlatego mamy nadzieję, że test pozwoli dobrać odpowiedni model niezależnie od zasobności portfela i sportowych ambicji.
Dokanałowe, douszne, nauszne czy wokółuszne?
Standardem w przypadku modeli sportowych są słuchawki dokanałowe. Najlepiej wypadają w kwestii jakości dźwięku, najpewniej osadzają się w uszach i generalnie nastręczają najmniej problemów w porównaniu ze słuchawkami dousznymi, nausznymi i wokółusznymi. Mają jednak jedną wadę, która w mieście może mieć spore znaczenie: cechują się wysokim poziomem izolacji akustycznej, co np. dla osoby biegającej po chodnikach może być po prostu niebezpieczne. Można w tym wypadku zastąpić gumowe nakładki gąbkowymi odpowiednikami – czasami dostaniemy je w zestawie – bo dźwięki tła są przez nie wygłuszane o wiele słabiej. Alternatywą są słuchawki douszne – tu jednak naszym zdaniem jakość dźwięku jest o wiele gorsza niż w przypadku modeli dokanałowych, a i często też słuchawki tego typu gorzej osadzają się w uszach. Modele nauszne i wokółuszne – czyli z muszlami różnego typu – to dwie kolejne grupy. Naszym zdaniem jednak jest to najgorszy wybór: są o wiele cięższe od niewiele ważących „dokanałówek”, a żeby pewnie spoczywały na głowie podczas ruchu, muszą wywierać większy nacisk. Mimo wszystko jednak odpowiednio dobrane mogą sprawdzić się w przypadku rekreacyjnej jazdy na rowerze czy spacerów.
Procedura testowa
Słuchawki bezprzewodowe testowaliśmy przy użyciu telefonu Xiaomi Mi Mix 3, każdorazowo uruchamiając tę samą, zapętloną listę utworów. Urządzenia były testowane podczas aktywności sportowej – biegania i ćwiczeń siłowych. Test długości pracy na baterii wyglądał podobnie: każdorazowo używaliśmy tej samej listy utworów i komfortowego dla odsłuchującego poziomu głośności ustawianego na smartfonie – głośność słuchawek była ustawione na pozycję maksymalną. Każdorazowo testy żywotności baterii odbywały się w tej samej temperaturze pokojowej. Mierzyliśmy czas od sparowania słuchawek z telefonem aż do całkowitego wyczerpania akumulatorka. Warto zauważyć w tym miejscu, że słuchawki w międzyczasie nie były doładowywane – ani ładowarką, ani za pośrednictwem futerału ładującego, który dostajemy w przypadku niektórych modeli. Słuchawki przewodowe testowaliśmy w ten sam sposób – tyle że tutaj chcieliśmy uniknąć korzystania z przejściówek i posłużyliśmy się telefonem Honor View 20.
Podsumowanie
Ogółem przetestowaliśmy dziewiętnaście (w tym dwie nauszne na 243) par słuchawek sportowych, z czego zdecydowaną większość stanowiły modele bezprzewodowe – kablowych „dokanałówek” było ledwie cztery pary. Naszym zdaniem wyraźnie pokazuje to tendencję na rynku: jeśli ktoś chce uprawiać sport z modelami przewodowymi, na początek raczej bierze to, co ma pod ręką, a dopiero potem, gdy pojawi się potrzeba użytkowania czegoś lepszego, rusza na polowanie do sklepu. I wybiera już model bezprzewodowy.
Cena specjalizacji
Jak pisaliśmy wcześniej, słuchawki bezprzewodowe dzielą się na modele, w których słuchawki połączone są kablem, oraz na zestawy składające się z dwóch słuchawek komunikujących się między sobą bezprzewodowo. Testy pokazały, że specjalizacja ma swoją cenę – im model bardziej nastawiony na aktywność sportową, tym gorzej sprawdza się w zastosowaniach niesportowych. Szczególnie widać to w dwóch przypadkach: urządzeń, które można zabrać na pływalnię, i właśnie tych „prawdziwie bezprzewodowych” słuchawek sportowych. Te pierwsze są na co dzień umiarkowanie wygodne, te drugie z kolei – jak pokazała codzienna rutyna – w ściśle określonych przypadkach mogą sprawiać problemy z opóźnieniami i nierównoczesnym wybudzaniem obydwu słuchawek urządzenia. Wszędzie tam, gdzie pojawia się potrzeba odtwarzania dźwięków trwających poniżej sekundy, dwie niezależne słuchawki bezprzewodowe mogą zawieść lub pracować asynchronicznie. I wbrew pozorom nie jest to tak niecodzienny scenariusz, jak można przypuszczać – na takich ultrakrótkich klipach opierają się przecież np. aplikacje do nauki języków obcych. Innymi słowy – jeśli ktoś chce nabyć model bardziej uniwersalny, niech pomyśli o konstrukcji z przewodowym pałąkiem.
Inna sprawa, że „pchełki” bez kabla w zastosowaniach ściśle sportowych sprawdzają się wyśmienicie. To słuchawki, które łącznie ważą na ogół kilkanaście gramów – wychodzi mniej niż dziesięć gramów na ucho. W połączeniu z mocowaniem za pomocą wyprofilowanego zaczepu, który umieszcza się w małżowinie, sprawia to, że naprawdę trudno o ich przypadkowe wypadnięcie z ucha. Sporą zaletą jest oczywiście fakt, że tu nie ma co przeszkadzać – jeśli ktoś ma alergię na okablowanie, to jest to wybór najrozsądniejszy. Ciekawostką jest również to, że słuchawki takie bardzo często rozładowują się nierównomiernie – w praktyce jednak niczego to nie zmienia, gdyż standardem jest, że w zestawie z parą bezprzewodowych „dokanałówek” dostajemy futerał ładujący. Jest to puzderko, które pozwala w wygodny sposób przechowywać nieużywany sprzęt, ale jednocześnie działa jak powerbank, w międzyczasie uzupełniając energię. Na ogół takie etui pozwala wydłużyć żywotność baterii dwu- lub trzykrotnie. W tym miejscu od razu ostrzeżenie: producenci, deklarując czas pracy, bardzo często podają właśnie ten łączny czas działania, czyli samych słuchawek i wynikający z zastosowania pudełka. Warto o tym pamiętać, przeglądając oferty.
W końcu, co ucieszy amatorów z ambicjami półprofesjonalnymi, wśród słuchawek prawdziwie bezprzewodowych trafiają się modele wyspecjalizowane. Dobrym przykładem jest Jabra, która w jednym z modeli ma zintegrowany pulsometr odczytujący tętno z małżowiny usznej. Nie wpływa to znacząco żywotność akumulatora (funkcja ta działa w oparciu o energooszczędny Bluetooth LE), a pozwala znaleźć kompromis między dokładnością i samym faktem przeprowadzenia pomiaru a ograniczeniem liczby zabawek, które zabieramy ze sobą na trening. Kompromis, bo jednak tradycyjny pas mierzący tętno sprawuje się od wspomnianych nieco lepiej – to jednak krok w dobrą stronę i ulga dla osób, które nie chcą czuć się jak obwieszone sprzętem cyborgi podczas zwyczajnej, wieczornej przebieżki.
O jakości dźwięku
Połączone kablem słuchawki bezprzewodowe mają nad zupełnie bezprzewodowymi jeszcze jedną przewagę: zauważalnie niższy poziom szumów własnych. W przypadku prawdziwych bezprzewodówek stosunkowo łatwo zauważyć akustyczne ziarno tła – w naszym odczuciu jest wyraźniejsze. Nie jest to oczywiście nic dyskwalifikującego, ba, nawet nie przeszkadzało nam to w odsłuchu, bo zjawisko na ogół staje się pomijalnie istotne w momencie włączenia muzyki – trzeba mieć jednak świadomość, że występuje.
Ciekawą kwestią jest również porównanie modeli korzystających z różnych kodeków. AptX w naszym odczuciu faktycznie wypada lepiej niż standardowy SBC. Nie jest to jednak regułą, bo chociażby testowane przez nas słuchawki Sony korzystają z tego ostatniego, a wypadły porównywalnie dobrze, jeśli nie lepiej od konkurencji robiącej użytek z większej przepływności. Można więc postawić tezę, że klasa użytych przetworników ma równie duży wpływ na jakość muzyki, jak sposób transmisji dźwięków między smartfonem a słuchawkami.
Koniec końców jednak w praktyce najważniejsze może okazać się… dopasowanie sprzętu do ucha. Jeśli wasze słuchawki nie grają dobrze lub dźwięk np. jest wykastrowany z niskich tonów, to niekoniecznie jest wina sprzętu audio czy telefonu. Na początek polecamy sprawdzić, czy odpowiednio dobraliśmy do ucha gumki i zaczepy, które dostajemy w komplecie. Okazuje się, że to bardzo istotna dla jakości dźwięku sprawa i odrobina wysiłku w tej kwestii może zmienić wrażenia z odsłuchu – nawet diametralnie. Tak było zresztą i w naszym przypadku, bo nieodpowiednie standardowe „ogumienie” słuchawek Jabry sprawiało, że sprzęt grał istotnie gorzej niż po wymianie wspomnianych mocowań i końcówek na bardziej pasujące do ucha. Wynika to z niedopasowania słuchawki do kanału ucha – gdy ta pierwsza jest osadzona zbyt płytko lub powstaje prześwit między ścianą kanału a końcówką słuchawki, wrażenia będą gorsze.
Pozytywną niespodzianką jest jednak to, że tak naprawdę niewiele było w teście słuchawek, o których można powiedzieć, że są co najwyżej przeciętne. Oczywiście należy pamiętać, że mówimy o sprzęcie sportowym, a nie klasy audiofilskiej. Bardziej wysublimowane i nawykłe do brzmień najwyższej jakości ucho zapewne nie zgodzi się z wyżej postawioną tezą, jak i z rezultatami testu – to zrozumiałe. Jeśli jednak ktoś po prostu szuka dobrego sprzętu do biegania lub innej aktywności sportowej, to na pewno znajdzie coś dla siebie.
1. miejsce - Creative Outlier Sports
Słuchawki idealne? Niektórym może nie przypaść do gustu dość krzykliwa forma – do wyboru jednak są trzy wersje kolorystyczne i wcale nie jesteśmy skazani na testowany pomarańczowy model. Tak czy inaczej Outlier Sports jest modelem bardzo udanym. Zapewnia bardzo długi czas działania na baterii – podczas testów grały ponad 10 godzin. I grały świetnie – słuchawki robią użytek z kodeka aptX i zapewniają brzmienie miękkie, o ciepłej charakterystyce i bardzo dobrze wybrzmiewających dołach. Równie ważne jest jednak to, że dzięki trzem kompletom gumek i zaczepów można je optymalnie dobrać do kształtu ucha i sprawić, że niestraszne im będą naprawdę ekstremalne wyczyny sportowe – tym bardziej, że są odporne na zachlapania i pot. Jeśli chodzi o cenę, to przekracza 200 zł – na tle tanich modeli to wiele, ale wciąż o wiele mniej niż w przypadku konstrukcji półprofesjonalnych. Naszym zdaniem kwota jest adekwatna.
- bardzo wygodne
- świetnie grają
- długi czas pracy na akumulatorze
- lekkie
- kolorystyka może nie przypaść do gustu
2. miejsce - Sennheiser CX Sport
Zdecydowanie słuchawki dla półprofesjonalistów. Świadczy o tym choćby fakt zgodności z normą IPX7 – innymi słowy wytrzymają zanurzenie w wodzie, są więc wymarzone dla wszelakiej maści wyczynowców, którym niestraszne trudne warunki aktywności fizycznej. Co ciekawe – świetnie przy tym grają. Ponownie mamy obsługę kodeka aptX, bardzo dobre niskie tony i szerokie brzmienie: z tymi słuchawkami na uszach człowiek ma uczucie zanurzenia w dźwięku. Ponownie należy docenić wysoki komfort codziennego użytkowania wynikający poniekąd z bardzo dużej liczby gumek i mocowań do wyboru. Warto, nawiasem mówiąc, pobawić się tymi ostatnimi, bo standardowe w naszym przypadku były zupełnie nietrafione. Czas działania na baterii jest bardzo dobry – to ponad 6 godzin. Słabą stroną jest stosunkowo wysoka cena, zważywszy jednak na dodatkowe parametry – dla wielu może być do przełknięcia. Jeśli jednak chodzi o sam dźwięk – porównywalnie dobrze grające słuchawki można kupić taniej.
- bardzo dobry dźwięk
- sporo akcesoriów
- wysoki poziom wygody
- odporne na zanurzenie w wodzie
- stosunkowo wysoka cena
Unikatowa konstrukcja – i to z kilku względów. To jedyna na podium konstrukcja, której towarzyszy aplikacja. Do tego jest świetna. Możemy za jej pomocą dostosować brzmienie (standardowo słuchawki pracują w trybie podbicia basów), również za pomocą schematów, włączyć aktywne wygłuszanie otoczenia czy doglądać stanu baterii. Same słuchawki to model prawdziwie bezprzewodowy – mamy tu dwie niezależne słuchawki ładowane przy użyciu futerału z wbudowaną baterią. Zestaw ten pozwala dwukrotnie załadować słuchawki – łączny deklarowany czas pracy wynikający z trzykrotnego załadowania to zatem ok. 9 godzin. W praktyce mniej, bo nasze testy pokazały, że słuchawki rozładowują wbudowane ogniwa w 151 minut typowego użytkowania. Na tle konkurencji to niestety wynik dostateczny i równocześnie najsłabsza strona WF-SP700N. Do wad należy też zaliczyć delikatne, choć słyszalne szumy własne oraz bardzo wysoką cenę.
- świetnie leżą w uszach
- wyjątkowy bas
- bardzo dobry dźwięk
- aktywne wygłuszanie
- niezłe oprogramowanie
- słaba bateria
- na tle poprzedników – wyższe szumy własne
- bardzo wysoka cena
4. miejsce - Jabra Elite Sport
To słuchawki dla półprofesjonalistów, którzy będą mogli wykorzystać zaszyty w nich pulsometr. Ten łączy się z telefonem niezależnie od „muzycznego” połączenia, korzystając przy tym z Bluetootha LE – czyli energooszczędnej odmiany tej technologii. Dzięki temu pomimo dodatkowych możliwości zestaw wcale nie wypada źle pod względem czasu pracy na akumulatorze, działając nieco ponad 5 godzin. Sam pulsometr spisuje się dobrze – testowaliśmy go w programie Endomondo, porównując odczyty z tymi z pasa. Ten ostatni był co prawda dokładniejszy, ale różnice nie są znaczne – tak czy inaczej wygoda, jaką zapewnia Jabra Elite Sport, jest nie do przecenienia. Słuchawki dostajemy w komplecie z etui, którym można podładować sprzęt dwukrotnie. Grają przyzwoicie, choć szum własny jest słyszalny, a niskie tony – przeciętne. Ciekawostką jest fakt, że do obsługi słuchawek możemy ściągnąć sobie aplikację fitness Jabra Sport Life, która dodatkowo pomoże w obsłudze sprzętu – jeśli jednak ktoś ma już konto choćby na wspomnianym Endomondo, to raczej i tak nie będzie z niej korzystać.
- dobra jakość dźwięku
- wbudowany pulsometr
- dobry akumulator
- odporna na zanurzenie
- bogate wyposażenie
- drogie
- pulsometr nieco gorszy od pasa Bluetooth
- trzeba się do nich przyzwyczaić
5. miejsce - JBL Endurance Dive
Unikatowe urządzenie dla fanów pływania. Do innych aktywności też się nada, tym bardziej że bateria wytrzyma ponad 500 minut pracy. Endurance Dive warto jednak nabyć przede wszystkim z myślą o pływalni – na 1 GB wbudowanej pamięci można sobie skopiować pliki MP3 i słuchać muzyki przy pokonywaniu kolejnych basenów. Słuchawki wybornie trzymają się głowy: okalające uszy zaczepy dociskają się magnetycznie, co jest bardzo wygodne i poręczne. Do tego założenie słuchawek powoduje automatyczne ich włączenie, a zdjęcie – wyłączenie. Niestety gorzej wypada panel dotykowy – nie ma tu przycisków, obsługa odbywa się poprzez dotykanie lub przeciąganie palcem po prawej głowicy, co nie zawsze jest precyzyjne. Często zdarza się, że próby regulacji głośności powodują zatrzymanie muzyki. Jakość dźwięku jest dobra, choć najlepiej wypadają niskie tony, które cieszą głębią i wyrazistością. Szkoda, że przeciętnie sprawdzają się jako zestaw słuchawkowy do rozmów telefonicznych – ale już jako słuchawki sportowe codziennego użytku sprawdzą się dobrze.
- wodoszczelne
- wbudowana pamięć
- wyjątkowo pewnie spoczywają na głowie
- dobre niskie tony
- dotykowy interfejs nie jest precyzyjny
- tak sobie sprawdza się jako zestaw do rozmów
9. miejsce - Lamax PAX X-1
Najtańsze słuchawki bezprzewodowe z tych naprawdę przyzwoicie grających. Żeby jednak docenić jakość, trzeba uzbroić się w cierpliwość i dobrać gumki – w naszym przypadku sprawdziło się dopiero zastosowanie największych. Standardowe są po prostu za małe i być może niektórzy będą musieli się nawet zaopatrzyć we własne o odpowiednich rozmiarach – niestety luzy w uszach przekładają się również na kłopoty ze stabilnością. Słuchawki nadrabiają jednak wagą – to tylko 11 gramów! Jeśli pokonamy te trudności, to PAX X-1 okaże się świetnym zestawem słuchawkowym za niewielką ceną, który gra bardzo czysto i zapewnia dużą wygodę pod względem tak noszenia, jak i obsługi za pomocą pilota. Czas działania na baterii to 344 minuty – bardzo przyzwoicie, zważywszy na to, że słuchawki są bardzo filigranowe i na większą baterię po prostu nie ma miejsca.
- bardzo dobra jakość
- lekkie
- przyzwoity czas pracy na baterii
- cena
- naszym zdaniem nawet największe gumki w zestawie są zbyt małe
1. miejsce - JBL Endurance Run
Wyjątkowe ze względu na budowę końcówek – to model dokanałowy, jednak możemy go używać na dwa sposoby: albo tradycyjnie, wówczas kabel odprowadzany jest pionowo w dół, albo odwracamy końcówki o 180 stopni, zamieniamy je stronami i… w ten sposób kabel może zostać wyprowadzony inaczej, a słuchawki spoczywają w uchu o wiele stabilniej. Docenią to osoby, które szukają czegoś uniwersalnego: i do codziennego słuchania muzyki, i do sportu. To tym istotniejsze, że słuchawki grają naprawdę dobrze, zostawiając w tyle większość modeli bezprzewodowych przy cenie lekko ponad 100 zł. Do tego są odporne na zachlapania, a codzienne użytkowanie ułatwiają magnetyczne zaczepy, które pozwalają łatwo zapiąć słuchawki na szyi. Również mikrofon jest w porządku – dzięki czemu okazjonalnie można ich używać jako zestawu słuchawkowego do rozmów.
- unikatowa, dwustronna konstrukcja
- bardzo dobra ogólna charakterystyka dźwięku
- odporne na zachlapania
- skromne wyposażenie dodatkowe i możliwości dostosowania
3. miejsce - Audictus Explorer
Najtańsze słuchawki w teście – i źle nie wypadają. Grają dobrze. Charakterystyka dźwięku przypomina konstrukcje dla graczy: bas jest wyraźny i soczysty, niestety przytłumia soprany. Również separacja jest dobra – wystarczająca do słuchania muzyki na średnim poziomie głośności, jednak wraz z jej wzrostem staje się wyraźnie mniejsza. Słowem: nie jest to najwyższa liga, ale zakup za 50 zł jest tak czy inaczej dobrym pomysłem. Tym bardziej, że i forma jest atrakcyjna. Uwagę zwraca okablowanie w białym oplocie (swoją drogą można przypuszczać, że z tego powodu szybko będą się brudzić…), a także obudowa słuchawek ze szczotkowanego metalu. Wygląda to nieźle, aczkolwiek niektórzy członkowie redakcji kręcili nosem, że nazbyt ucieka w kicz. Minusem jest fakt, że przycisk na pilocie służy jedynie do odbierania rozmów – nie udało się nam zmusić go do jakiejkolwiek innej czynności. Nie zmienia to jednak faktu, że zestaw pozostawia dobre wrażenie.
- bardzo tanie
- niezły wygląd
- świetny stosunek ceny do jakości
- dobrze grają
- pilot tylko do odbierania rozmów