Procedura testowa
Słuchawki bezprzewodowe testowaliśmy przy użyciu telefonu Xiaomi Mi Mix 3, każdorazowo uruchamiając tę samą, zapętloną listę utworów. Urządzenia były testowane podczas aktywności sportowej – biegania i ćwiczeń siłowych. Test długości pracy na baterii wyglądał podobnie: każdorazowo używaliśmy tej samej listy utworów i komfortowego dla odsłuchującego poziomu głośności ustawianego na smartfonie – głośność słuchawek była ustawione na pozycję maksymalną. Każdorazowo testy żywotności baterii odbywały się w tej samej temperaturze pokojowej. Mierzyliśmy czas od sparowania słuchawek z telefonem aż do całkowitego wyczerpania akumulatorka. Warto zauważyć w tym miejscu, że słuchawki w międzyczasie nie były doładowywane – ani ładowarką, ani za pośrednictwem futerału ładującego, który dostajemy w przypadku niektórych modeli. Słuchawki przewodowe testowaliśmy w ten sam sposób – tyle że tutaj chcieliśmy uniknąć korzystania z przejściówek i posłużyliśmy się telefonem Honor View 20.
Podsumowanie
Ogółem przetestowaliśmy dziewiętnaście (w tym dwie nauszne na 243) par słuchawek sportowych, z czego zdecydowaną większość stanowiły modele bezprzewodowe – kablowych „dokanałówek” było ledwie cztery pary. Naszym zdaniem wyraźnie pokazuje to tendencję na rynku: jeśli ktoś chce uprawiać sport z modelami przewodowymi, na początek raczej bierze to, co ma pod ręką, a dopiero potem, gdy pojawi się potrzeba użytkowania czegoś lepszego, rusza na polowanie do sklepu. I wybiera już model bezprzewodowy.
Cena specjalizacji
Jak pisaliśmy wcześniej, słuchawki bezprzewodowe dzielą się na modele, w których słuchawki połączone są kablem, oraz na zestawy składające się z dwóch słuchawek komunikujących się między sobą bezprzewodowo. Testy pokazały, że specjalizacja ma swoją cenę – im model bardziej nastawiony na aktywność sportową, tym gorzej sprawdza się w zastosowaniach niesportowych. Szczególnie widać to w dwóch przypadkach: urządzeń, które można zabrać na pływalnię, i właśnie tych „prawdziwie bezprzewodowych” słuchawek sportowych. Te pierwsze są na co dzień umiarkowanie wygodne, te drugie z kolei – jak pokazała codzienna rutyna – w ściśle określonych przypadkach mogą sprawiać problemy z opóźnieniami i nierównoczesnym wybudzaniem obydwu słuchawek urządzenia. Wszędzie tam, gdzie pojawia się potrzeba odtwarzania dźwięków trwających poniżej sekundy, dwie niezależne słuchawki bezprzewodowe mogą zawieść lub pracować asynchronicznie. I wbrew pozorom nie jest to tak niecodzienny scenariusz, jak można przypuszczać – na takich ultrakrótkich klipach opierają się przecież np. aplikacje do nauki języków obcych. Innymi słowy – jeśli ktoś chce nabyć model bardziej uniwersalny, niech pomyśli o konstrukcji z przewodowym pałąkiem.
Inna sprawa, że „pchełki” bez kabla w zastosowaniach ściśle sportowych sprawdzają się wyśmienicie. To słuchawki, które łącznie ważą na ogół kilkanaście gramów – wychodzi mniej niż dziesięć gramów na ucho. W połączeniu z mocowaniem za pomocą wyprofilowanego zaczepu, który umieszcza się w małżowinie, sprawia to, że naprawdę trudno o ich przypadkowe wypadnięcie z ucha. Sporą zaletą jest oczywiście fakt, że tu nie ma co przeszkadzać – jeśli ktoś ma alergię na okablowanie, to jest to wybór najrozsądniejszy. Ciekawostką jest również to, że słuchawki takie bardzo często rozładowują się nierównomiernie – w praktyce jednak niczego to nie zmienia, gdyż standardem jest, że w zestawie z parą bezprzewodowych „dokanałówek” dostajemy futerał ładujący. Jest to puzderko, które pozwala w wygodny sposób przechowywać nieużywany sprzęt, ale jednocześnie działa jak powerbank, w międzyczasie uzupełniając energię. Na ogół takie etui pozwala wydłużyć żywotność baterii dwu- lub trzykrotnie. W tym miejscu od razu ostrzeżenie: producenci, deklarując czas pracy, bardzo często podają właśnie ten łączny czas działania, czyli samych słuchawek i wynikający z zastosowania pudełka. Warto o tym pamiętać, przeglądając oferty.
W końcu, co ucieszy amatorów z ambicjami półprofesjonalnymi, wśród słuchawek prawdziwie bezprzewodowych trafiają się modele wyspecjalizowane. Dobrym przykładem jest Jabra, która w jednym z modeli ma zintegrowany pulsometr odczytujący tętno z małżowiny usznej. Nie wpływa to znacząco żywotność akumulatora (funkcja ta działa w oparciu o energooszczędny Bluetooth LE), a pozwala znaleźć kompromis między dokładnością i samym faktem przeprowadzenia pomiaru a ograniczeniem liczby zabawek, które zabieramy ze sobą na trening. Kompromis, bo jednak tradycyjny pas mierzący tętno sprawuje się od wspomnianych nieco lepiej – to jednak krok w dobrą stronę i ulga dla osób, które nie chcą czuć się jak obwieszone sprzętem cyborgi podczas zwyczajnej, wieczornej przebieżki.
O jakości dźwięku
Połączone kablem słuchawki bezprzewodowe mają nad zupełnie bezprzewodowymi jeszcze jedną przewagę: zauważalnie niższy poziom szumów własnych. W przypadku prawdziwych bezprzewodówek stosunkowo łatwo zauważyć akustyczne ziarno tła – w naszym odczuciu jest wyraźniejsze. Nie jest to oczywiście nic dyskwalifikującego, ba, nawet nie przeszkadzało nam to w odsłuchu, bo zjawisko na ogół staje się pomijalnie istotne w momencie włączenia muzyki – trzeba mieć jednak świadomość, że występuje.
Ciekawą kwestią jest również porównanie modeli korzystających z różnych kodeków. AptX w naszym odczuciu faktycznie wypada lepiej niż standardowy SBC. Nie jest to jednak regułą, bo chociażby testowane przez nas słuchawki Sony korzystają z tego ostatniego, a wypadły porównywalnie dobrze, jeśli nie lepiej od konkurencji robiącej użytek z większej przepływności. Można więc postawić tezę, że klasa użytych przetworników ma równie duży wpływ na jakość muzyki, jak sposób transmisji dźwięków między smartfonem a słuchawkami.
Koniec końców jednak w praktyce najważniejsze może okazać się… dopasowanie sprzętu do ucha. Jeśli wasze słuchawki nie grają dobrze lub dźwięk np. jest wykastrowany z niskich tonów, to niekoniecznie jest wina sprzętu audio czy telefonu. Na początek polecamy sprawdzić, czy odpowiednio dobraliśmy do ucha gumki i zaczepy, które dostajemy w komplecie. Okazuje się, że to bardzo istotna dla jakości dźwięku sprawa i odrobina wysiłku w tej kwestii może zmienić wrażenia z odsłuchu – nawet diametralnie. Tak było zresztą i w naszym przypadku, bo nieodpowiednie standardowe „ogumienie” słuchawek Jabry sprawiało, że sprzęt grał istotnie gorzej niż po wymianie wspomnianych mocowań i końcówek na bardziej pasujące do ucha. Wynika to z niedopasowania słuchawki do kanału ucha – gdy ta pierwsza jest osadzona zbyt płytko lub powstaje prześwit między ścianą kanału a końcówką słuchawki, wrażenia będą gorsze.
Pozytywną niespodzianką jest jednak to, że tak naprawdę niewiele było w teście słuchawek, o których można powiedzieć, że są co najwyżej przeciętne. Oczywiście należy pamiętać, że mówimy o sprzęcie sportowym, a nie klasy audiofilskiej. Bardziej wysublimowane i nawykłe do brzmień najwyższej jakości ucho zapewne nie zgodzi się z wyżej postawioną tezą, jak i z rezultatami testu – to zrozumiałe. Jeśli jednak ktoś po prostu szuka dobrego sprzętu do biegania lub innej aktywności sportowej, to na pewno znajdzie coś dla siebie.