Pozostałe cechy i funkcje
Istotne są również gniazda. Zestaw minimum to jeden port mini-USB do ładowania powerbanku oraz jedno złącze USB typu A. Podstawowe modele „na wyjściu” zapewniają natężenie prądu wynoszące 1 A. Oczywiście dziś to już za mało, gdyż współczesne telefony bez problemu radzą sobie z 2 A, a niekiedy i wyższymi wartościami. Typowy współczesny powerbank jest wyposażony w dwa porty USB A, z których jeden zapewnia natężenie prądu w wysokości 1 A, drugi – 2 A lub więcej: 2,1, 2,5 lub nawet 3 A. To wystarczy, by szybko naładować nowoczesny telefon lub inne, mniej wymagające urządzenie. Coraz powszechniej zaczynają się pojawiać także gniazda USB typu C. To świetna rzecz dla posiadaczy telefonów z wyższej półki, choć oczywiście można się bez nich obejść – w przypadku mniej oczywistych portów problem i tak rozwiązuje odpowiednie okablowanie.
Kwestią wygody jest również odpowiednia sygnalizacja stanu naładowania. Wersją minimum jest kilka diod sygnalizacyjnych. Ułożone w pasek, pokazują w umowny sposób jak bardzo naładowane są ogniwa urządzenia. Im więcej „lampek”, tym wskazanie dokładniejsze. Najlepsze powerbanki są już wyposażone w cyfrowy wyświetlacz, który procentowo określa stopień naładowania. Do dodatkowych, wartych uwagi cech należy zaliczyć wbudowaną latarkę – na ogół nie jest to nic wyjątkowo mocnego, w sytuacjach awaryjnych jednak można posłużyć się białą diodą, by np. odnaleźć drobiazg upuszczony na biwaku.
Na kolejnych stronach zgromadziliśmy 13 urządzeń, które trafiły do redakcji. Oceniamy je pod względem rzeczywistej pojemności, obudowy, wygody użytkowania, a także cech dodatkowych. Niezależnie od tego, czy poszukujemy sprzętu do codziennego użytkowania czy czegoś bardziej pojemnego – każdy powinien znaleźć model najlepiej odpowiadający jego potrzebom.
Kabel ma znaczenie!
Czy to używając ładowarki, czy to powerbanku, może się zdarzyć tak, że ładowane przez nas urządzenie będzie uzupełniać energię z różną prędkością. Bardzo często jest to wina okablowania i różnic w jego budowie. By problem nie wystąpił, teoretycznie warto korzystać z przewodów, które dostajemy w zestawie z danym źródłem zasilania lub kupować markowe produkty. W praktyce oczywiście bywa z tym różnie i pozostaje dobrać najlepszy zestaw metodą prób i błędów.
Kontrola okablowania powinna być też pierwszym krokiem, gdy zobaczymy, że coś jest nie tak z ładowaniem – przy okazji warto jednak również przeczyścić gniazdo w telefonie. Jest to istotne szczególnie w przypadku portu USB-C – w miarę użytkowania zbierają się w nim różnego rodzaju zanieczyszczenia. Delikatne manipulowanie wykałaczką i przedmuchanie złącza powinny jednak temu zaradzić.
Ładowarki słoneczne
Wybierając się w miejsca z dala od cywilizacji, możemy zastanowić się nad zakupem ładowarki, która promienie słoneczne zamienia w energię elektryczną. Zanim jednak zdecydujemy się nabyć ładowarkę słoneczną, warto pamiętać o paru rzeczach. Pierwsza to sprawność energetyczna jej ogniw. Jeśli to możliwe, trzeba sprawdzić w specyfikacji, jaką wartość ma ten parametr. Typowo to kilkanaście procent i im ta wartość jest wyższa, tym oczywiście lepiej. Postęp w dziedzinie sprawności ogniw to kwestia ostatnich lat – nie warto więc kupować wiekowych modeli. W takim przypadku możemy trafić na urządzenie wyprodukowane po kosztach z użyciem starszych technologii.
Należy też pamiętać, że w praktyce im większa powierzchnia paneli, tym szybciej naładujemy telefon. To oczywiście droga trochę na skróty i twierdzenie zdroworozsądkowe. Dlatego przed zakupem należy zwrócić uwagę na parametry techniczne, szczególnie zasilanie wyjściowe. No i najważniejsze: telefonu nie naładujemy nawet najlepszą ładowarką, jeśli niebo będzie zasnute chmurami. W praktyce warunki idealne nie zdarzają się nigdy, trzeba się więc nastawić na to, że uzupełnianie energii w smartfonie za pomocą słonecznej ładowarki trochę potrwa. Na azjatyckich portalach z elektroniką ceny tych urządzeń dość przyzwoitej już klasy (czyli z wyjściem USB 5V, 2 A) zaczynają się od ok. 30 dolarów.