USA idzie na wojnę? Powietrzne tankowce w drodze do Europy i Bliskiego Wschodu
Ponad 25 jednostek wyruszyło rankiem w kierunku naszego kontynentu mimo zapewnień Donalda Trumpa, że Stany Zjednoczone nie mają zamiaru mieszać się w konflikt pomiędzy Izraelem a Iranem.
Zaobserwowano znaczny wzrost liczby należących do Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych samolotów-tankowców przelatujących nad Atlantykiem i kierujących się w stronę Europy oraz Azji. Zjawisko to nie przeszło bez echa oraz wywołało niemałe poruszenie wśród analityków z licznych państw, tym bardziej że jeszcze niedawno Donald Trump przekonywał co do braku potrzeby mieszania się w trwający konflikt pomiędzy Iranem a Izraelem.
Amerykańskie tankowce w drodze na Bliski Wschód?
Premier Izraela, Benjamin Netanjahu, podjął próby wciągnięcia USA w trwający konflikt i zasugerował nawet podjęcie wspólnej próby wyeliminowania Najwyższego Przywódcy Iranu – Aliego Khameneiego. Wedle doniesień, przedstawionych m.in. przez serwis Axios, Trump nie zgodził się na to posunięcie i przekazał, że Izrael musi sobie radzić w tej kwestii sam, jako że Stany nie mają zamiaru maczać palców w morderstwie politycznym.
Przekazaliśmy Izraelczykom, że prezydent Trump jest temu przeciwny. Irańczycy nie zabili żadnego Amerykanina, a zabijanie przywódców politycznych nie powinno być przedmiotem dyskusji.
Mimo to, przedstawiciele izraelskiego rządu zaprzeczają, jakoby Trump odrzucił plan Netanjahu. Tzachi Hanegbi, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Izraela, w rozmowie z izraelskim Kanałem 12, przekazał, że powyższe informacje są fałszywe. Nawet sam Benjamin Netanyahu w wywiadzie dla telewizji Fox News powiedział następujące słowa: "Istnieje wiele fałszywych doniesień o rozmowach, które nie miały miejsca, ale nie chcę się w to zagłębiać".
Biorąc pod uwagę nietypową aktywność amerykańskich tankowców nad Atlantykiem, coś rzeczywiście może być na rzeczy. Jak zauważył dziennik UK Defence Journal, ruch samolotów nie wydaje się powiązany z żadnymi zaplanowanymi międzynarodowymi ćwiczeniami powietrznymi. Nietrudno więc dojść do wniosku, że może on wynikać z sytuacji panującej od kilku dni na Bliskim Wschodzie. Mimo że konkretny cel floty nie jest znany, wszystko wskazuje na to, że kieruje się ona w przestrzeń powietrzną nad Europą, skąd prawdopodobnie poleci dalej, w kierunku zachodniej części Azji.
Abstrahując od jakości powyższego źródła, przedstawia ona mapę, na której dobrze widać, że samoloty ruszyły z wielu zakątków Stanów Zjednoczonych i podążają tą samą trasą. Łącznie naliczono przynajmniej 25 pojazdów, niewykluczone jednak, że dołączą do nich kolejne.
Rząd USA nie wydał oficjalnego oświadczenia w tej sprawie, brak także jakiegokolwiek komunikatu na temat wysłania powietrznych tankowców i stojących za tą decyzją powodów. Na ten moment nie sposób określić, czy samoloty mają posłużyć jako swoisty straszak i demonstracja siły Stanów oraz symbol ich wsparcia dla Izreala, czy też znajdą praktyczne zastosowanie w trakcie coraz bardziej zajadłego konfliktu. Redakcja UK Defence Journal zaznaczyła przy tym, że na otwartoźródłowych platformach do śledzenia lotów nie wykryto żadnych samolotów uderzeniowych towarzyszących tankowcom. Nie oznacza to jednak, że ich nie ma – mogą mieć ukryte transpondery i działać w ramach niejawnej operacji.
Na szczegółowe wyjaśnienie tej sytuacji prawdopodobnie przyjdzie nam poczekać jeszcze co najmniej kilka dni.
Jakub Dmuchowski, dziennikarz pcformat.pl