SoftwareTest gry PlayerUnknowns Battlegrounds

    Test gry PlayerUnknowns Battlegrounds

    To jedna z najważniejszych gier ostatnich lat. Niektórzy mówią, że PUBG niczym Quake lub Doom już przeszedł do historii elektronicznej rozgrywki i stał się kanonem. Niezależnie od tego, czy jest to prawda, obok PlayerUnknowns Battlegrounds nie można przejść obojętnie.

    Test gry PlayerUnknowns Battlegrounds

    W założeniach jest to całkiem prosta gra. Pomysł wykorzystuje formułę walki o przetrwanie, którą w kulturze masowej kilka lat temu spopularyzował film „Igrzyska śmierci”. Każdy mecz rozpoczyna się tak samo. Około setka osób jest zrzucana ze spadochronem na teren walki z samolotu desantowego. Potem trzeba po prostu przeżyć.

    „There can be only one”

    Zabawa toczy się na jednej z dwóch map, które póki co dobierane są losowo – rozpoczynając grę, nie wiadomo, na jaką się trafi. Może to być Erangel, czyli lokacja znana z czasów, gdy PUBG był ogrywany w ramach wczesnego dostępu. To fikcyjna wyspa, która ze względu na ukształtowanie terenu i przyrodę wygląda dość swojsko, aczkolwiek spotykana podczas gry cyrylica sugeruje, że walczymy raczej gdzieś w basenie Morza Czarnego. To obszar o powierzchni 64 km2, który łączy otwarte tereny z małomiasteczkową zabudową oraz obiektami militarnymi.

    Drugą lokacją jest Miramar. Pojawiła się wraz z premierą pełnej wersji gry i zaskoczyła zupełnie odmiennym klimatem. To pustynne tereny, najprawdopodobniej gdzieś w Meksyku, które cechują się większym zróżnicowaniem oraz niemal całkowitym brakiem roślinności. Miramar jest mapą kontrastów. Dominujące otwarte przestrzenie niemal bez miejsca, gdzie można się skryć, przechodzą tu w miejską dżunglę wypełnioną wysokimi budynkami. Nieuważnych wręcz szalenie łatwo tu zaskoczyć, przez co gra wzbudza jeszcze większe emocje.

    Jest taktycznie

    Obraz

    Niezależnie od tego, na którą z map rzuci nas los, warstwa taktyczna jest niezmiennie największą zaletą gry. Celem zabawy jest zwycięstwo na mapie, a rozgrywka rozpoczyna się od wyskoczenia z samolotu. Można to zrobić w dowolnie wybranym przez gracza momencie, desantowiec zaś za każdym razem obiera inną trasę przelotu nad terenem rozgrywki. Od pierwszych chwil runda jest więc nieprzewidywalna. Po opuszczeniu pokładu samolotu można w ograniczonym stopniu kierować kierunkiem opadania, wybierając miejsce lądowania. To ważny aspekt: uzbrojenie i ekwipunek dla grających są rozmieszczone losowo we wnętrzach budynków. Największe szanse na znalezienie dobrego sprzętu dają więc gęsto zabudowane miejscowości lub duże obiekty, jak np. kompleks szkolny. Równocześnie jednak to ryzyko: wybierając popularne miejsce, należy liczyć się ze starciami z innymi graczami od pierwszych chwil.

    W skali całej gry spotkania z konkurencją nie są tu jednak tak częste, jak można przypuszczać. Przeciętnie droga do wygranej to ledwie kilka strzelanin. Ci, którzy lubią pozostawać w cieniu, mogą nawet spróbować przetrwać niewykryci przez konkurentów aż do ostatniego pojedynku. To jednak trudne zadanie, bo mechanika gry wymusza przemieszczanie się. Wkrótce po lądowaniu obszar, na którym toczy się zabawa, zaczyna się zawężać w kierunku losowo dobranego punktu na mapie. Kto pozostaje na zewnątrz wyraźnie zaznaczonego okręgu, ten zaczyna szybko tracić punkty życia.

    Grać z głową

    Obraz

    Niezależnie od obranej drogi do zwycięstwa gracz potrzebuje sprzętu. PUBG pod tym względem daje sporo możliwości. Można walczyć wręcz lub za pomocą broni białej. Są rewolwery, pistolety maszynowe, karabiny różnego typu, w tym snajperskie, a także strzelby. Bogactwo uzbrojenia robi wrażenie – tym bardziej, że każdą pukawkę można modyfikować. Służą do tego dodatki, np. tłumiki, powiększone magazynki, uchwyty, ale przede wszystkim cały wachlarz celowników. Te ostatnie są najważniejszym rodzajem rozszerzenia, gdyż bez dobrej optyki można zapomnieć o prowadzeniu celnego ognia z większej odległości.

    Wrażenie robi również wyposażenie dodatkowe. Hełmy, kamizelki kuloodporne i plecaki to kluczowe dla przetrwania elementy garderoby. Wszystkie występują w różnych odmianach opisanych poziomami. Im wyższy poziom przedmiotu, tym lepszą ochronę on zapewnia, a w przypadku plecaka ma on większą ładowność i tym samym pozwala zabrać więcej znalezionego po drodze sprzętu i amunicji. Mamy też chemię, jak choćby napoje energetyczne czy różnego rodzaju apteczki pozwalające szybciej się przemieszczać lub leczyć rany.

    Oczy dookoła głowy

    Obraz

    PlayerUnknown’s Battlegrounds to gra, która stara się odwzorować walkę w sposób realistyczny. Każda z broni ma swój skuteczny zasięg. Podczas prowadzenia ognia snajperskiego należy wziąć pod uwagę zjawisko opadania kul, które nasila się wraz z odległością. Kamizelki i hełmy psują się wskutek ostrzału, a każda akcja gracza jest źródłem dźwięku.

    Na rozgrywkę wyraźnie wpływa też rodzaj serwera, na jakim gramy. Możemy zdecydować się na zabawę w trybie TPP, gdzie świat obserwujemy z kamery zawieszonej w powietrzu, za postacią gracza. Grając w ten sposób, mamy większą możliwość bezpiecznego obserwowania terenu. Alternatywą jest serwer FPP. Tutaj perspektywa jest ograniczona wyłącznie do zasięgu wzroku bohatera. Jest to bardziej wymagający rodzaj zabawy: nie da się np. zajrzeć za róg bez wystawiania się na ostrzał. Można również grać solo lub w zespołach maksimum czteroosobowych – również z uwzględnieniem ww. opcji TPP/FPP. Fakt, że PUBG jest bardzo popularną grą, przekłada się na nieskrępowany wybór. Niezależnie od preferencji zawsze będziemy mieli z kim pograć.

    Przetrzebione bugowisko

    Cieszy fakt, że twórcy dobrze wykorzystali okres otwartych testów beta. Wiele technicznych bolączek, które trapiły PUBG-a w poprzedniej (próbnej) wersji, zostało wyeliminowane wraz z premierą – zyskał nie tylko na stabilności, ale i na płynności animacji.

    Obraz

    PUBG to gra, która podbiła serca graczy swobodną, dającą wiele wolności rozgrywką oraz prostą formułą. Zapewnia mnóstwo emocji okazjonalnym graczom, jak i weteranom elektronicznej rozgrywki. Dla tych pierwszych jednak (siłą rzeczy) gra będzie stanowić większe wyzwanie.

    Redakcja wtóruje

    PUBG jest sieciową strzelaniną o tyle inną od współczesnych przedstawicieli gatunku, że wygląda byle jak, a przy tym największe emocje wywołuje, gdy nie padają strzały. Każdy mecz pompuje adrenalinę – bezpieczny obszar kurczy się, ale ty nadal czaisz się w budynku, bo słyszysz czyjeś kroki piętro wyżej. W końcu ofiara nie wytrzymuje napięcia i zbiega na dół, więc faszerujesz biedaka śrutem, ograbiasz zwłoki i gnasz do ukrytego w stodole motocykla, by w ostatniej chwili umknąć na bezpieczny teren. Niestety nie zauważasz ukrytego w trawie snajpera i po chwili sam padasz trupem. Klniesz, wydajesz zarobione punkty na drogie kosmetyczne dodatki… i zaczynasz od nowa. Gdy na Steamie grają 3 miliony osób naraz, na nowy mecz nigdy długo się nie czeka – a na dodatek twórcy chcą zrobić z gry e-sport, co pokażą m.in. w lutym na IEM-ie w Katowicach. [MA]

    Wybrane dla Ciebie