Google znalazło się w niezręcznej sytuacji. Amerykański sąd nie daje za wygraną
Jeśli Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych nie zmieni zdania, Google zostanie zmuszone do wprowadzenia kluczowych zmian w swoim androidowym sklepie z aplikacjami – i to znacznie szybciej, niż chciałaby korporacja.
Geneza tej nieprzyjemnej z perspektywy Google sytuacji sięga końcówki ubiegłego roku, kiedy to jeden z amerykańskich sądów orzekł na korzyść Epic Games. Zapadła wówczas decyzja o obarczeniu giganta z Mountain View obowiązkiem wprowadzenia kilku istotnych zmian w sposobie funkcjonowania dobrze znanego posiadaczom smartfonów i tabletów z Androidem Sklepu Play, a korporacja, jak nietrudno się domyślić, nie przyjęła tych wiadomości z przesadnym entuzjazmem. Jedną z pierwszych reakcji Google na wspomniany wyrok było oświadczenie, że przedsiębiorstwo ma zamiar się od niego odwołać. Problem w tym, że nie spowolni to procesu wdrażania zarządzonych poprawek, co w poniedziałek dał dość dobitnie do zrozumienia Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych.
Google musi wdrożyć zmiany w Sklepie Play
Jak podaje redakcja Reuters, Sąd Najwyższy USA odmówił wstrzymania realizacji nakazu wydanego przez sędziego orzekającego w sprawie między Epic Games a Google. Druga z korporacji liczyła na to, że złożenie apelacji, choćby nieskutecznej, pomoże odwlec w czasie wprowadzenie niekorzystnych modyfikacji w popularnym sklepie z aplikacjami.
Na mocy decyzji wydanej w ubiegłym roku przez sędziego federalnego Jamesa Donato gigant z Mountain View ma obowiązek wpuścić konkurencyjne sklepy z aplikacjami do Sklepu Play. Oznacza to, że użytkownicy byliby w stanie pobrać m.in. Epic Games Store bez potrzeby ściągania plików APK ze stron internetowych. Co więcej, sam katalog programów Google Play miałby zostać udostępniony rywalom firmy.
Prócz tego przedsiębiorstwo musiałoby wreszcie zezwolić developerom na umieszczanie w ich apkach łączy przekierowujących do alternatywnych systemów płatności, tym samym umożliwiając ominięcie prowizji ściąganej przez Google od każdej dokonanej transakcji.
Mimo że wejście w życie przytoczonych powyżej przepisów zostało zaplanowane na lipiec przyszłego roku (za wyjątkiem tego dot. linków do systemów płatności, akurat on zacznie obowiązywać niedługo), amerykańska korporacja już teraz podjęła kroki celem wstrzymania realizacji sądowego nakazu. Jak już napomknięto – nieskutecznie.
Tim Sweeney, jak to ma w zwyczaju, wykorzystał ten fakt do odtrąbienia zasłużonego sukcesu w mediach społecznościowych. Szef Epic Games podkreślił, że, poczynając od 22 października, wszyscy developerzy otrzymają możliwość kierowania amerykańskich użytkowników do zewnętrznych pośredników płatności, podobnie, jak ma to już miejsce w przypadku aplikacji pochodzących z App Store od Apple.
Z kolei Google ponownie publicznie skrytykowało orzeczenie, które padło z ust sędziego Jamesa Donato. Firma stwierdziła, że przyznanie użytkownikom większej swobody wiąże się ze zwiększeniem ryzyka i uszczerbkiem na reputacji korporacji. Ta zaś (korporacja, nie reputacja), wedle słów swojego przedstawiciela, została postawiona w niezwykle trudnej sytuacji, a jej konkurencyjność znacznie ucierpiała w wyniku decyzji o "otwarciu" Sklepu Play. Z tym stwierdzeniem trudno się nie zgodzić, aczkolwiek dokładnie taki był cel procesu antymonopolowego, który gigant z Mountain View po prostu przegrał.
Google podkreślił, że decyzja Sądu Najwyższego nie ma wpływu na plany co do złożenia apelacji.
Jakub Dmuchowski, redaktor pcformat.pl