Ucz się od silniejszych
W kolejnej próbie wzmocnienia swojej pozycji na rynku Microsoft zdecydował się zatem skorzystać ze sprawdzonego, popularniejszego sposobu. Przy opracowaniu nowego Edge’a wykorzystano Chromium. Projekt ten jest czasami błędnie nazywany silnikiem. Tymczasem – co jest różnicą nader istotną – mamy tu do czynienia nie tyle z bazą, co kompletnym projektem przeglądarki internetowej, której kod źródłowy producenci wykorzystują we własnych aplikacjach poprzez jego edycję, dodanie nowych funkcji czy choćby zmianę szaty graficznej i interfejsu. Za pośrednictwem Chromium możemy przeglądać strony internetowe tak, jak w przypadku każdej innej przeglądarki. Patrząc z perspektywy typowego użytkownika, podstawowe różnice względem najbliżej z nim spokrewnionego Chrome’a to niebieskie logo, brak zintegrowanego Flash Playera i systemu aktualizacji Google Update.
Najpopularniejsze przeglądarki bazujące na Chromium to oczywiście wspomniany Chrome, ale i inne, np.: Opera, Vivaldi, SlimJet, a teraz także Edge. Dla Microsoftu główną zaletą takiej zmiany jest przede proste zaimplementowanie wtyczek, których do tej pory Edge nie oferował. Konsekwencje tego wydarzenia są jednak bardziej znaczące niż tylko powstanie nowego klona Chrome’a.
Przede wszystkim projekt, do którego przystąpił Microsoft, jest otwarty, a więc wszelkie innowacje wprowadzone przez jedną firmę po weryfikacji moderatorów trafiają również do innych. Posiadanie w swoich szeregach twórców stanowiącego najpopularniejszy system operacyjny Windowsa 10 może zatem przyczynić się także do poprawy działania innych przeglądarek, w tym Chrome’a – bo, jak pokazują testy, również lider nie jest bez wad.
Skutki decyzji Microsoftu było zresztą widać jeszcze przed premierą nowego Edge’a, gdy firma zaproponowała np. przeniesienie algorytmu przewijania stron poza główny wątek, w którym wczytywana jest strona. Dzięki temu obie te czynności nie „walczą” ze sobą o pamięć i ruch jest płynniejszy. Pomysł spodobał się Google’owi i w połowie marca trafił do Chromium. Gigant z Redmond zaproponował też zastosowanie podobnej metody wyświetlania napisów w filmach, co w systemowym odtwarzaczu, oraz poprawę współpracy z Outlookiem. A to dopiero początek.
Współpraca i rywalizacja
To zatem ciekawa inicjatywa, która z pewnością przyniesie korzyść również użytkownikom innych przeglądarek. Poza rywalizacją między producentami pojawiła się współpraca, ale trzeba pamiętać też, że celem Microsoftu wciąż pozostaje wzmocnienie pozycji Edge’a.
Jak pokazują testy na kolejnych stronach, nawet dzielenie się pomysłami nie sprawia, że przeglądarki – niezależnie od tego, czy oparte na Chromium, czy nie – są identyczne. Wybór ma więc znaczenie. Jak nowy Edge wypada na tle konkurentów? I przede wszystkim – czy Microsoft może wreszcie pokonać samego siebie? Odpowiedzi na te pytania powinny przynieść kolejne strony naszego testu.