TechnologieZ Chin do Polski

    Z Chin do Polski

    Polskie smartfony i tablety nie mają najlepszej prasy w naszym kraju. Według obiegowej opinii stworzenie takiego urządzenia ogranicza się do zamówienia go w Chinach, przyklejenia odpowiedniego logo i przetransportowania do Polski. Jest to niesprawiedliwy dla wielu marek obraz.

    Z Chin do Polski

    By przekonać się o stosunku Polaków do urządzeń mobilnych sprzedawanych przez polskie firmy, wystarczy znaleźć recenzję takiego sprzętu w sieci i przeczytać znajdujące się pod nią komentarze. Uważni internauci potrafią szybko wskazać model, na którym krajowa firma się wzorowała, a następnie pokazać, że różni się on od urządzenia sprzedawanego nad Wisłą wyłącznie mało istotnymi detalami. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest to prawda. Po porównaniu specyfikacji obu sprzętów okazuje się, że zastosowano w nich bardzo podobne lub takie same podzespoły, z kolei zdjęcia wyraźnie sugerują wykorzystanie identycznej obudowy. Z tego powodu wiele osób ma opory przed nazwaniem ich polskimi urządzeniami.

    Tymczasem nawet rynkowi giganci, tacy jak Apple, Samsung i LG, tworzą swoje urządzenia w Chinach, a nikt nie ma oporu przed nazywaniem ich odpowiednio amerykańskim i koreańskim sprzętem.

    Duży może... taniej

    Zasadniczą rożnicą między produktami małych i wielkich firm jest design urządzeń. Największe firmy projektują swój sprzęt same, ale należy wziąć pod uwagę, że są do tego zmuszone. Ich marki są rozpoznawalne na całym świecie, muszą więc szczególnie dbać o swój wizerunek. Skutkuje to m.in. tworzeniem urządzeń wyróżniających się z tłumu, które będą rozpoznawalne na pierwszy rzut oka. Klient kupując telefon znanej firmy płaci za niego więcej, niż za podobne pod względem wydajności urządzenie mniej renomowanego producenta, należy więc przekonać go o słuszności podjętej decyzji, np. za pomocą charakterystycznego wyglądu, który jednoznacznie świadczy o przynależności do bardziej znanej marki.

    Pamiętajmy też, że największe firmy sprzedają olbrzymią liczbę smartfonów na całym świecie. Dzięki temu mogą rozbić wysokie koszty projektowania i marketingu na więcej egzemplarzy, jedynie delikatnie podnosząc cenę każdego z nich.

    Dlaczego Chiny

    Obraz

    Większość firm tworzących urządzenia mobilne wybiera Chiny jako miejsce produkcji swoich produktów. Decydują o tym wyłącznie względy ekonomiczne – w Chinach koszty wyprodukowania smartfonu są najmniejsze. Wielu fanów nowych technologii chciałoby zobaczyć prawdziwie polski sprzęt, który zostałby w całości zaprojektowany i złożony nad Wisłą, jednak takiego urządzenia nie doczekamy się zbyt szybko. W Polsce nie ma technologii ani infrastruktury pozwalającej masowo tworzyć takie urządzenia.

    Dużo większy problemem stanowią koszty produkcji – te są w naszym kraju znacznie wyższe, co w efekcie na tyle znacząco podniosłoby końcową cenę produktu, że znalezienie chętnych na jego zakup byłoby praktycznie niemożliwe. Chociaż żaden z producentów nie podzielił się dotąd konkretnymi danymi dotyczącymi tej kwestii, w kwestii wysokich kosztów rodzimej produkcji jedym głosem wypowiadają sie zarówno przedstawiciele firmy Krüger&Matz, jak i myPhone.

    Produkcja w Polsce

    Michał Leszek,
    dyrektor marketingu firmy Lechpol, producenta smartfonów polskiej marki Krüger&Matz.

    Krüger&Matz chciałby tworzyć swoje produkty w Polsce, ale w praktyce nie jest to możliwe. Wszystko rozbija się o koszty. Smartfon wyprodukowany w Chinach kosztuje w sklepie 799 zł. Identyczny, ale wyprodukowany nad Wisłą, musiałby kosztować 1799 zł. Trudno sobie wyobrazić, że firma znalazłaby dużą grupę konsumentów, która ze względu na pochodzenie urządzenia chciałaby dopłacać do niego 1000 zł. Większość klientów wybrałaby tańszą alternatywę pochodzącą z Chin.

    Są i wyjątki

    Obraz

    Wiemy już, że zaprojektowanie i wyprodukowanie sprzętu mobilnego w Polsce jest po prostu nieopłacalne. Nie oznacza to jednak, że polskie firmy nie biorą faktycznego udziału w tworzeniu sprzedawanych przez siebie urządzeń. Przykładem jest firma Goclever, która ostatnio wydała bardzo tani inteligentny zegarek Chronos Eco. Produktowi temu zarzuca się, że jest to zaledwie kopia zegarka WeLoop Tommy. Firma zdecydowała się na przebrandowanie go, gdyż w Polsce i innych krajach europejskich marka Goclever jest lepiej rozpoznawalna niż WeLoop. Warto jednak pamiętać, że polski producent brał czynny udział w tworzeniu tego produktu. Tę tezę potwierdza chociażby to, że inne firmy nie sprzedają klonów urządzenia pod swoja marką – po prostu nie nie mają do niego praw. Goclever jest jedynym przedsiębiorstwem, które zajmie się dystrybucją tego modelu zegarka w Europie.

    Kolejną firmą, która pokusiła się o stworzenie polskiego produktu, jest myPhone. W wypadku tej firmy był to telefon komórkowy nazwany myPhone One. Został on od podstaw opracowany przez polskich projektantów i złożony w Chinach. myPhone zapowiada przy tym, że nie jest to ostatnie słowo firmy – pozostaje nam mieć nadzieję, że oznacza to bliskie stworzenie smartfonu lub tabletu zaprojektowanego w Polsce.

    Polski wkład

    Krajowe firmy, nawet jeśli nie tworzą całego urządzenia w całości, mają bardzo duży wpływ na jego finalną specyfikację. Firmy tworzące produkty z niższej półki cenowej przez długi czas tworzyły smartfony wyposażone w bardzo małe ilości pamięci. Wychodziły z założenia, że jeżeli ktoś uzna jej rozmiar za niewystarczający, to samodzielnie zwiększy go za pomocą karty pamięci microSD. Modelem takim był myPhone Cube, który jako jeden z pierwszych telefonów mniej znanych marek został wyposażony w system Android 4.4 KitKat.

    Szybko po premierze tej wersji oprogramowania okazało się, że Google znacznie ograniczył możliwości przenoszenia aplikacji na kartę microSD. W tym wypadku był to ogromny problem, gdyż smartfon był wyposażony w zaledwie 4 GB pamięci, z której dla użytkownika pozostawał dostępny niecały 1 GB. myPhone poradził sobie z tym problemem na dwa sposoby. Najpierw naprawił partię telefonów, która już trafiła na rynek – za pomocą odpowiedniej aktualizacji oprogramowania umożliwił przenoszenie części aplikacji na karty pamięci. Następnie firma zdecydowała, że w zaistniałej sytuacji urządzenie o tak małej pojemności może nie spełniać wymagań użytkowników. Kolejna partia myPhone’ów Cube miała już 16 GB wbudowanej pamięci.

    Obraz

    Oczywiście nie jest to jedyny tego typu przypadek. Niemal każdej polskiej marce zdarzało się kilkakrotnie wymieniać podzespoły w projekcie urządzenia otrzymanym do akceptacji. Dotyczy to zwłaszcza aparatów, które można podmieniać bez większej ingerencji w konstrukcję sprzętu, choć polskim inżynierom zdarzało się też nanosić poprawki do bardziej skomplikowanych i niezauważanych przez użytkowników elementów urządzeń, takich jak układy zasilające.

    Nie tylko sprzęt

    Warto pamiętać, że oprócz specyfikacji technicznej liczy się też oprogramowanie. Ponieważ telefon zamówiony z Chin może nie mieć spolszczonego interfejsu, polskie firmy przygotowują różnej jakości tłumaczenia. Krajowi producenci elektroniki wiedzą też, jakie aplikacje mogą być użyteczne na rodzimym rynku, i często preinstalują je na swoich urządzeniach.

    Inne działania polskich producentów to aktualizowanie oprogramowania swoich urządzeń. Niestety, pod tym względem wszyscy prezentują się równie słabo, choć większość z nich stara się dostarczać chociażby drobne aktualizacje poprawiające błędy. Większość firm wynajmuje w tym celu zagraniczne serwery, za pośrednictwem których udostępnia aktualizacje oprogramowania, choć myPhone zdecydował się na własne serwery ulokowane we Wrocławiu. Jest to rozwiązanie droższe, ale mniej problemowe i bezpieczniejsze... oraz podkreśla, że produkowane urządzenia są w dużej mierze polskie.

    telekomunikacjanaukasmartfony

    Wybrane dla Ciebie