Więcej niż maszyna
Idea stworzenia maszyny na swoje podobieństwo towarzyszy człowiekowi od wieków. Podczas gdy wielu wciąż zastanawia się nad definicją sztucznej inteligencji, postęp technologiczny odkrywa przed nami coraz nowsze osiągnięcia w dziedzinie budowy androidów. Jak daleko posuną się możliwości intelektualne komputerów i po co właściwie je budujemy?
Robot prezentujący wiadomości w telewizji jest już doskonale znany wszystkim, którzy interesują się technologią. Kodomoroid – tak bowiem nazwano przypominającą człowieka maszynę (kodomo w języku japońskim znaczy „dziecko”) – powstał w Japonii i obecnie stanowi element ekspozycji w Narodowym Muzeum Nowoczesnych Technologii w Tokio. Nie jest to jednak statyczna wystawa: Kodomoroid oraz jej „starsza siostra”, Otonaroid, nieustannie wchodzą w interakcje ze zwiedzającymi. W ten sposób naukowcy zbierają informacje na potrzeby budowy nowszych modeli. A tymczasem tłumy gości nie mogą wyjść z zachwytu nad sprawnością komunikacji z automatami i z ochotą dostarczają materiału do badań.
Być jak człowiek
Powody rozwijania sztucznej inteligencji wydają się oczywiste: sprawniej działające komputery będą coraz lepiej wykonywały bardziej zaawansowane zadania, zastępując człowieka. Ale po co nadawać im ludzki kształt? Dlaczego prezenter – mimo że jest robotem – musi wyglądać jak człowiek?
Androidy – maszyny budowane na podobieństwo człowieka – to coś, co od czasów starożytnych karmiło wyobraźnię artystów i o czym marzyły całe rzesze naukowców. Samo zaprezentowanie wiadomości nie jest szczególnie spektakularne, w końcu symulacja mowy to żadna nowość. Ale Kodomoroid potrafi również wejść w „spontaniczną interakcję” z żywym człowiekiem, zapamiętać i wykorzystać uzyskane w ten sposób informacje. Twórca znanych androidów profesor Hiroshi Ishiguro twierdzi, że jego kreacje to kolejny krok na drodze do zrozumienia, czym w istocie jest człowiek. Jak mówi: To bardzo interesujące, że sami nie do końca rozumiemy, co tak naprawdę oznacza bycie człowiekiem. Co znaczy „ludzki”? Co mamy na myśli, mówiąc, że „myślimy”? Czym są „emocje”?
Robocelebryta
Kolejny przykład androida wzbudza o wiele więcej emocji niż japońskie sztuczne prezenterki. Sophia jest maszyną stworzoną przez Hanson Robotics i ma bardzo realistyczną ludzką twarz zdolną do wyrażania bogatej gamy emocji. W momencie pierwszego uruchomienia potrafiła prowadzić prostą dyskusję na parę tematów i imitować zachowanie człowieka. Do rozmowy wykorzystuje program ELIZA, symulujący wymianę zdań z inną osobą, niemniej są to interakcje o ograniczonym, „oskryptowanym” charakterze. Wszelkie zebrane w ten sposób informacje są jednak przekazywane do chmury i analizowane, by stale ulepszać zdolności Sophii.
Co zatem jest w niej szczególnego? Sophia jest celebrytką: wystąpiła już w programach telewizyjnych takich jak „Good Morning Britain” Piersa Morgana czy w rozmowie z Charliem Rose dla „60 Minutes” telewizji CBS. Jej twarz znalazła się na okładce magazynu „Elle” w Brazylii, a artykuły na jej temat pojawiły się w „New York Timesie”, „Forbesie” czy „The Wall Street Journal”. Co jednak najważniejsze, w październiku 2017 roku została obywatelką Arabii Saudyjskiej, stając się jednocześnie pierwszym na świecie androidem z obywatelstwem. Wzbudziło to wiele kontrowersji, biorąc pod uwagę fakt, że Sophii przysługuje w tym kraju więcej praw niż kobietom.
Twórcy tego modelu twierdzą, że rozwój w dziedzinie budowania robotów o ludzkiej twarzy i ciele ma przyszłość w służbie zdrowia – mogą to być np. towarzysze w domach opieki – a także w zadaniach związanych z kontrolowaniem tłumów podczas imprez masowych. Robot nigdy nie wpadnie w panikę i będzie działał rozsądnie, kiedy pojawi się zagrożenie, dzięki czemu będzie mógł na przykład wyprowadzić ludzi odpowiednim wyjściem z płonącego budynku.
Intelekt w procesorze
Stworzenie wiernej kopii człowieka w postaci androida to jedno – i z całą pewnością stanie się to już niedługo. Ale kiedy będzie można mówić o faktycznie działającym intelekcie takiego konstruktu?
Termin „sztuczna inteligencja” wymyślił John McCarthy w 1956 roku. Zasadniczo ma dwa znaczenia. W pierwszym przypadku jest to inteligencja powstała sztucznie, nie naturalnie, wykorzystywana w procesach inżynieryjnych. Drugi, bardziej skomplikowany wariant, to technologia i dziedzina badań informatycznych z wykorzystaniem licznych innych odłamów nauki prowadząca do stworzenia maszyn i programów zdolnych spełniać wybrane funkcje ludzkiego umysłu – takie, które nie dają się opisać liczbami. Upraszczając, chodzi o stworzenie maszyny zdolnej do podejmowania decyzji w niejednoznacznych sytuacjach, analizy języków, racjonalnego rozumowania, dowodzenia twierdzeń, a według niektórych – również odczuwania emocji i uczuć.
Do większości z wymienionych cech obecna SI ma jeszcze długą drogę, niemniej znane są już przypadki stworzenia jej działających fragmentów. Dziś nie jest już czymś dziwnym, że programy liczące będą lepsze od człowieka w grach, szybciej wykorzystają bazy danych, dokładniej obliczą bardzo skomplikowane i wieloczynnikowe zdarzenia. Tak możliwości komputera wykorzystała na przykład Regina Barzilay, profesor MIT, u której zdiagnozowano raka piersi. Stworzyła system uczenia maszynowego i podała mu bazy danych szpitali oraz wyniki badań obrazowych. Program był w stanie pomóc lekarzom poprzez szybką syntezę danych i wyróżnianie fragmentów minionych przypadków zachorowań na daną chorobę, które są powiązane z aktualną sprawą. Mimo to program nie umiał wnioskować – to obecnie potrafią tylko naturalne mózgi.
Opracowywana przez Face booka SI też ma się czym pochwalić. Tworzone boty, które miały uczyć się ludzkich „zachowań” w rozmowie tekstowej, pozostawione same sobie zaczęły tworzyć własny język (przykładowy zapis rozmowy znajduje się w ramce). To oczywiście od razu wzbudziło falę lęku, jakoby programy mogły zacząć działać samodzielnie i komunikować się w sposób dla nas niezrozumiały. Podobny proces samorzutnego „wymyślania” języka przez programy rozmawiające ze sobą zaobserwowali niezależnie naukowcy z Uniwersytetu Technologicznego w Georgii.
Przyszłość: świetlana czy mroczna?
Wszystkie z powyższych przykładów prowadzą do najważniejszego pytania: gdzie w tym wszystkim odnajdzie się człowiek? Ze sztuczną inteligencją będziemy stykali się coraz częściej i efekty takiej drastycznej zmiany środowiska, w którym żyjemy, trudno przewidzieć.
Optymiści widzą ludzi jako panów sytuacji w świecie, w którym większość pracy fizycznej wykonują obdarzone zaawansowanym oprogramowaniem maszyny. Te służą też do rozwiązywania problemów, które przekraczają nasze możliwości syntezy faktów, ale nie podejmują decyzji. Zamiast tego służą jako doradcy, interpretatorzy, magazyny wiedzy. Bez wahania oddadzą istnienie na polu bitwy, by oszczędzić życie żołnierza, ale sprawdzą się też w bardziej przyziemnych zadaniach – na przykład jako pomoc domowa. Automaty przybiorą oczywiście najróżniejsze kształty, a SI znajdzie się w większości urządzeń, z którymi się stykamy.
Pesymiści widzą przyszłość podobnie, ale z jedną różnicą: prawdopodobieństwem błędu. Już dziś na ulicach pojawiają się pierwsze autonomiczne pojazdy osobowe, które poruszają się dzięki działaniu programów imitujących pracę kierowcy. Nietrudno sobie wyobrazić, co może się stać, jeśli taki program zawiedzie lub co gorsza zostanie zhakowany. A przecież doskonale wiadomo, że na samochodach się nie skończy i wkrótce autonomiczne maszyny będziemy mijali na ulicach każdego dnia. Nie wspominając już o samodzielnie działającej broni… Co będzie, jeśli na przykład rozwijana obecnie przez amerykańską armię sztuczna inteligencja okaże się wadliwa i postanowi działać na własną rękę?
Niektórzy naukowcy twierdzą też, że ludzie w towarzystwie SI staną się leniwi, oddając się całkowicie w ręce maszyn. Nie będą już musieli martwić się o swoje życie, nie będą musieli się uczyć i pracować.
Jedno jest pewne: na razie SI nie ma szans na „wymknięcie się spod kontroli” tak, jak pokazują to filmy science fiction. Nie jest na tyle rozwinięta, nie posiada świadomości, nie stanowi zagrożenia. Nawet jeśli uda nam się zbudować komputer imitujący możliwości ludzkiego mózgu, to nie wiadomo, czy będzie on w stanie stać się samoświadomy, czy będzie potrafił „myśleć” w ludzkim pojęciu.
Cywilizacja przyszłości ze sztuczną inteligencją w tle wygląda raczej przyjaźnie, ale rządzą nią prawa dotyczące każdego innego narzędzia – wykorzystane w zły sposób może nieść zagrożenie. Sam Bill Gates twierdzi, że kolejne rewolucje zmienią wszystko, co znamy. Grunt, by podejść do nich zdroworozsądkowo.
Co wolno robotowi...
Jeden z najznamienitszych twórców fantastyki naukowej, Isaac Asimov, stworzył na potrzeby swoich opowiadań zestaw praw, które koniecznie muszą być narzucone sztucznej inteligencji, by mogła koegzystować z człowiekiem. Oto one:
0. Robot nie może skrzywdzić ludzkości lub poprzez zaniechanie działania doprowadzić do uszczerbku dla ludzkości.
1. Robot nie może skrzywdzić człowieka ani przez zaniechanie działania dopuścić, by człowiek doznał krzywdy.
2. Robot musi być posłuszny rozkazom człowieka, chyba że stoją one w sprzeczności z Pierwszym Prawem.
3. Robot musi chronić samego siebie, o ile tylko nie stoi to w sprzeczności w Pierwszym lub Drugim Prawem
Nie trzeba chyba dodawać, że większość twórczości dotyczącej myślących automatów dotyczyła przypadków nieprzestrzegania tych praw. Wśród świeższych przykładów można wymienić film „Matrix”, w którym sztuczna inteligencja postanawia zniewolić ludzkość, by ją chronić, co teoretycznie nie stoi w sprzeczności z „kodeksem robotów”.
Coś, co ma ręce i nogi
Podczas gdy trwają prace nad mózgami androidów, a większość informacji w mediach stanowią silikonowe twarze, wiele firm zajmuje się projektowaniem kończyn i ciał robotów. Jedną z najpopularniejszych jest Boston Dynamics, która konstruuje m.in. roboty kroczące. W końcu maszyny, choćby zyskały intelekt równy ludzkiemu, będą potrzebowały sposobu na przemieszczanie się! Przedsięwzięcie okazuje się nie mniej wymagające niż opracowanie działającej SI. Na przykład sławna Sophie zyskała nogi dopiero w styczniu tego roku.
Robot do robota…
Uczące się boty Facebooka zaczęły rozwijać własny język. Oto fragment rozmowy pary botów:
Bob: i can i i everything else. .. .. .. .. .. .. .
Alice: balls have zero to me to me to me to me to me to me to me to me to
Bob: you i everything else. .. .. .. .. .. .. .
Alice: balls have a ball to me to me to me to me to me to me to me
Bob: i i can i i i everything else. .. .. .. .. .. .. .
Alice: balls have a ball to me to me to me to me to me to me to me
Bob: i. .. .. .. .. .. .. .. .. . .
Alice: balls have zero to me to me to me to me to me to me to me to me to
Bob: you i i i i i everything else. .. .. .. .. .. .. .
Alice: balls have 0 to me to me to me to me to me to me to me to me to
Bob: you i i i everything else. .. .. .. .. .. .. .
Alice: balls have zero to me to me to me to me to me to me to me to me to
Życie z laboratorium
Wśród naukowców badających możliwości kopiowania natury są również tacy, którzy zamiast maszyn usiłują stworzyć całkowicie sztuczne organiczne życie. Ojcem tego nurtu jest Christopher Langton, matematyk i informatyk, który jako pierwszy scharakteryzował kierunek jako dążenie do zrozumienia istoty życia poprzez symulacje, tworzenie ewoluujących programów i ostatecznie „budowanie” żywych organizmów. W 2009 roku udało się już stworzyć sztuczny rybosom, a rok później pierwszą sztuczną komórkę żywą zdolną do rozmnażania. Ani się obejrzymy, kiedy powstaną sztuczne rośliny i zwierzęta... a stąd już krok do świata prosto z „Łowcy androidów”.
Słowniczek
W „robotycznej” nomenklaturze można się pogubić. Dlatego załączamy słowniczek podstawowych pojęć:
Robot – najogólniejsze ze wszystkich pojęć. To urządzenie, które automatycznie wykonuje swoje zadania czy to pod wpływem bezpośredniej kontroli ze strony człowieka, czy na podstawie programu. Nie musi dysponować sztuczną inteligencją, by działać.
Android – robot o człekokształtny, czyli to, co wyobrażamy sobie, mówiąc o „robotach przyszłości”. Niekoniecznie inteligentny, ale musi mieć humanoidalny kształt. Android wyglądający jak kobieta jest czasem nazywany fembotem.
Cyborg – cybernetyczny organizm, czyli taki, którego działanie jest wspomagane przez urządzenia mechaniczne. Właściwie nie ma nic wspólnego ze sztuczną inteligencją i androidami.
Sztuczna Inteligencja – jest dziedziną wiedzy, działem informatyki i Świętym Graalem wizjonerów. Obecnie jej twórcy zmagają się z szeregiem problemów, polegających głównie na „nauczeniu” komputera ludzkiego sposobu rozumowania i podejmowania decyzji.
Droid – pojęcie stworzone na potrzeby uniwersum „Gwiezdnych wojen”, określające zaawansowane technicznie roboty.
Replikant – android do złudzenia przypominający człowieka, zbudowany z organicznych tkanek, ale stworzony sztucznie. To pojęcie powstało na potrzeby filmu „Łowca androidów” Ridleya Scotta.