Sztuczna inteligencja pomoże w wyścigu zbrojeń. Google znosi zakaz używania AI w zastosowaniach militarnych
Firma Google po raz kolejny zmienia swoje zasady. Oczywiście na gorsze.
Pamiętacie, jak brzmiało pierwsze motto Google'a? W zamierzchłych czasach, czyli gdzieś w okolicach początku obecnego millenium, firma zaczęła legitymować się hasłem "Don’t be evil", które otwierało jej kodeks postępowania. W 2015 roku zostało ono zastąpione frazą "Do the right thing", wspomniana zaś na początku sentencja z dokumentacji giganta ostatecznie zniknęła w pierwszej połowie 2018 roku. Wygląda na to, że teraz firma poszła o krok dalej – przynajmniej jeśli chodzi o bardziej szczegółowe założenia.
AI pomoże w tworzeniu broni przyszłości
We wtorek Google bez większego rozgłosu – bo poprzez dodanie notki aktualizacyjnej do wpisu na blogu z 2018 roku – "ogłosiło", że zmienia zasady regulujące sposób wykorzystania sztucznej inteligencji i innych nowoczesnych technologii. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie kilka detali. Z dokumentacji zniknęły bowiem bardzo istotne frazy, wskazujące na to, że firma nie będzie stosować:
- technologii, które powodują lub mogą powodować ogólne szkody,
- broni lub innych technologii, których głównym celem lub wdrożeniem jest powodowanie lub bezpośrednie ułatwianie powodowania obrażeń u ludzi,
- technologii, które gromadzą lub wykorzystują informacje do nadzoru naruszające międzynarodowo akceptowane normy,
- technologii, których cel narusza powszechnie akceptowane zasady prawa międzynarodowego i prawa człowieka.
Wspomniany zbiór zasad po raz pierwszy pojawił się w 2018 roku i wówczas jego głównym celem było uspokojenie nastrojów w firmie. Wówczas chodziło o współpracę z amerykańskim sektorem zbrojeniowym i pomoc Google’a w opracowywaniu dronów bojowych. Stanęło wtedy na tym, że firma pod naciskiem pracowników wycofała się z kontraktu rządowego. Według tych wytycznych gigant miał porzucić rozwój broni, systemów nadzoru i innych technologii, które uderzają w prawa człowieka i mogą przyczynić się do jego krzywdy. Cóż, wygląda na to, że to już przeszłość. Sytuację skomentowało dwóch dyrektorów przedsiębiorstwa.
Jak widać, po poprzednich jasnych deklaracjach nie został nawet ślad, zamiast tego władze spółki mówią o łagodzeniu niezamierzonych lub szkodliwych skutków zastosowania sztucznej inteligencji oraz o konieczności odpowiedniego nadzoru nad technologią i przewodnią rolą demokracji w tym aspekcie. Trudno również nie zauważyć, że zmiany te pojawiły się na początku prezydentury Donalda Trumpa – co tak naprawdę bardzo dużo mówi o stosunkach, jakie obecnie panują pomiędzy big techem a nowymi amerykańskimi władzami.