AktualnościRosyjski dron pod polskimi Osinami. Jest stanowisko szefa MON

Rosyjski dron pod polskimi Osinami. Jest stanowisko szefa MON

Rosyjski dron wojskowy, który uderzył w ziemię i eksplodował w okolicy miejscowości Osiny na Lubelszczyźnie, był prawdopodobnie prowokacją ze strony Federacji Rosyjskiej.

Polska
Polska
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

Mieszkańcy miejscowości Osiny ulokowanej na Lubelszczyźnie zaobserwowali nietypowe zjawisko z nocy 19 na 20 sierpnia. Jak się okazało, na jedno z okolicznych pól kukurydzy spadł sunący po niebie obiekt, po czym eksplodował. W toku analizy ustalono, że winowajcą zamieszania był rosyjski dron. Co robił na terytorium naszego kraju i dlaczego nie wykryto go zawczasu? Na te pytania odpowiedzi wciąż nie udzielono.

Rosyjski dron pod polskimi Osinami

Osiny to niewielka miejscowość ulokowana w powiecie łukowskim w województwie lubelskim. To właśnie tam "wylądował" rosyjski dron wojskowy, prawdopodobnie typu Shahed-136. W teorii maszyny takie są irańskiej konstrukcji, niemniej zostały na szeroką skalę zaadaptowane przez siły zbrojne Rosji na potrzeby toczącego się na Ukrainie konfliktu. Sprzęt był pozbawiony głowicy bojowej i zawierał jedynie niewielką ilość materiałów wybuchowych, na podstawie czego określono, że pełnił on rolę wabika. Jak na temat maszyny wypowiedział się zastępca Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych – Dariusz Malinowski:

Na pewno wiemy, że jest to silnik dostępny na wszystkich rynkach, made in China. Na pewno wiemy, że znajdowały się na pokładzie pewne systemy, które też są dostępne. I na pewno też wiemy, że ten ładunek, który był na pokładzie, nie był dużym ładunkiem. To nie była na pewno głowica bojowa.

Dariusz MalinowskiZastępca Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych

Dron uderzył w ziemię około godziny 2.00 w nocy, z kolei na przybycie służb mieszkańcy okolicznych gospodarstw, w których części zostały wybite szyby w wyniku eksplozji, musieli czekać do ok. godziny 8.00 rano.

Głos w sprawie zabrał wicepremier oraz szef Ministerstwa Obrony Narodowej, Władysław Kosiniak-Kamysz. Wedle słów głowy resortu, które zostały uchwycone przez Polską Agencję Prasową, rozważane są trzy przypadki: dron był prowokacją ze strony Federacji Rosyjskiej, dron był wykorzystywany do przemytu, albo dron miał za zadanie przeprowadzić sabotaż. Zdaniem Kosiniaka-Kamysza, najbardziej prawdopodobną zdaje się pierwsza z wymienionych teorii. Mimo to prokuratura ma zająć się sprawą i wyjaśnić pozostałe hipotezy, w wydarzenie zaangażowany został także Dowódca Operacyjny, czyli gen. Maciej Klisz. Otrzymał on zadanie przygotowania całościowego raportu dotyczącego nietypowego zajścia oraz "zaleceń, które wynikają z tej sytuacji".

Wciąż trwają poszukiwania brakujących fragmentów drona. Dopiero po ich odnalezieniu będzie można jednoznacznie określić, jaki był rodzaj i cel istnienia urządzenia. Jak już jednak wspomniano w jednym z wcześniejszych akapitów, urządzenie to ze sporą dozą prawdopodobieństwa jest Shahedem-136.

Kosiniak-Kamysz zapewnił przy tym, że służby zostały postawione w stan gotowości, a najważniejsi dowódcy zostali zaznajomieni z tematem. Z kolei Radosław Sikorski, nasz minister spraw zagranicznych, ma podjąć odpowiednie kroki dyplomatyczne celem wyjaśnienia wydarzenia.

Rozmawialiśmy ze wszystkimi służbami. Takie odprawy trwają w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, w MON. Jest współdziałanie wszystkich służb państwa: ABW, SKW, Żandarmerii Wojskowej, policji, która pierwsza podjęła interwencję. Wszystkich naszych sojuszników, którzy też są na bieżąco informowani.

Władysław Kosiniak-Kamisz

Szef MON jest przekonany, że Rosja będzie starała wymigać się od odpowiedzialności i nie uzna swojej winy.

Jakub Dmuchowski, redaktor pcformat.pl

Wybrane dla Ciebie