Podsumowanie testu
W teście uwzględniliśmy pięć aparatów w cenie około 1000 zł. Nie jest to wygórowana kwota, a można za nią kupić już całkiem niezły sprzęt.
Wyposażenie aparatów
Trudno stwierdzić, który z testowanych aparatów jest najlepszy pod względem wyposażenia, bo każdy wyróżnia się ciekawymi szczegółami. Największy zoom 60x ma Panasonic FZ72, a jego obiektyw jest najjaśniejszy (f/2.8–5.9). Uchylny ekran zastosowano w aparatach Sony oraz Nikon, natomiast wizjer trafił do modeli Sony, Panasonic i Olympus.
Aparaty różnią się także sposobem obsługi. Większość ma kółko do szybkiego wyboru trybów, pokrętło, przycisk krzyżowy i kilka dodatkowych przycisków dających łatwy dostęp do funkcji. Słabo wypada Nikon Coolpix L840, który nie ma ani kółka, ani pokrętła – wszystko trzeba „wyklikać” przyciskami.
Za to Coolpix L840 jako jedyny w teście został wyposażony w interfejs Wi-Fi, producent oferuje też aplikację Wireless Mobile Utility na smartfony i tablety, która pozwala zdalnie wykonać zdjęcie, przeglądać fotografie lub dodawać geotagi.
Podczas fotografowania z dużym zoomem często zdarza się, że obiekt ucieknie poza kadr. Trzeba wtedy „cofnąć” zoom, znaleźć obiekt i ponownie wykonać zbliżenie. Zajmuje to parę chwil, przez co łatwo przegapić szansę na dobre ujęcie. Firmy Canon i Nikon rozwiązały to za pomocą przycisku na obiektywie, który właśnie „cofa” na chwilę obiektyw. Olympus zamiast tego zastosował dodatkowy celownik ( Dot Sight), który cały czas obejmuje pełny kadr. Jeśli fotografowany obiekt „ucieknie” ze zbliżenia, łatwo go zlokalizować.
Możliwości aparatów
W tej kategorii najlepszy okazał się aparat Sony DSC-HX-300, trochę mniej funkcji miał Panasonic FZ72, a także Olympus SP-100EE. Jednak wszystkie trzy aparaty należy uznać za bardzo dobre, bo dają dużo możliwości rejestrowania zdjęć i filmów w trybie automatycznym oraz ręcznym. Kółko wyboru trybów pozwala szybko wybrać program dla scen dynamicznych, nocnych, zdjęć panoramicznych czy filmów. Są też standardowe tryby preselekcji przysłony, czasu ekspozycji oraz tryb manualny. Dodatkowo aparaty Sony i Panasonic umożliwiają zapisanie własnych ustawień i szybkie ich przywrócenie w razie potrzeby.
Testowane modele, z wyjątkiem Canona, to aparaty o dużej szybkości. Potrafią robić zdjęcia 7–10 kl./s, a niektóre o wiele szybciej, tyle że przy obniżonej rozdzielczości. Dodatkowo aparaty Sony i Panasonic potrafią wykorzystać swoją szybkość do automatycznego braketingu oraz szybszego filmowania z prędkością 50 kl./s (w rozdzielczości Full HD), a niektóre nawet 240 kl./s.
Aparat Canona nieco odstaje od reszty, bo jest wolny i brakuje mu kilku automatycznych trybów pracy. Jego użytkowanie ma ułatwiać zestaw pokręteł i przycisków, ale kółko wyboru trybów działa opornie, a przyciski są płaskie i niezbyt dobrze wyczuwalne. Brakuje też uchylnego ekranu.
Jakość zdjęć
Jakość fotografii z aparatów była bardzo wyrównana, a w warunkach laboratoryjnych najlepiej wypadł Nikon Coolpix L840. Zdjęcia miały przyjemne, ciepłe barwy, nieźle wypadały również zdjęcia makro, oraz zdjęcia w ciemnym oświetleniu.
Jeśli chodzi o pomiary poszczególnych parametrów, również żaden aparat nie był szczególnie dobry ani wyjątkowo słaby. Sony DSC-HX300 jako jedyny w teście miał matrycę 20 mln pikseli, ale nie wpłynęło to na ostrość zdjęć. W centrum kadru wynosiła ona 2722 LW/PH , a Olympus Stylus SP-100EE osiągnął więcej – 2814 LW/PH. Podwyższona rozdzielczość matrycy Sony nie była przyczyną wyższego poziomu szumów, bo ten był najwyższy w aparacie Canona.
Aparat Sony można pochwalić za dobry obiektyw. Pomiary aberracji chromatycznych wykazały, że wprowadza on bardzo małe odchylenia, które w centrum kadru i na brzegach wynosiły 0,35 i 0,64 piksela – były dwukrotnie mniejsze niż w pozostałych aparatach. Poza tym obiektyw zniekształca geometrię tylko o ułamek procenta. Najsłabiej pod tym względem wypadł Nikon, który dla najkrótszej i najdłuższej ogniskowej ma zniekształcenia ok. -1,4 oraz +1,6 proc., na szczęście nie są one widoczne gołym okiem.