Serce ze stali
Rozwój medycyny pozwala też wymieniać organy wewnętrzne, w tym serce. W latach 60. sztuczna pompa krwi miała postać dużej maszyny podtrzymującej życie pacjenta podczas operacji. Dwie dekady później istniały już zasilane zewnętrznie miniatury „instalowane” na czas oczekiwania na przeszczep. Swoją cegiełkę dołożyli i polscy kardiolodzy – 32-letni Marcin Drab żył prawie dwa lata z opracowaną w ramach programu Polskie Sztuczne Serce pneumatyczną sztuczną lewą komorą wspomagania krążenia POLVAD Religa, nim w 2016 roku przystąpił do innego leczenia i doczekał się transplantacji. Ten pozaustrojowy model wymaga przebywania w szpitalu, ale celem Polaków jest stworzenie urządzeń wszczepialnych – takich jak Carmat. Kosztujący 150 tys. euro cud techniki imituje skurcze i rozkurcze serca, powierzchnie pozostające w kontakcie z krwią ma wykonane z „biokompatybilnego” materiału, a pracę serca reguluje moduł elektroniczny badający zmiany ciśnienia w komorach. Trzykilogramowa bateria zapewnia pięć godzin swobodnego poruszania się. Mniej inwazyjne „dodatki” w rodzaju stymulatora (rozrusznika) serca to już dziś codzienność.
Rok temu cukrzyków uradowała wieść, że amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków umożliwiła produkcję sztucznych trzustek. Zestawy składają się z wszywanego pod skórę czujnika mierzącego poziom glukozy, pompy insulinowej oraz koordynującej pracę obu urządzeń aplikacji mobilnej. Naukowcy są coraz bliżej skonstruowania wszczepialnej protezy nerki, a Centrum Bioniki Ekstremalnej na uczelni MIT podjęło się rozpisania kosztującego 100 milionów dolarów planu pięcioletniego, który zakłada leczenie paraliżu poprzez „wymianę” części rdzenia kręgowego.
Przykłady „zamienników” można mnożyć: pięć lat temu na Uniwersytecie Duke człowiek po raz pierwszy otrzymał naczynia krwionośne „wyhodowane” w laboratorium, a szwajcarska firma IBI opracowała SmartBone, biomateriał łączący żywą tkankę kostną z polimerami, który może posłużyć np. w razie skomplikowanych złamań. Zresztą już w 2013 roku w londyńskim Muzeum Nauki zagościł Bionic Man – nieco pokraczna kombinacja 27 działających sztucznych części ciała, od płuc po śledzionę.
Podejście nieszablonowe
Człowiek jest jednak na tyle skomplikowanym organizmem, że czasem trzeba wykazać się niemałą kreatywnością – czego dowodzą chociażby próby przywracania wzroku. Jednym ze służących do tego urządzeń jest Argus II. Z zewnątrz przypomina ciemne okulary, na których zamontowano miniaturową kamerę połączoną z kieszonkowym komputerem. Obraz z kamery przetwarzany jest na sygnał, który za pośrednictwem bezprzewodowego przekaźnika trafia do zamontowanego na gałce ocznej odbiornika. Ten przekazuje informację do implantu ulokowanego tuż pod biologiczną siatkówką, stymulując nadal sprawne komórki. Dzięki temu wcześniej niewidomy pacjent zaczyna rozróżniać kształty, zwłaszcza w postaci regularnych linii, np. zarys drzwi. Proteza nie jest doskonała i wciąż powstają nowe – np. pod koniec sierpnia w „Advanced Materials” ukazał się opis szklanego oka wyposażonego w fotodiody konwertujące światło na sygnały elektryczne.
Jednym z najoryginalniejszych przypadków leczenia problemów ze wzrokiem jest Neil Harbisson. Artysta i założyciel Fundacji Cyborgów od urodzenia cierpi na szczególnie ostrą ślepotę barw – w ogóle nie widzi kolorów. Remedium na jego przypadłość okazał się wszczep w postaci wystającej z kości potylicznej anteny. Na jej zakończeniu znajduje się kamera, która rejestruje obraz i przetwarza go na wibracje czaszki odczuwalne w postaci dźwięku – Harbisson „słyszy” barwy o różnej częstotliwości i przez lata nauczył się odróżniać ich setki. Na stałe zamocowana antena jest podłączona do sieci, dzięki czemu Harbisson może odebrać telefon „w głowie”, a także odczytać informacje o kolorach z zewnętrznych źródeł. Jego przyjaciele są w stanie wpływać na jego sny, dając mu do „posłuchania” odpowiednie barwy, kiedy śpi.