YouTube: Adblockery zaburzyły liczniki wyświetleń. Co wiemy i co potwierdzają źródła?
Od połowy sierpnia 2025 wielu twórców na YouTube zgłaszało nagły spadek raportowanych wyświetleń, w szczególnych przypadkach nawet o kilkadziesiąt procent. Firma przyznała, że rozszerzenia blokujące treści mogą wpływać na dokładność statystyk.
Śledztwa społeczności technicznej powiązały problem z konkretnymi regułami w listach filtrów używanych przez adblockery.
Co znalazła społeczność i jakie reguły zmieniono?
Wielu twórców zauważyło, że spadki dotyczyły głównie wyświetleń pochodzących z komputerów. Statystyki wyświetleń z telewizorów, tabletów i urządzeń mobilnych pozostały relatywnie stabilne. Jak podaje TechRadar, w toku śledztwa przeprowadzonego przez środowiska, które dotknął problem, wykazano, że w popularnych, społecznościowo utrzymywanych listach filtrów pojawiła się reguła odnosząca się do tzw. punktu końcowego telemetrycznego serwisu YouTube.
Użytkownicy korzystający z adblockerów i innych narzędzi blokujących treści […] mogą wpływać na dokładność raportowanych wyświetleń. Kanały, których publiczność obejmuje większy odsetek użytkowników stosujących takie narzędzia, mogą obserwować większe wahania ruchu w związku ze zmianami tych narzędzi.
Raporty prasowe i repozytoria projektów wskazują, że wpis ten trafił do EasyList w połowie sierpnia, a powiązane poprawki pojawiły się też w zestawie "Quick-fixes" używanym przez uBlock, zmiany te w kolejnych tygodniach zostały jednak wycofane lub wyłączone przez administratorów list.
Reakcja opiekunów list filtrów i praktyczny skutek
Administratorzy list EasyList, uBlock i uAssets oraz osoby z ich społeczności szybko zidentyfikowały reguły powiązane z problemem i wprowadzono odpowiednie korekty w postaci częściowych cofnięć lub tymczasowego wyłączenia dyskusyjnych reguł. Zgodnie z raportami prasowymi i wpisami w repozytoriach, te interwencje przywróciły normalizację raportów w kolejnych dniach. Źródła techniczne dokumentują dodanie oraz późniejsze usunięcie lub wyłączenie reguł w tych listach.
Analizy i wypowiedzi firm i autorów narzędzi blokujących podkreślają, że zmiany dotyczyły zapytań telemetrycznych i analitycznych, a więc nie uniemożliwiały one oglądania filmów. Innymi słowy: ruch był transmitowany, natomiast część "wewnętrznych" zapytań odpowiedzialnych za przypisywanie i raportowanie wyświetleń została przerywana przez reguły filtrów. Ten fakt był wielokrotnie notowany przez dziennikarzy i społeczność techniczną.
Dla części twórców ciekawym elementem było to, że spadek liczby wyświetleń nie zawsze szedł w parze z proporcjonalnym spadkiem przychodów reklamowych. Doniesienia o takich anomaliach pojawiły się w relacjach dużych kanałów i w analizach branżowych. To z kolei wskazuje, że problem dotyczył raczej metryk raportowych niż realnej utraty widzów w skali globalnej, choć skala efektu była zróżnicowana w zależności od kanału i demografii widowni.
Co z tego wynika?
Sprawa uwypukliła dwie kwestie. Po pierwsze, pomiary w usługach online mogą być wrażliwe na zewnętrzne narzędzia prywatności. Po drugie zaś: listy filtrów są w dużej mierze utrzymywane społecznościowo i zmianami zarządzają wolontariusze, którzy potrafią szybko reagować. Twórcom pozostaje weryfikowanie źródeł ruchu w YouTube Analytics (np. podział według urządzeń) i śledzenie komunikatów platformy oraz repozytoriów list filtrów w razie podobnych incydentów.
Grzegorz Karaś, redaktor pcformat.pl