Nowy plan Trumpa. Cła na półprzewodniki od firm, które nie przenoszą się z produkcją do USA
Wygląda na to, że Trump ma zamiar przygotować dodatkową "zachętę" do przeniesienia produkcji półprzewodników do Stanów Zjednoczonych. Jak ogłosił prezydent rzeczonego państwa, wszystkie firmy, którego tego nie planują, muszą liczyć się z dodatkową opłatą nałożoną na ich produkty.
Cła Trumpowi nie są obce, co już niejednokrotnie udowodnił. Swego czasu oberwały nimi nawet pingwiny zamieszkujące Wyspy Heard i McDonalda, niemniej tym razem planowane jest nałożenie daniny nie na państwo lub obszar, a na konkretne przedsiębiorstwa. Ze słów głowy amerykańskiego rządu wynika, że administracja USA nosi się z zamiarem wprowadzenia ceł na import półprzewodników stworzonych przez firmy, który nie przenoszą się z produkcją tej technologii do Stanów Zjednoczonych.
Cła na półprzewodniki od firm, które nie przenoszą się z produkcją do USA
Wspomniana w poprzednim akapicie informacja nadeszła chwilę przed planowanym obiadem, w którym uczestniczyć miał zarówno Donald Trump, jak i przedstawiciele największych gigantów technologicznych. Zapytany o to posunięcie prezydent nie podał konkretnej daty wejścia nowych przepisów w życie, niemniej potwierdził, że pogłoski na temat ceł na sprowadzane do USA półprzewodniki są prawdziwe.
Tak, omówiłem to z obecnymi tutaj ludźmi. Chipy i półprzewodniki – nałożymy cła na firmy, które nie wejdą na amerykański rynek. Wkrótce wprowadzimy cła. Będą to bardzo wysokie cła, nie aż tak wysokie, ale dość wysokie, przy czym rozumiemy, że jeśli wejdą do Ameryki, jeśli planują wejść, budować, nie będą objęte cłami. Jeśli nie mają takiego zamiaru, cła zaczną obowiązywać.
Wedle plotek z ubiegłego miesiąca, bazujących na ostatnich wypowiedziach Trumpa, wysokość takiej opłaty może sięgać nawet 100% wartości importowanych z zagranicy dóbr. Jak jednak wspomniano, aby otrzymać zwolnienie z wymogu uiszczania cła, wystarczy zadeklarować chęć przeniesienia produkcji do Stanów i poczynić pierwsze kroki na drodze ku realizacji tego celu.
Jakie przedsiębiorstwa ucierpią w wyniku świeżej decyzji Białego Domu? TSMC (Taiwan Semiconductor Manufacturing Company Limited), jeden z największych producentów półprzewodników na świecie, może pochwalić się placówką w stanie Arizona (choć ostatnimi czasy narosło wokół niej wiele kontrowersji), więc jemu prawdopodobnie się upiecze. Z kolei Samsung i SK Hynix, które otrzymały osobny cios od Stanów Zjednoczonych w postaci odcięcia ich chińskich fabryk od sprzętu pochodzącego z Ameryki, zapowiedziały już nasilenie inwestycji na terenie USA. Bezpieczne bez dwóch zdań może czuć się Apple, do którego w swojej wypowiedzi bezpośrednio nawiązał Trump.
Powiedziałbym, że Tim Cook uchowa się w całkiem niezłej formie.
Spora w tym zasługa planowanych przez giganta z Cupertino inwestycji opiewających na setki miliardów dolarów, co pozwoliło ułagodzić prezydenta. Trudno nie zwrócić uwagi na to, że mogło w tym też pomóc niedawne przedstawienie zakończone wręczeniem pamiątkowej statuetki. Pozostałe korporacje również potwierdziły swoją gotowość do zwiększenia wydatków na rozwój amerykańskiej gospodarki. Serwis Euro News podaje, że Meta z Markiem Zuckerbergiem pragnie wydać na ten cel 600 miliardów USD (dokładnie tyle, co Apple), Google – 250 miliardów, a Microsoft – 80 miliardów rocznie. Zauważono przy tym, że podczas spotkania zabrakło Elona Muska, który niegdyś był bliskim współpracownikiem Donalda Trumpa, a obaj panowie nazywali się wzajemnie przyjaciółmi. Na obiedzie pojawił się za to Sam Altman, czyli szef OpenAI.
Jak już wspomniano, na ten moment nie podzielono się informacjami dotyczącymi tego, kiedy planowane cła miałyby wejść w życie.