Gwiezdne technologie na ziemi
Oto kolejna z technologii, która wydawała się niemożliwa do stworzenia w rzeczywistości. Chodzi o napęd nadający pojazdowi tak wielką prędkość, że porusza się szybciej od światła. To oczywiście, zgodnie z panującymi prawami fizyki, niemożliwe... ale nie dla naukowców z NASA.
Nad skonstruowaniem napędu zwanego roboczo EmDrive trwają prace w należącym do amerykańskiej agencji kosmicznej laboratorium Eagleworks. Silnik ma wykorzystywać wyłącznie energię elektryczną, pomijając odrzut czy promieniowanie, które miałoby opuszczać pojazd w trakcie lotu. Teoretycznie napęd miałby działać w oparciu o zamknięcie mikrofal w rezonatorze o różnej szerokości na przeciwległych końcach. Przechodząc w stronę szerszego końca, fale miałyby przyspieszać, a w drugą stronę – zwalniać, przez co na dwóch końcach rezonatora powstawałoby różne ciśnienie. Stąd brałby się ciąg, poruszający pojazd.
Brzmi jak fantastyka? Na chwilę obecną to jest wizja, która powstała w głowie Rogera J. Shawyera (założyciela firmy Satellite Propulsion Research) i została przetestowana jedynie w warunkach laboratoryjnych. Nikt nie wie, jak zachowa się EmDrive w kosmicznej próżni.
Niebieski „ogień” z dysz X-Wingów to właśnie efekt działania napędów jonowych. W przeciwieństwie do hipernapędu taki sposób poruszania pojazdu jest czymś bardzo prostym. Problem w tym, że na razie działa jedynie w stanie nieważkości i nie jest specjalnie obiecującą technologią.
Sonda DAWN z NASA ma takie silniki, zwane pędnikami strumieniowymi, zasilane panelami słonecznymi. Ksenon w zbiornikach jest jonizowany, a następnie wyrzucany w przestrzeń, dzięki czemu maszyna zyskuje prędkość. Jest tylko jeden problem – sonda rozwinęła prędkość 38 600 km na godzinę, ale zajęło jej to ponad pięć lat. Niecałe 100 km na godzinę osiąga po czterech dniach lotu. Niemniej taki rodzaj napędu jest wydajny, a paliwo lekkie, więc dla sond nadaje się idealnie.
W domu przybranych rodziców Luke’a Skywalkera na Tatooine te urządzenia zapewniały dostęp do wody. Ludzie na Ziemi również z nich korzystają, choć skraplacze nie wyglądają na tak skomplikowane i fantastyczne jak w filmie. Na przykład mieszkańcy miejscowości Chunungo na brzegu pustyni Atacama w Chile korzystają ze skraplaczy wilgoci atmosferycznej zbudowanych z bardzo gęstej siatki umieszczonej nad systemem rynien. Kondensująca się na powierzchni sieci para wodna skapuje do rynny i ścieka do pojemnika. To bardzo prosta i bardzo stara technologia znajdowania wody tam, gdzie pozornie jej nie ma.
Wprawdzie białe kostiumy imperialnych szturmowców nie wyglądają, jakby miały przed czymkolwiek chronić – może poza celem, do którego taki szturmowiec celuje, spoglądając przez wąski wizjer hełmu - ale takie pancerze w teorii są nowoczesne i wyposażone w wojskową technologię.
Ziemskim, współczesnym odpowiednikiem jest na przykład amerykański TALOS, czyli nowoczesny bojowy egzoszkielet. Wydaje się, że zapewnia on o wiele więcej pożytecznych możliwości niż pancerze szturmowców z sagi. TALOS rozkłada obciążenie spoczywające na ramionach żołnierza, zmniejszając zmęczenie. Zasilanie nie wymaga dużych ilości prądu, a sam egzoszkielet mieści się pod standardowym mundurem armii amerykańskiej, jest elastyczny, nie krępuje ruchów, aktywnie chroni przed urazami i generuje 12 kW mocy bez przerwy przez 12 godzin pracy.
Naukowcy są na razie zgodni, że napęd „antygrawitacyjny” w dosłownym znaczeniu nie istnieje – pod tym pojęciem rozumiany jest każdy rodzaj napędu, który przeciwdziała sile ciążenia i utrzymuje pojazd nad powierzchnią gruntu. W „Gwiezdnych wojnach” widzieliśmy wiele takich środków transportu – od ścigaczy rajdowych na Tatooine, przez patrolowe „motocykle” Imperium stosowane podczas bitwy na Endorze, po toporny pojazd Rey, którym poruszała się po pustyniach Jakku.
Lexus Hoverboard też unosi się nad powierzchnią ziemi i ma rozmiary przeciętnej deskorolki., jest tylko jeden problem – potrzebny jest tor elektromagnetyczny. Deska jest bowiem odpychana dzięki przeciwstawnym polom magnetycznym. W Barcelonie jest skatepark, w którym można używać Hoverboarda, ale wymagał on gruntownej przebudowy. Trudno oczekiwać, że powstanie więcej takich miejsc tylko ze względu na latającą deskę.
Jest jeszcze motocykl powietrzny Aero-X firmy Aerofex. Ten pojazd z silnikiem rotacyjnym rozwija prędkość do 70 km/h. Na w pełni naładowanych akumulatorach lata bez przerwy niemal 1,5 h, a maksymalna wysokość unoszenia to nieco ponad 3,5 metra. Utrzymuje się nad ziemią jak poduszkowiec, ale ma niewielkie rozmiary i kształt przypominający pojazdy znane z kina.