HardwareTest monitorów UHD

    Test monitorów UHD

    Rozdzielczość 4K coraz śmielej zagląda pod strzechy. Nie tylko stojąca za nią technologia stała się powszechniejsza, ale ceny urządzeń ją obsługujących topnieją w oczach. By zaopatrzyć się w dobry monitor UHD, nie trzeba się już liczyć z wydatkiem kilku tysięcy złotych dlatego też zebraliśmy dziewięć ekranów od wiodących producentów i wnikliwie je przetestowaliśmy.

    Test monitorów UHD

    Trzeba przy tym zaznaczyć, że choć wybór jest bogatszy niż jeszcze przed kilkoma laty, to wciąż monitory 4K to nisza i liczebnością nijak nie mogą równać się z poczciwymi LCD-kami z matrycami Full HD. I nic dziwnego, bo do codziennych zastosowań rozdzielczość 1920x1080 jest w zupełności wystarczająca. Przynajmniej nim nie przesiądziemy się na QHD czy UHD.

    To droga bez powrotu – kto raz zazna gęstszego upakowania pikseli, temu trudno będzie wrócić do tego, co wciąż uznawane jest za normę. Ot, zrobi się ciasno – tym bardziej, że z większymi rozdzielczościami w parze idą najczęściej większe przekątne ekranów. A to siłą rzeczy zwiększa komfort – zarówno pracy, jak i rozrywki.

    3840 w poziomie, 2160 w pionie

    Oczywiście przed zakupem tak zaawansowanego technologicznie sprzętu należy zadać sobie pytanie, czy na pewno jest nam on potrzebny. W przypadku korzystania z monitora głównie do pracy, sprawa wydaje się prosta – jeśli Full HD daje nam zbyt mało przestrzeni na ekranie, to inwestycja w wyższe rozdzielczości zawsze będzie zyskowna. Szczególnie, jeśli zajmujemy się grafiką lub korzystamy z wielu okien jednocześnie. Trzeba przy tym jednak pamiętać, że samo 4K nic nam nie da, jeśli przekątna ekranu nie będzie odpowiednio duża.

    Po szczegóły odsyłamy do ramki, dość jednak napisać, że większe upakowanie pikseli na tej samej powierzchni sprawia, że wszystko automatycznie staje się dużo ostrzejsze, ale także mniejsze – wszak można wówczas zmieścić więcej. Dlatego też 4K na 24 calach może i wyglądać lepiej od Full HD, ale wcale nie musi przekładać się na wyższy komfort pracy.

    Inaczej ma się kwestia w przypadku grania, tutaj trzeba bowiem liczyć siły na zamiary. Komputer będący w stanie wyświetlać płynną rozgrywkę w najnowszych tytułach w 4K kosztuje krocie, więc bez potężnego peceta nie ma co liczyć na wykorzystanie pełni możliwości wyższych rozdzielczości. Nieco lepiej mają się sprawy w przypadku konsol, które utrzymują wyświetlane klatki na sekundę na stałym poziomie (30 lub 60). Jednak również tutaj trzeba pamiętać, że prawdziwe 4K w obecnej generacji oferuje jedynie Xbox One X, PlayStation 4 Pro skaluje do 2160p rozdzielczość w QHD. Podstawowe wersje obu konsol pozwalają natomiast grać jedynie w Full HD.

    Chyba jedyną gotową na UHD gałęzią rozrywki jest przemysł filmowy i telewizyjny. Tam 4K to nie pierwszyzna, wysokobudżetowych filmów w niższej jakości zwyczajnie się nie kręci, a kilka miesięcy po premierze kinowej można kupić większość hitów na Blu-ray lub obejrzeć w serwisach strumieniujących treści. I tutaj trzeba się jednak liczyć z określonymi wymogami – do korzystania z płyt trzeba mieć specjalny odtwarzacz (lub konsolę), a oglądanie filmów przez sieć w tak wysokiej jakości wymaga łącza o naprawdę wysokiej przepływności.

    Dla każdego, do wszystkiego

    Śmiało można więc uznać, że monitor 4K jest sprzętem wymagającym, ale i uniwersalnym. Szczególnie, że najczęściej wraz z rozdzielczością idzie w parze przekątna 32 cale, czyli identyczna do tej, która jeszcze kilka lat temu była bodaj najpopularniejszą także w telewizorach. Trzeba jednak wiedzieć, na co zwracać uwagę, by faktycznie wszechstronny ekran nabyć. Inne parametry są bowiem istotne podczas grania, a zupełnie inne usprawnią pracę. Dlatego też, jeśli planujemy pracę z grafiką, najistotniejsza będzie jakość odwzorowania kolorów. Jeśli przemieszczamy się pomiędzy wieloma oknami, z radością powitamy zarówno możliwość obrócenia monitora o 90° (pivot), jak i dwie funkcje dzielenia ekranu – Picture in Picture oraz Picture by Picture.

    Pierwsza pozwala na utrzymywanie interesującego nas okna stale na wierzchu, niezależnie od tego, czym będziemy się akurat zajmować. Druga natomiast umożliwia wyświetlanie obrazu z kilku niezależnych źródeł. By to drugie było możliwe, monitor musi mieć odpowiednią liczbę złączy – obecnie standardem i niezbędnym minimum są HDMI oraz DisplayPort, najlepiej kilka sztuk. W pracy przyda się także możliwość regulacji ekranu – nie tylko jego pochylenia, ale także zmiany wysokości. Pozwoli to dostosować położenie monitora względem naszego wzroku, co pomoże w zachowaniu prawidłowej pozycji ciała przy biurku.

    Podczas oglądania filmów w większym gronie nieodzowne okażą się dobre kąty widzenia – na szczęście niemal wszystkie monitory 4K (także w naszych testach) wyposażone zostały w matryce IPS (ang. in-plane switching) lub VA (ang. vertical alignment). Inna sprawa, że wspomniane technologie przeciętnie radzą sobie w grach – tutaj górą wciąż są ekrany TN (ang. twisted nematic), które w teście również znalazły swojego przedstawiciela. Na następnych stronach znajdziecie odpowiedź, czy połączenie wymienionych wyżej cech jest w ogóle możliwe w sprzęcie kosztującym mniej (lub niewiele więcej) niż 2000 złotych.

    Z sensem za pan brat

    Zważywszy na coraz przystępniejsze ceny urządzeń wyświetlających obraz w rozdzielczości 4K, sens zakupu monitorów tego typu stale rośnie. Nie tylko są one coraz lepszej jakości, ale też sprawiają, że użytkowanie komputera staje się zdecydowanie wygodniejsze. Bez krzty przesady napisaliśmy na początku, że po obcowaniu z UHD nie sposób powrócić do Full HD bez poczucia straty. A choć 2160p w dalszym ciągu nie jest standardem, to bezsprzecznie do niej należy przyszłość. Tym bardziej, jeśli wciąż będziemy świadkami obniżek cen – najtańszy monitor 4K kosztuje niespełna 1300 złotych, modele 32-calowe można kupić już za 1600 zł. Choć nijak nie może to się równać z najtańszymi biurowymi 24-kami z matrycami FHD (które kosztują 500–600 zł), to UHD na naszych oczach przestaje być jedynie ciekawostką, a staje się normą i teraźniejszością.

    Procedura testowa

    Naszą procedurę testową podzieliliśmy na dwie zasadnicze części, w których każdy monitor otrzymuje osobną ocenę cząstkową. W pierwszej przyglądamy się jedynie jakości wyświetlanego obrazu (70 proc. całości oceny), w drugiej zajmujemy się kwestiami wyposażenia, wyglądu i możliwości sprzętu (30 proc. całości oceny). Poza kilkoma kwestiami, które sprawdzamy organoleptycznie – jak choćby kąty widzenia – większość kwestii jakości obrazu oceniamy za pomocą kolorymetru. Dzięki niemu otrzymujemy informację o temperaturze kolorów i tego, jak bardzo odstaje ona od wzorcowych 6500 K, a także wyliczana zostaje średnia delta E, która to wartość służy do oceny odwzorowania kolorów matrycy. Dzięki sprawdzeniu maksymalnej i minimalnej jasności panelu możemy wyliczyć kontrast, którego poziom wymiernie wpływa na końcowy wynik (łącznie 15 proc. całościowej noty).

    Na ocenę wyposażenia składają się natomiast: liczba wejść wideo, obecność i jakość głośników, dodatkowe opcje wyświetlania obrazu i specjalne tryby dla graczy. Sprawdzamy także możliwości dostosowywania położenia ekranu – w szczególności obrócenia o 90° (funkcja pivot) – oraz dodatkowe wyposażenie (np. koncentrator USB).

    Jedynym mierzalnym czynnikiem w części „Wyposażenie i możliwości” jest natomiast pobór mocy. Nie wykorzystujemy tutaj podanych przez producenta wartości, ale sprawdzamy je sami watomierzem.

    Wielkość ma znaczenie

    Obraz

    Choć nic nie stoi na przeszkodzie, by rozdzielczość 4K upchnąć na 24 calach, to by rozwinąć skrzydła potrzebuje ona wiecej miejsca. Po testach setek monitorów można pokusić się o poniższy podział.

    Podsumowanie testu

    Testy dziewięciu monitorów o rozdzielczości 4K pokazały, że już teraz za mniej niż 2000 złotych można kupić sprzęt bardzo dobry. Fakt, iż zaledwie jeden model otrzymał znak jakości, oznacza jedynie to, iż nasze kryteria są wyśrubowane. W dodatku wystarczy uważniej wczytać się w znajdującą się na poprzedniej stronie tabelę, by dowiedzieć się, z czego wynikają zaniżone oceny. Zdecydowanie niższe noty monitory zebrały bowiem za wyposażenie. I jest to dobry kierunek, bo na ogół testowaliśmy monitory o dobrych matrycach, a jeśli już na czymś producenci mieliby oszczędzać, to jednak lepiej, by to robili na dodatkowych złączach, niźli na jakości obrazu.

    Pod tym względem z piątką skończyłyby prawie wszystkie prezentowane modele. To cieszy, szczególnie, że mamy tam przekrój różnych matryc – od IPS-ów, poprzez VA (i MVA), na TN kończąc. Najbardziej zaskoczył natomiast fakt, iż monitor wykorzystujący wspomnianą technologię twisted nematic, czyli BenQ EL 2870U, zajął trzecie miejsce w zestawieniu, niczym nie ustępując pod względem kolorów reszcie stawki, a nawet bijąc większość na głowę. A w dodatku garściami korzystając z przewagi TN nad innymi matrycami – najlepszy czas reakcji i technologia FreeSync pozwalają traktować ten monitor jako jedyną opcję przy wyborze sprzętu do grania w 4K. BenQ przegrał między innymi z propozycją Iiyamy – XUB2792UHSU okazał się najwszechstronniejszy, łączy bowiem dobrą jakościowo matrycę z niezłymi możliwościami. Przede wszystkim producent wyposażył sprzęt w funkcje przydatne podczas pracy, jak PiP, PbP czy pivot.

    Szkoda tylko, że przy tym kosztuje aż 2000 złotych, tym bardziej, że przekątna to zaledwie 27 cali. Przy 4K mogłoby się przydać więcej, stąd ciekawą opcją wydaje się zamykający podium AOC U3277FWQ, który mając 32-calowy ekran MVA o niezłych osiągach i sporych możliwościach, kosztuje 1600 zl. A wraz z większą powierzchnią w parze idzie nie tylko przyjemniejsza praca, ale także rozrywka. Tym bardziej, że monitory pokroju wspomnianego AOC coraz lepiej zastępują telewizory. Część z nich ma nawet technologię HDR, a zdecydowana większość bardzo dobre głośniki (których jakość nierozerwalnie łączy się z wielkością).

    Pozytywny trend

    Najistotniejszym wnioskiem, jaki pozostaje z nami po testach, jest fakt, iż nareszcie coś ruszyło w tym fragmencie rynku. Nie tylko wybór monitorów o rozdzielczości 4K jest coraz większy, ale dzięki temu ceny tych modeli znacząco spadają. Skoro dzisiaj za nieco ponad 1000 złotych można kupić tak przyszłościowy sprzęt, to nic tylko się cieszyć. Tym bardziej jeśli spojrzymy na inne segmenty – tylko nieliczne monitory Full HD kosztują poniżej 600 złotych, ceny oscylują raczej w okolicach 700. Ultrapanoramy zaczynają się od 1000 zł, a o propozycjach przeznaczonych do grania, które często kuleją na wielu polach, nie ma co nawet wspominać. Miejmy więc nadzieję, że obecny trend na rynku monitorów 4K zostanie utrzymany. Jest dobrze, a będzie tylko lepiej. Trzymajmy kciuki.

    1. miejsce - iiyama XUB2792UHSU

    Obraz

    Bardzo dobry monitor, który na pierwszy rzut oka wybija się masywną konstrukcją. Kiedy reszta stawki odchodzi raczej w kierunku bezramkowych, ultralekkich urządzeń, Iiyama postawiła na coś odmiennego. Tylko pozornie jest to jednak wada, bo dzięki temu producent mógł zainwestować w dobre głośniki oraz możliwość regulacji położenia ekranu – XUB2792UHSU można nie tylko pochylić, ale też obniżyć cały ekran, a także obrócić go o 90° (pivot). Sprawia to, że praca przy tym monitorze jest o niebo lepsza niż przy „nieruchomych” odpowiednikach. Komfort tylko zwiększa niezła matryca z bardzo dobrymi kątami widzenia i niezłą deltą E (3,88 – drugi wynik w zestawieniu!). Do tego dochodzą jeszcze możliwości funkcji Picture by Picture (podłączenie dwóch i więcej źródeł wideo) i Picture in Picture (wydzielenie „pływającego” na ekranie okna, które znajduje się zawsze na wierzchu) czy koncentrator USB, pozwalający podpiąć pod monitor dodatkowe peryferia. Przy tym wszystkim trzeba jednocześnie wspomnieć o słabym kontraście minimalnym i dość wysokiej jasności minimalnej, która może nieco przeszkadzać podczas pracy po ciemku. Ponadto 27 cali i rozdzielczość 4K to zawsze ryzykowne posunięcie – przed zakupem należy więc we własnym zakresie sprawdzić, czy takie upakowanie pikseli nam odpowiada. Nie jest bowiem sztuką kupić monitor UHD, a następnie skalować pulpit, by wyglądał jak na zdecydowanie tańszym odpowiedniku FHD.

    Plusy
    • niezła matryca
    • bardzo dobre głośniki
    • PiP i PbP
    • koncentrator USB
    • pivot
    Minusy
    • jasność minimalna i minimalny kontrast mogłyby być lepsze
    • masywny

    3. miejsce - BenQ EL2870U

    Obraz

    Największe zaskoczenie testów – monitor wyposażony w matrycę TN nie powinien mieć najmniejszych szans w starciu z technologiami IPS oraz VA, jednak EL2870U wzbiło się na wyżyny tego, co może twisted nematic. Mamy więc bardzo dobre odwzorowanie kolorów, niezła deltę i fabryczną kalibrację. Urządzenie BenQ kuleje tylko na jednym polu – kątach widzenia. Te są co najwyżej przeciętne, ale jest to też wada właściwie nie do przeskoczenia w technologii TN. Inna sprawa, że nie przeszkadza przesadnie w codziennej pracy, a dzięki szybkiej matrycy można myśleć o EL2870U jak o sprzęcie do grania. Dobry czas reakcji i FreeSync na pewno się przydadzą. Wprawdzie częstotliwość odświeżania matrycy to standardowe 60Hz, jednak w rozdzielczości 4K trudno liczyć na więcej niż 60 kl./s w jakiejkolwiek grze. Ponownie trzeba zwrócić uwagę na rozmiary – podobnie jak zwycięzca testu, to model nieco mniejszy, 27-calowy. Podobieństw do Iiyamy jest więcej – monitor wyposażono w przyzwoite głośniki.

    Plusy
    • świetna matryca jak na TN
    • dobry czas reakcji
    • niezłe głośniki
    • FreeSync
    Minusy
    • takie sobie kąty widzenia

    5. miejsce - Philips 276E8V

    Obraz

    Najlepsza jakościowo matryca w testach i w dodatku najtańszy monitor w stawce, co sprawia, że 276E8V można polecić właściwie każdemu. Przede wszystkim – doskonale wygląda, bezramkowa konstrukcja robi wrażenie, a dzięki niej – mimo 27 cali – model ten wciąż wygląda na niewielki. Trzeba sobie oczywiście odpowiedzieć na tradycyjne pytanie – czy taki rozmiar matrycy okaże się dla mnie wystarczający? Upakowanie pikseli może okazać się zbyt duże. Jeśli jednak tak nie będzie, to z czystym sumieniem można propozycję Philipsa polecić. Wszak dostajemy nie tylko doskonałą jakość kolorów, ale także możliwości płynące z funkcji PiP i PbP. Trochę wprawdzie szkoda, że zabrakło pivota, jednak producent od jakiegoś czasu celuje w konstrukcjach „nieruchomych”, za to doskonale wyglądających. Coś za coś, podobnie jak w przypadku braku głośników – dobrze, gdyby były, jednak w tej cenie nie sposób na to przesadnie narzekać. Jeśli już do czegoś się przyczepić, to do minimalnej jasności, która jest dość wysoka.

    Plusy
    • doskonała matryca pod niemal każdym względem
    • PiP i PbP
    Minusy
    • minimalna jasność mogłaby być niższa
    • brak pivota
    • brak głośników

    9. miejsce - Viewsonic VX4380

    Obraz

    Najdziwniejszy monitor w testach – ogromny 43-calowy kolos, który ledwie mieści się na przeciętnym biurku. Przy tym od razu po włączeniu urządzenia można było zauważyć, że 4K jest stworzone do przekątnych większych niż 27 cali – rozdzielczość 3840x2160 prezentowała się świetnie. Nie można natomiast powiedzieć tego o matrycy, która jest nierównomiernie podświetlona oraz o kolorach, co niestety widać było na pierwszy rzut oka. Nie tylko delta E to aż 14,77 (!), ale także temperatura bieli, pomimo wybranego trybu ciepłego, oscylowała w „zimnych” granicach 5,5 tysiąca K. Wprawdzie po kalibracji jakość wyświetlanego obrazu uległa poprawie, jednak trudno wymagać od przeciętnego użytkownika, by sam się tym zajmował. Tym, co należy natomiast w Viewsonicu pochwalić, to doskonałe głośniki, którymi zawstydziłby niejeden telewizor oraz tryby PiP oraz PbP (do czterech źródeł jednocześnie!). Ponadto producent zadbał o to, by ekran było do czego podłączyć – wybór złączy jest zdecydowanie bogatszy od konkurencji.

    Plusy
    • doskonałe głośniki
    • po kalibracji matryca daje radę
    • dobre kąty widzenia
    • PiP i PbP
    • bogaty wybór złączy
    Minusy
    • fatalna matryca przed kalibracją
    • dość wolny czas reakcji
    • nierównomierne podświetlenie matrycy
    sprzęttestymonitory

    Wybrane dla Ciebie