Ugoda? A po co to komu. Teraz Tesla zapłaci czterokrotnie więcej
W związku z mającym miejsce w 2019 r. wypadkiem Tesli zaoferowano możliwość pójścia na ugodę w zamian za 60 milionów dolarów. Przedsiębiorstwo, pewne swego zwycięstwa w sądzie, odrzuciło propozycję, określając żądanie jako bezpodstawne. Ku zaskoczeniu firmy, została ona zobowiązana przez wymiar sprawiedliwości do zapłacenia odszkodowania w znacznie wyższej kwocie, bo wynoszącej ponad 240 milionów USD.
Historia z cyklu "zawsze miałem łeb do interesów". Tesla odrzuciła propozycję ugody polegającej na wypłaceniu 60 milionów dolarów na rzecz rodziny mężczyzny, który zginął w wypadku z udziałem Modelu S, a także jego towarzysza podróży, który w wyniku tego zajścia odniósł poważne szkody. Do tragedii doszło w 2019 r., kiedy to samochód Tesli, kierowany przez system Autopilot, przejechał przez skrzyżowanie i uderzył w Chevroleta Tahoe, którym poruszali się Neima Benavides Leon oraz Dillon Angulo.
Tesla zapłaci czterokrotnie wyższą karę od tej, której chciała uniknąć
Jak podaje portal Tech in Asia, w związku z opisaną powyżej sytuacją w 2021 r. do sądu trafił pozew, a obiektem sprawy stało się to, czy winy za śmiertelny wypadek nie ponosi Autopilot zwlekający z użyciem hamulców. Co prawda ława przysięgłych uznała, że najwięcej zarzucić można kierowcy samochodu, który nie zwracał uwagi na drogę w trakcie jazdy, aczkolwiek przedsiębiorstwo Elona Muska obarczono 1/3 odpowiedzialności za tragedię.
W wyniku tej decyzji Tesla, która nie chciała pójść na ugodę opiewającą na 60 milionów "zielonych", zapłaci ich znacznie więcej, bo aż 242,5 miliona. Przedsiębiorstwo niemal od razu ogłosiło, że nie zgadza się z werdyktem i ma zamiar się od niego odwoływać. Powołano się przy tym na liczne nieprawidłowości oraz błędy prawne, które podobno miały miejsce w toku procesu i doprowadziły do wydania takiego orzeczenia.
Sytuacja ta jest o tyle istotna, że jest pierwszym przypadkiem, kiedy to Tesla została oficjalnie (i dotkliwie) ukarana za spowodowanie śmierci wynikające z działania Autopliota lub technologii wspomagania kierowcy. Niewykluczone więc, że w podobnych procesach w przyszłości (a obecnie toczy się ich przeciw firmie Muska aż 1750), sędziowie i przysięgli będą powoływać się na sierpniowy wyrok. Przeciw kierowcy, który w momencie tragedii zasiadał za kierownicą Modelu S, toczy się osobne postępowanie.
Osobną kwestią pozostaje to, że taki obrót spraw wywołał niemałe zamieszanie w środowisku prawniczym. Eksperci podkreślili, że w trakcie rozmów ugodowych można osiągnąć bardziej przewidywalne wyniki, co proces z udziałem Tesli jedynie potwierdził. W sprawach takich jak ta, czyli dotyczących śmierci osoby postronnej, ryzyko otrzymania kary znacznie przewyższającej kwotę podaną w ugodzie jest zauważalnie wyższe, co na własnej kieszeni odczuło borykające się z problemami wizerunkowymi przedsiębiorstwo.
Podsumowując – mimo że winę zdecydowanie ponosi kierowca Modelu S, który spowodował wypadek przez swoje rozkojarzenie, rada przysięgłych zdecydowała się przerzucić część odpowiedzialności na producenta pojazdu. Czy słusznie? Zdaniem Tesli – nie. Pytaniem pozostaje, czy rzeczona sprawa pozostaje odosobnionym przypadkiem, czy też zapoczątkuje zmianę w podejściu sądów do zajść z udziałem systemów autonomicznej jazdy.
Jakub Dmuchowski, dziennikarz pcformat.pl