Migiem zrozumieć się z internetem
Osoby cierpiący na dysleksję często spotykają się z zarzutem, że ich problem to zwykłe za- niedbanie, które nie ma prawa bytu. Przyczyny dysleksji wciąż nie zostały dokładnie poznane. Często wskazuje się na zaburzenia układu nerwowego oraz mikrouszkodzenia części kory mózgowej, które są odpowiedzialne za rozpoznawanie i łączenie liter w wyrazy. Pierwsze doniesienia na temat dysleksji pochodzą z XIX wieku, kiedy to angielski lekarz okulista ba- dał przypadek pewnego 14-latka. Chłopak doskonale liczył, lecz nie potrafił nauczyć się poprawnie czytać. Tak naprawdę dysleksja polega na tym, że mimo posiadanej wiedzy i świadomości jak z niej korzystać, nie zawsze to wychodzi. Mózg zachowuje się tak, jakby chciał powiedzieć «mam inne zdanie na ten temat!», mówi 27-letnia Magda, która boryka się z dysleksją. Patrzę na tekst i wydaje mi się, że wiem, co widzę, ale... jakoś mi to nie pasuje jakby fragment układanki nie wskakiwał na odpowiednie miejsce w mózgu. To samo z pisaniem. Sądzę, że napisałam wszystko poprawnie, dosłownie widzę to w swojej głowie! Jednak okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Dlatego np. w internecie muszę korzystać z innych fontów, żeby nie popełniać oczywistych la ludzi błędów, dodaje.
Zainteresowani tematem specjaliści dążą do tego, aby usprawnić proces rozwoju osób dotkniętych dysleksją i wdrażają wirtualne rozwiązania. Przykładem jest tu Brainmax, platforma, na której oprócz różnych form kursów usprawniających pamięć i funkcje poznawcze, zawarto także moduł Terapia. Ćwiczenia udostępniane za pośrednictwem strony internetowej zostały opracowane przez doświadczoną pedagog, mgr Agnieszkę Tetelę-Lipecką i skierowane są bezpośrednio do osób z szeroko pojętą dysleksją, a także ADHD. Kursy te pomagają przebić barierę pojmowania zarówno dzieciom, jak i dorosłym, a to wszystko online.
Platforma Brainmax.pl
Kłopoty dyslektyczne ma ok. 15 proc. populacji, przy czym terminem dysleksji rozwojowej określa się wiele przypadłości: zaburzenia wzrokowe, słuchowe czy integracyjne, w których skład wchodzą trudności w czytaniu, niski poziom graficzny pisma czy problemy z pojmowaniem liczb i proporcji. W internecie pojawiło się bardzo dużo ułatwień dla osób zmagających się z tego typu przypadłościami. Przykładem są choćby rozszerzenia do przeglądarek, bazujące na wspomnianych przez Magdę fontach. OpenDyslexic i DyslexieFont zmieniają litery na łatwiejsze do rozróżnienia przez dyslektyka, zwiększając czytelność tekstu. Różnice widać w kształtach liter, szerokości linijek oraz w kontraście między akapitami.
Dostosowane do potrzeb dyslektyków litery różnią się od zwykłych m.in. specyficznym podkreśleniem „brzuszków” i wyrazistością
Szeroko pojmowana dysleksja objawia się na wiele różnych sposobów. Cierpi na nią rzesza codziennie funkcjonujących obok nas osób i czasem nawet o tym nie wiedzą. Sam nigdy nie wyszedłem z problemów z rozróżnianiem liter i pojmowaniem liczb. Wciąż mnie to męczy. Dobrze, że mogę to powiedzieć, bo pisanie sprawia mi trudność, która graniczy z uczuciem bólu... W latach 90. opinia o takich jak ja była krzywdząca – leń, nieuk, wali byki, bo mu się nie chce przyłożyć. A to nieprawda. Przykładałem się tak, że czułem fizyczne zmęczenie. To po prostu coś w moim mózgu nie pozwalało mi dobrze wykonać prostych dla osób bez dysleksji zadań. W tej chwili na szczęście inaczej patrzy się na dzieci z takimi problemami i powstało wiele kursów i ułatwień w internecie. Ja tego nie miałem. Teraz korzystam np. z wtyczki do Chrome’a – DyslexiaFriendly. Słyszałem też, że jest przeglądarka zaprojektowana specjalnie dla dyslektyków, jednak nie sprawdzałem jej działania, mówi 32-letni Igor, u którego zdiagnozowano dysleksję i dyskalkulię. Rozszerzenie wspomniane przez Igora zwiększa czytelność tekstu stron internetowych, zmieniając czcionki m.in. właśnie na OpenDyslexic. Co ciekawe, owo rozszerzenie do Chrome’a jest projektem opensource’owym.
Jak widzi dyslektyk?
Aby lepiej uzmysłowić sobie skalę problemu dysleksji i, co za tym idzie, konieczność tworzenia rozszerzeń oraz aplikacji dla dyslektyków, warto zerknąć na przygotowany przez londyńskiego projektanta Dana Brittona font. Twórca został zdiagnozowany jako osoba borykająca się z dysleksją dopiero na trzecim roku studiów! Projekt to zestawienie czarnych liter i czerwonych znaczków, które obrazują człowiekowi bez dysleksji, jak te same litery widzi dyslektyk.
Porównanie widoku liter dla człowieka bez i z dysleksją.