Nowe funkcje routera

Routery TP-Link łatwo się uruchamia, lecz w stosunku do poprzednich modeli, oznaczonych tym samym symbolem, ale różniących się firmware’em, producent dodał możliwość wstępnej konfiguracji za pomocą oprogramowania pod Windows. Oczywiście nadal można wykorzystać standardowy sposób konfiguracji, czyli przez przeglądarkę WWW, a także zabezpieczyć sieć Wi-Fi za pomocą mechanizmu QSS (z automatycznie generowanym kluczem szyfrującym).

Producent dodał także możliwość zestawiania połączeń VPN, pozwalających na zdalną i zarazem bezpieczną pracę przez internet. Oczywiście w warunkach domowych funkcje tego typu są rzadko wykorzystywane. Znacznie częściej korzysta się z usługi dynamicznego DNS-u, który ułatwia lokalizację domowego komputera w internecie. Obok znanej usługi DynDNS znalazła się także No-IP.

Wśród zupełnie nowych funkcji pojawiła się możliwość zarządzania pasmem. Po jej włączeniu należy ustawić przepustowość łącza internetowego (w obie strony), a następnie można konfigurować reguły dla poszczególnych komputerów, protokołów lub portów. Wszystkie reguły trzeba jednak wymyślić samemu.

Zmieniły się także możliwości zapory. Pozwala ona m.in. na dokładne skonfigurowanie reguł chroniących przed atakami DoS. Łatwiejsze jest również stałe przypisanie adresów IP do poszczególnych komputerów (ich adresów MAC kart sieciowych), bo nie trzeba tych adresów wpisywać ręcznie, tylko kliknąć przycisk przy odpowiedniej pozycji na liście komputerów widzianych przez router.

Niestety, nowy router ma gorszą wydajność niż poprzedni – w przypadku Wi-Fi spadła ona z 9,8 do 8,1 MB/s (to maksymalna zmierzona przepustowość). Spadek wydajności dało się zaobserwować niezależnie od wykorzystanego sposobu szyfrowania, rodzaju testu czy odległości. Mimo tego TP-Link TL-WR941ND w nowej odsłonie uzyskał lepszą ocenę końcową niż jego poprzednie wersje (3,96).