Każdy może stracić konto PSN. Wina spada na dział wsparcia PlayStation
Jak pokazały doświadczenia kilku osób, wystarczy być wyjątkowo nachalnym i sprzedać wymyśloną historyjkę, aby któryś z pracowników działu wsparcia PlayStation (niebędący nawet częścią Sony) przyznał nam dostęp do wybranego konta w sieci PSN.
Zarzuty względem działu wsparcia PlayStation nie są niczym nowym, a do ich obszernej listy można dopisać nie tyle ułatwianie, ile wręcz umożliwianie kradzieży wybranego konta w sieci PSN. Wystarczy znać nazwę użytkownika i liczyć na to, że trafimy wreszcie na konsultanta, który uwierzy w naszą wzruszającą historię na temat zapomnianego hasła i braku dostępu do adresu e-mail umożliwiającego zresetowanie danych dostępu. Osoba taka jest w stanie przekazać konto w niepowołane ręce i w niczym nie pomoże fakt, że mamy włączoną weryfikację dwuetapową. Ba, o całym zajściu nie zostaniemy nawet poinformowani, co wzbudza jeszcze więcej wątpliwości co do tego, czy Sony powinno korzystać z usług zewnętrznych firm w kontekście tak drażliwych tematów.
Kradzież konta PSN to podobno bułka z masłem
Problem kradzieży kont PlayStation Network przy współudziale pracowników działu wsparcia został poruszony w kontekście ostatnich wydarzeń. Jak się okazało, profil należący do użytkownika znanego jako dav1d_123, będącego jednym z czołowych łowców trofeów, wpadł w niepowołane ręce.
Przyjaciel gracza, który opisał całe zajście na X-ie (post powyżej), postanowił skontaktować się ze złodziejem. Ku jego zaskoczeniu opryszek, który to zdążył już zmienić nazwę konta z "dav1d_123" na "Zzyuj", był skory wyjaśnić, w jaki sposób wszedł w posiadanie cudzej własności.
Z wiadomości wynika, że odpowiedzialność w głównej mierze spada na support PlayStation, a dokładniej na kolumbijską firmę odpowiedzialną za kontakt z użytkownikami i rozwiązywanie ich problemów. Jej pracownicy nie weryfikują użytkowników, często wierząc na słowo we wszystko, co ci przekażą i spełniają ich prośby, aby czym prędzej zamknąć zgłoszenie i odtrąbić sukces.
To nie jest nic nowego
W tym kontekście warto przypomnieć sytuację sprzed roku, kiedy to skradzione zostało inne konto znanego gracza – Hakooma. Mimo że po wielu trudach udało mu się odzyskać dostęp do profilu, postanowił on odejść od konsol Sony ze względu na to, jak został potraktowany przez firmę. Najbardziej istotny z perspektywy konsumenta jest zaś fakt, że w toku sporu wyszło na jaw, że pracownicy działu wsparcia PlayStation korzystają z systemu podającego im jak na tacy wszystkie dane na temat wybranego profilu, wliczając w to informacje nt. płatności, historię transakcji, a nawet numer seryjny urządzenia, z którego się logowano. Potencjalnych opcji weryfikacji tożsamości jest więc aż nadto, a to, że support z nich nie korzysta, jest ewidentnym błędem lub celowym działaniem.
Wiele osób nie wyklucza bowiem, że jego pracownicy są przekupywani celem przekazywania kont złodziejom. Za tą teorią zdaje się przemawiać fakt, że wiele takich profili jest praktycznie od razu wystawiana na sprzedaż, głównie za pośrednictwem kanałów na Telegramie. W jednym z takich miejsc opublikowane zostały dane logowania do konta dav1da_123.
O ile ów David był rzeczywiście cennym łupem dla przestępców, jako że od wielu miesięcy królował w rankingach kont z największą liczbą trofeów, tak konto każdego z nas może zostać przejęte w podobny sposób. Jak już wspomniano, wystarczy znać nazwę użytkownika i trafić na pracownika działu wsparcia, który będzie skory do "nawiązania współpracy". Problem ten będzie istniał tak długo, jak Sony na to pozwoli, a korporacja ma niestety w zwyczaju zamiatanie podobnych spraw pod dywan. Poświadczyć może o tym choćby to, że dav1d_123 wciąż nie wrócił do swojego prawowitego właściciela, mimo licznych prób kontaktów i podjętych starań.
Jakub Dmuchowski, redaktor pcformat.pl