AktualnościTa kosmiczna klepsydra nie odmierza czasu. NASA jednak widzi w niej coś intrygującego

Ta kosmiczna klepsydra nie odmierza czasu. NASA jednak widzi w niej coś intrygującego

Teleskop Webba nie przestaje zadziwiać. Tym razem wypatrzył chmurę z ukrytą w niej parą protogwiazd, które rozjaśniają swoją okolicę, wyrzucając jendocześnie gaz i pył na kształt gigantycznej klepsydry.

Lynds 483
Lynds 483
Źródło zdjęć: © NASA | NASA, ESA, CSA, STScI
Grzegorz Karaś

Obiekt o nazwie Lynds 483 wziął swoją nazwę od amerykańskiej astronom, która w latach 60. stworzyła dwa katalogi: pierwszy skupiał się na mgławicach absorbcyjnych (znanych też jako ciemne mgławice), drugi zaś obejmował jasne mgławice. Prezentowana tu fotografia kosmicznej chmury należy wbrew pozorom do tej ciemniejszej grupy i jeszcze do niedawna było ją naprawdę trudno uchwycić w tak dokładny sposób.

Lynds 483 – kosmiczna klepsydra kryjąca rodzące się gwiazdy

To, że widzimy tę klepsydrę tak wyraźnie, zawdzięczamy oczywiście możliwościom teleskopu Jamesa Webba. Działając w pasmach podczerwieni i wykorzystując gigantyczne, rozkładane zwierciadło główne, potrafi on "przeniknąć" przez gęste chmury pyłu i gazu, co w paśmie widzialnym nie jest możliwe. Z tego zresztą względu Teleskop Hubble’a, fotografując mgławice absorbcyjne, musiał mierzyć się z wieloma problemami. Tutaj jest inaczej i dzięki temu możemy zobaczyć olbrzymią wręcz liczbę detali, wcześniej zupełnie niedostępnych.

Lynds 483
Lynds 483 © NASA

Za wygląd tego obiektu odpowiada para powiązanych ze sobą grawitacyjnie protogwiazd. Ich współobecność i wpływ spowodowały, że wyrzucana przez nie od tysięcy lat materia uformowała się w kształt przypominający klepsydrę. Dzięki dużej rozdzielczości zdjęcia możemy zaś podziwiać bardzo dużą liczbę detali, naukowcy zaś mogą podjąć się analizy przebiegu formowania się tych wszystkich struktur.

Przez dziesiątki tysięcy lat centralne protogwiazdy okresowo emitowały część gazu i pyłu, wyrzucając je jako ciasne, szybkie strumienie i nieco wolniejsze wypływy, które "przelatują" przez przestrzeń. Kiedy nowsze wyrzuty uderzają w starsze, materiał może się kurczyć i wirować w zależności od gęstości zderzających się elementów. Z czasem reakcje chemiczne wewnątrz tych wyrzutów i otaczającej je chmury wytworzyły szereg cząsteczek, takich jak tlenek węgla, metanol i kilka innych związków organicznych.

NASA

Tak dokładne zdjęcie daje naukowcom możliwość przebadania procesów zachodzących w tak dynamicznym środowisku i zaktualizowania istniejących modeli. Dzięki danym zebranym przez Webba możliwe będzie m.in. obliczenie, ile materiału gwiazdy wyrzuciły, jakie cząsteczki powstały w procesie zderzania się ze sobą gazów i pyłów, a także określenie gęstości różnych obszarów Lynds 483.

Co interesujące, samych protogwiazd będących przyczyną całego zamieszania na zdjęciu nie widać. NASA podaje, że w pokazanej tu skali dysk materii, w którym kryją się "kosmiczne noworodki", zajmuje ledwie… jeden piksel. Sam obiekt, już jako całość, zaś jest gigantyczny – na tyle, że nie mieści się w jednym kadrze Webba, toteż astronomowie zdecydowali się "ściąć" jego dolną połowę. W analizie fotografii i pozyskiwaniu naukowych danych jednak, jak się okazuje, fakt ten w ogóle nie przeszkadza.

Jeśli macie ochotę przyjrzeć się temu zdjęciu bliżej, to fotografię w pełnej rozdzielczości, przekraczającej 4K, znajdziecie tutaj. Warto jednak mieć na uwadze fakt, że obraz ten zajmuje 25 MB.

Wybrane dla Ciebie