Windows 11: Wydarzenia kalendarza na pasku powiadomień powracają, acz ich działanie pozostawia wiele do życzenia
Microsoft najpierw usuwa funkcje Windowsa, a później je przywraca w ułomnej formie. Obsługa wydarzeń kalendarza pojawi się w zakładce powiadomień jako komponent aplikacji internetowej, co oznacza, że będzie pożerała więcej zasobów komputera. Jakby tego było mało, gigant z Redmond nie omieszkał skorzystać z okazji, aby wzbogacić ją o funkcje oparte na sztucznej inteligencji.
Microsoft kontynuuje swoje plany rozbudowy Windowsa 11 i o ile powrót wydarzeń kalendarza oraz opartych na nich opcji do paska powiadomień systemu bez wątpienia uraduje wielu użytkowników, tak realizacja tej funkcji pozostawia wiele do życzenia. Jest niewiele rzeczy, które na przestrzeni ostatnich miesięcy gigantowi z Redmond udało się wdrożyć bez problemów, jako że nawet ciemny motyw eksploratora plików trapił problem w postaci wyświetlającego się na ułamek sekundy, rażącego oczy bielą ekranu. Rzeczony kalendarz nie przerwie pasma porażek wizerunkowych korporacji, jako że, jak dowiedziała się redakcja Windows Latest, nie jest on nawet natywnym programem OS, a zagnieżdżonym komponentem aplikacji internetowej.
Microsoft znowu dał ciała
Czym są owe komponenty aplikacji internetowych (ang. web app components) i dlaczego wypuszczenia kalendarza w centrum powiadomień Windowsa 11 w takiej formie stanowi problem? Po pierwsze, w przypadku systemu operacyjnego są one od niego "oderwane", a ku temu żadnego sensownego powodu nie ma (poza pójściem na łatwiznę). Po drugie, pożerają one zdecydowanie zbyt dużo zasobów jak na swoje potrzeby, co ma miejsce również w opisywanym przypadku. Wedle informacji przytoczonych przez Mayanka Parmara ze wspomnianego portalu, wywołanie paska powiadomień Windowsa 11 skutkuje nagłym wzrostem wykorzystania pamięci i CPU przez proces WebView2.
Warto przy tym zaznaczyć, że różnica w użyciu procesora jest drastyczna – mowa tu o skoku z poziomu kilku/kilkunastu procent do... nawet stu.
Wspomniane WebView2 jest opracowaną przez Microsoft technologią powstałą z myślą o osadzaniu treści internetowych bazujących na językach pokroju HTML, CSS, JavaScript w natywnych aplikacjach desktopowych, posiłkując się przy tym silniku Chromium wykorzystywanym przez przeglądarkę Edge. Nie dziwi więc, że prosty kalendarz potrafi doprowadzić do siódmych potów nawet najpotężniejsze komputery, nie wspominając już o segmencie biurowym.
Sam wygląd interfejsu "nowej" funkcji, jak możemy zauważyć na załączonym powyżej zrzucie ekranu, również pozostawia wiele do życzenia. Etykieta tekstowa jest ledwo czytelna na ciemnym tle, a i ikona zdaje się nie na miejscu. Nawet zastosowany font nie zgrywa się z tym wykorzystywanym przez system, więc trudno nie odnieść wrażenia, że powrót kalendarza został wykonany po linii najmniejszego oporu. Niewielkim pocieszeniem pozostaje, że zamknięcie centrum powiadomień o ukrycie komponentu kalendarza przed oczami dość szybko zwraca zarezerwowane zasoby.
Warto też przypomnieć, że opisywana funkcja była w przeszłości obecna w Windowsie 10, niemniej Microsoft postanowił z niej z jakiegoś powodu zrezygnować. Pozwala ona zobaczyć listę zaplanowanych zdarzeń w kolejności chronologicznej, acz nie obyło się bez przykrej niespodzianki pod postacią integracji sztucznej inteligencji w postaci Copilota.
Wsparcie dla przedstawionej nowości powinno zawitać do tytułowego systemu w ramach jego kolejnej aktualizacji.