Nowe talenty
Dzięki antenie Harbisson zauważa nawet barwy niewidoczne dla ludzkiego oka: podczerwień i ultrafiolet, dzięki czemu wie np., że danego dnia lepiej się nie opalać. Przypadków uzyskanych w podobny sposób nadnaturalnych talentów jest więcej. Firma Cyborg Nest sprzedawała North Sense – na stałe przytwierdzane do piersi implanty, które wibrują, gdy użytkownik zwraca się w stronę północy. Chce stworzyć też inne gadżety, które zapewnią człowiekowi „nowe zmysły”, np. zaalarmują, gdy znajdzie się w zbyt zanieczyszczonym środowisku. Kilka instytucji, m.in. Politechnika Federalna w Zurychu, opracowało soczewki kontaktowe, które zapewniają oku zoom optyczny – zamruganie w sposób aktywujący „migawkę” z ciekłego kryształu przybliża obraz blisko trzykrotnie. Już pod koniec lat 90. brytyjski inżynier Kevin Warwick zaszywał sobie w ciele moduły zbliżeniowe otwierające drzwi i zapalające światła, a w czerwcu australijski „biohaker” wywalczył przed sądem anulowanie mandatu, który dostał za jazdę na gapę, mając czip karty miejskiej pod skórą.
Cybernetyczne udoskonalenia są dziś wręcz gałęzią sztuki. Jednym z najbardziej znanych artystów starających się zatrzeć granice między ludzkim ciałem a maszyną jest Stelarc. Ma na koncie m.in. performance, w ramach którego podpiął do ciała elektrody i pozwolił zdalnie sterować swoim ciałem przez internet. Występował też z trzecią (mioelektryczną) ręką, a także znalazł chirurgów gotowych umieścić na jego ramieniu trzecie ucho – a w praktyce odpowiednio uformować skórę i umieścić w ciele mikrofon. Ten z powodzeniem pozwalał na bezprzewodową transmisję dźwięku, choć po kilku tygodniach wdała się infekcja i musiał zostać wyjęty.
Awangardowa hiszpańska artystka Moon Ribas zasłynęła umieszczeniem sobie w łokciu miniaturowego czujnika sejsmicznego, który wibracjami informuje ją o trzęsieniach ziemi. Wreszcie filmowiec Rob Spence, który jako dziewięciolatek stracił prawe oko w wyniku nieostrożnej zabawy dubeltówką, wstawił sobie szklaną gałkę oczną z kamerą bezprzewodową. Dziś już nie używa gadżetu na co dzień, ale podczas nagrywania oko świeci mu niczym u Terminatora, korzystał też z niego podczas kręcenia dokumentu poświęconego ludziom z zaawansowanymi technicznie protezami (do obejrzenia www.youtube.com/watch?v=TW78wbN-WuU).
Die Roboter
Spence należy do ludzi, którzy kibicują inicjatywom takim jak Neuralink. Celem założonej przez Elona Muska fundacji jest opracowanie interfejsu, który pozwoli mózgowi człowieka komunikować się z komputerem bezbłędnie i szybko. Szczegóły nie są znane, ale Neuralink działa od dwóch lat, a w niedawnym wywiadzie Musk zapowiedział, że już za kilka miesięcy pokaże coś „lepszego, niż wydaje się ludziom możliwe”. Póki co pozostają więc rozwiązania niedoskonałe, np. sygnały elektroencefalograficzne. Dzięki zestawowi elektrod montowanych na głowie pacjenci mogą wykonywać proste ruchy mechaniczną kończyną czy przemieszczać obiekty na ekranie, skupiając na nich uwagę – tak jak w grze Awakening, w której gogle wirtualnej rzeczywistości połączone są z czepkiem-encefalografem. Z innych metod obsługi komputera korzystał zmarły w tym roku Stephen Hawking. Cierpiący na stwardnienie zanikowe boczne brytyjski astrofizyk sterował kursorem za pomocą ruchów mięśnia policzka wykrywanych dzięki diodzie podczerwieni. Eksperymentował też z używaną przez inne osoby sparaliżowane technologią śledzenia ruchu oczu.
Biorąc pod uwagę postępy w łączeniu organizmu ludzkiego z elektroniką, i na tym polu można spodziewać się gwałtownego rozwoju. A skoro hybrydy człowieka i maszyny przestały stanowić jedynie temat powieści fantastyczno-naukowych, warto rozważyć i negatywne scenariusze. W 2016 roku przedstawiciele koncernu Johnson & Johnson przyznali, że w oprogramowaniu jednej z pomp insulinowych firmy wykryto lukę pozwalającą odpowiednio przygotowanemu hakerowi doprowadzić do podania pacjentowi zbyt dużej dawki insuliny. Rok wcześniej okazało się, że zabezpieczenia szpitalnych pomp infuzyjnych marki Hospira da się złamać nawet zdalnie. A nie zapominajmy i o bardziej „doraźnych” skutkach noszenia elektroniki w ciele – w maju br. słoweńscy lekarze opublikowali raport, z którego wynika, że uderzenie piorunem potrafi zakłócić działanie elektrod, które wszczepia się do mózgu pacjentom cierpiącym np. na chorobę Parkinsona. Cóż, piorunów z zasady lepiej unikać, ale już niebawem okaże się, że także z nieco mniej oczywistych powodów.
Historia słodko-gorzka
Jens Naumann jest jedną z pierwszych na świecie osób, które odzyskały częściowe widzenie za sprawą implantu umieszczonego w mózgu. W 2002 dr William Dobelle ulokował na powierzchni kory wzrokowej w mózgu chorego zestaw elektrod połączonych z kamerą. Dzięki zapewnianej przez nie stymulacji Naumann zaczął widzieć czarno-białe zarysy obiektów, a nawet był w stanie poprowadzić samochód podczas jednej z konferencji naukowych. Niestety dwa lata po operacji Dobelle nagle zmarł, nie pozostawiając szczegółowych informacji na temat sposobu działania urządzenia. Gdy wdała się infekcja, Naumann musiał usunąć część implantu, na powrót tracąc wzrok. Dziś używa The vOICe – kamery, która skanuje obraz i przetwarza go na sekwencję dźwięków, używając wysokości i natężenia do oddania kształtu i jasności obiektu.
Inwazja z zewnątrz
Lekarze chętnie wpuściliby do naszych wnętrz maleńkie roboty – futurysta Ray Kurzweil twierdzi nawet, że do 2030 będzie to codzienność. Nanoboty mogą pełnić rozmaite zadania – wykonają minibiopsję, dostarczą antybiotyk, zaszyją ranę wewnętrzną, bezinwazyjnie usuną połknięte ciało obce. Póki co główny problem stanowi sterowanie robocikami – na MIT powstał np. koncept przesuwania ich za pomocą magnesów, ale mogą też poruszać się same ruchem dżdżownic. Na Uniwersytecie Harvarda zaprezentowano też maleńkiego silikonowego pajęczaka, który porusza odnóżami dzięki napełnianym płynem kapilarom.
Organ w czipie
Jednym z najciekawszych narzędzi, z których mogą korzystać naukowcy testujący nowe leki, są tzw. organy w czipie (ang. organ-on-a-chip). W przypadku np. pseudopłuca polimerowa konstrukcja ma wydrążone kanaliki, w których na membranie umieszcza się komórki płuca, a z drugiej strony – komórki kapilarne. Dodatkowy mechanizm wprawia membranę w ruch, symulując naturalne poruszanie się organu. Potem po jednej stronie membrany puszcza się powietrze z bakteriami, a drugą krew z białymi krwinkami. Pozwala to obserwować w miniaturze procesy biochemiczne zachodzące w człowieku bez konieczności produkowania całych miniaturowych organów lub testowania leku na zwierzęciu. Tego rodzaju materiał badawczy pozwala sprawdzać też np. możliwe reakcje mózgu, wątroby i serca.