Tinder w tarapatach. Generacja Z... nie chce seksu? Zmiany w popularnej aplikacji
Generacja Z, czyli ludzie w przedziale wiekowym 18-28 lat, trzymają się z dala od Tindera. W związku z tym włodarze aplikacji mają twardy orzech do zgryzienia, a najbliższa przyszłość prawdopodobnie przyniesie sporo zmian w sposobie działania aplikacji.
Jak podaje internetowy dziennik New York Post, prezes Tindera i stojącej za nim spółki Match Group, Spencer Rascoff, ma nieco za złe przedstawicielom młodszego pokolenia, że ci stronią od jego aplikacji. Wśród generacji Z nie rozwinęła się szeroka rozumiana "kultura hook-up", w związku z czym Tinder i podobne mu rozwiązania poszły w odstawkę. Nie oznacza to jednak, że ich właściciele zdecydowali się poddać – co to, to nie.
Tinder ma się zmienić dla Generacji Z
Wedle zapowiedzi Rascoffa, Tinder musi zostać dostosowany do wymagań młodych ludzi. Zdaniem szefa aplikacji, "nie piją tak dużo alkoholu, nie uprawiają tak dużo seksu", co zdaje się być dla niego i jego firmy sporym problemem. W związku z tym program ma zostać wzbogacony o kilka nowych funkcji, które w domyśle mają zachęcić obecnych 20-latków do przełamania się i założenia konta w serwisie.
Jedną z nowych opcji, która ma zadebiutować jeszcze tego lata, są podwójne randki. Pozwoli ona użytkownikom dobrać przyjaciela i wspólnie poszukać innych par chętnych na niezobowiązujące spotkanie. Możliwość ta podobno została już przetestowana wśród użytkowników Tindera z Europy i przypadła do gustu większości z nich. Kolejne nowości mają się pojawić w późniejszym czasie, o nich firma jednak jak na razie milczy.
Zmiany w organizacji
Sam Spencer Rascoff piastuje stanowisko prezesa Match Group (a co za tym idzie – również i Tindera) od zaledwie kilku miesięcy. Czas ten mężczyzna postanowił jednak spożytkować jak najlepiej i ogłosił wszem wobec, że ma zamiar poświęcić krótkoterminowe zyski na rzecz zwiększenia żywotności aplikacji i poprawy płynących z jej korzystania doznań.
Co to oznacza dla osób korzystających z Tindera? Wedle informacji, do których dotarła redakcja Wall Street Journal, Rascoff zachęcił pracowników do podkręcenia obrotów i sprawniejszego wdrażania zmian. Rozwój aplikacji ma wspierać sztuczna inteligencja, a jednym z priorytetów ma zostać bezpieczeństwo użytkowników. Nowy szef Match Group zaznaczył także, że ludziom nie zależy już na dużej ilości par i wolą mieć ich niewiele, acz każda z nich powinna być dla nich na swój sposób istotna.
Kiepski wizerunek Tindera
Bodaj największym problemem, z jakim aktualnie boryka się Tinder, jest zła reputacja i sposób, w jaki platforma jest postrzegana. Aż 85% z 500 przebadanych w 2023 r. użytkowników portali randkowych przekazała, że nie korzysta z Tindera, jako że jest on postrzegany tylko i wyłącznie jako aplikacja do schadzek, a osoby chcące zbudować znaczącą relację nie mają na niej czego szukać.
Co więcej, ostatnimi czasy Tinder jest wypierany przez swojego konkurenta, Hinge. Co ciekawe, oba serwisy pozostają własnością Match Group. Ta zaś, w wyniku odczuwalnych problemów ze swoim sztandarowym produktem, została zmuszona nie tylko do zwolnienia ok. 13% swojej siły roboczej, ale również do przeprowadzenia zmian na najwyższych szczeblach firmowej hierarchii. Wspomniany Rascoff zastąpił Bernarda Kima, wraz z nadejściem czerwca z przedsiębiorstwem pożegnał się także jego główny dyrektor ds. technologii.
Czy Tinderowi uda się wyjść na prostą, czy też generacja Z będzie stanowiła gwóźdź do jego trumny? Tego dowiemy się dopiero w przeciągu najbliższych lat.
Jakub Dmuchowski, dziennikarz pcformat.pl