Chiński Wielki Brat

Chiny chcą się stać pierwszym smartpaństwem świata. Chmury obliczeniowe analizujące ogromne ilości danych o 1,4 miliarda obywateli, zaawansowana sztuczna inteligencja ułatwiająca codzienne życie to, jak supernowoczesna technologia jest tam używana na każdym kroku, zachwyca. Ale i przeraża...

Chiński Wielki Brat

Kiedy wsiadasz do kolejki miejskiej, ktoś cię potrąca. Dopiero w trakcie jazdy orientujesz się, że ten ktoś wyciągnął ci portfel. Na następnej stacji wypadasz z wagonu i biegniesz na najbliższy posterunek. Na szczęście policjanci szybko odnajdują kieszonkowca na nagraniu ze stacji metra. Program komputerowy w kilka sekund pokazuje, jak się nazywa i gdzie mieszka oraz jakie wykroczenia do tej pory popełnił. Funkcjonariusze są w stanie sprawdzić nawet, na co się leczy, jakie wpisy umieszcza na portalach społecznościowych oraz... pokazać go na żywo, śledzonego przez tysiące kamer znajdujących się w mieście.

Nie mija 10 minut, a twój portfel jest w rękach policji – podobnie jak kieszonkowiec. Złapali go funkcjonariusze wyposażeni w okulary rzeczywistości rozszerzonej, rozpoznające twarze przestępców zapisane w policyjnej bazie.

Podróż za jeden uśmiech

Powyższy opis działania policji brzmi jak wyjęty z filmu science fiction dziejącego się w mieście przyszłości. Niestety, to już rzeczywistość. Tyle, że w Chinach. Tamtejsi stróże prawa rzeczywiście mają dostęp do tysięcy kamer skanujących przestrzeń miejską, a zaawansowane algorytmy rozpoznające twarze pozwalają błyskawicznie zidentyfikować i śledzić właściwie każdego. To zresztą tylko mała część ogromnego projektu. Chiny są na dobrej drodze, aby stać się pierwszym smartpaństwem świata.

Chińska kultura i prawo stawiają porządek wyżej niż wolność jednostki, dlatego firmy z branży nowych technologii, takie jak Megvii czy SenseTime, mogą rozbudowywać swoje systemy rozpoznawania twarzy bez protestów obrońców prawa do prywatności. Pomaga im też dostęp do rządowej bazy zdjęć ponad 1,3 miliarda obywateli. To wszystko sprawia, że postęp w tej dziedzinie dokonuje się w Państwie Środka szybciej niż gdziekolwiek indziej.

Dziś swojej twarzy można użyć do zapłaty za bilet na stacji kolejowej albo za obiad w KFC. Wystarczy uśmiechnąć się do terminala, niekiedy powiedzieć kilka słów (aby maszyna wiedziała, że ma do czynienia z żywym człowiekiem, a nie przystawionym przez oszusta do kamery zdjęciem), a system automatycznie pobierze pieniądze z konta. Kamery monitoringu wyposażone w systemy rozpoznawania twarzy czyhają też na niektórych przejściach dla pieszych, a kiedy ktoś przebiegnie na czerwonym świetle, po chwili otrzymuje SMS-a z informacją o mandacie. Mało tego: jego zdjęcie, a nawet imię i nazwisko pojawiają się na wielkim telebimie przy skrzyżowaniu. Również w niektórych szaletach miejskich trzeba spojrzeć w cyfrowe oko – maszyna wydająca papier toaletowy kontroluje, czy dana osoba nie pobierała go już przed chwilą. Ale o tym, jak precyzyjna i nieomylna jest ta technologia, świadczy o wiele poważniejsze zastosowanie: twarzy można dziś używać w Chinach nawet do autoryzowania pożyczki zaciąganej w banku internetowym. Ta technologiczna rewolucja ma jednak także drugie, dużo mroczniejsze oblicze.

Jak to działa?

Obraz

Widząc twarz, oprogramowanie rzutuje na nią siatkę liczącą od kilkudziesięciu do nawet 240 punktów, określających kształt, wielkość i położenie oczu, kości policzkowych, nosa, ust itd. Mierząc odległości od tych punktów, tworzy unikatowy dla każdego człowieka „odcisk twarzy” (ang. faceprint). Prosi jeszcze o powiedzenie paru słów albo poruszenie głową – to sprawia, że nie da się oszukać maszyny za pomocą zdjęcia. Potem wystarczy, że program porówna cyfrowy opis ludzkiego oblicza z bazą danych. Cel chińskiego rządu: możliwość rozpoznania dowolnego obywatela w ciągu trzech sekund. Nic dziwnego, że firma Megvii otrzymała dostęp do rządowych zasobów zdjęć niemal wszystkich mieszkańców Państwa Środka. SenseTime chwali się z kolei bazą 12 miliardów zdjęć i filmów. To bardzo ważne, bowiem aby sztuczna inteligencja nauczyła się – na zasadzie deep learningu – rozpoznawać twarze, kluczowe jest dla niej posiadanie jak największego zasobu danych.

Uśmiechnij się, jesteś w ukrytej kamerze!

Superzaawansowana technologia identyfikacji twarzy wykorzystywana jest w ogromnym projekcie, brzmiącym jak spełnienie marzeń szefów tajnych służb. W ramach projektu „Xue Liang” („Ostry wzrok”) rząd zamierza zintegrować monitoring, który już teraz skanuje drogi, centra handlowe, lotniska i dworce, z kamerami umieszczonymi na prywatnych budynkach. W ten sposób do 2020 roku ma powstać obejmująca cały kraj sieć prawie 600 milionów „cyfrowych oczu”, pozwalająca rozpoznawać i śledzić każdego obywatela.

Sama wiedza o tym, kto gdzie przebywa (z możliwością odtworzenia jego miejsc pobytu w ciągu ostatniego tygodnia), to dla rządu w Pekinie za mało. Dlatego na ogromną skalę rozwijany jest program „policyjnej chmury”, korzystający z osiągnięć sztucznej inteligencji oraz analizy tzw. big data. Funkcjonariusze gromadzą i skanują informacje o niemal każdym aspekcie życia wszystkich obywateli. Nie ograniczają się do sprawdzania przeszłości kryminalnej, historii chorobowej, stopnia religijności czy treści skarg pisanych do władz. Dołączają do tego także informacje o zakupach online, rezerwacjach hotelowych czy odbytych podróżach kolejowych oraz lotniczych. Dzięki współpracy z firmami telekomunikacyjnymi mają też dostęp do tego, co wiedzą o nas wyszukiwarki i portale społecznościowe – czyli do praktycznie całego życia online. Stróże prawa w mieście Weihai chwalą się integrowaniem aż 178 rodzajów informacji pochodzących z ponad 40 źródeł: policyjnych, urzędowych i prywatnych.

Raport mniejszości

To wszystko prowadzi do stworzenia kompletnej wirtualnej kartoteki każdego obywatela. Pomaga to oczywiście odkryć, kto zajmuje się nielegalną działalnością. Ale i, jak chwalą się chińskie władze, pozwala złapać przestępcę, zanim popełni on zabroniony czyn. Poddani wnikliwej obserwacji zostają np. ci, którzy co najmniej dwa razy zanocują w tym samym hotelu i terminie co obiekt zainteresowania służb.

Mechanizmy prewencji w komunistycznych Chinach stają się również narzędziem totalnej kontroli. Obrońcy praw człowieka informują, że szczególnym nadzorem objęci są m.in. członkowie mniejszości etnicznych (tacy jak muzułmańscy Ujgurzy) oraz osoby, które często skarżą się władzom na niesprawiedliwość społeczną. Śledzony jest także każdy krok opozycjonistów – nawet oficjalne dokumenty mówią o namierzaniu osób o „ekstremalnych poglądach”. – To przerażające, że chińskie władze zbierają coraz więcej informacji o setkach milionów zwykłych obywateli oraz identyfikują i obserwują osoby, których poglądy odbiegają od tego, co określane jest jako normalne – mówi Sophie Richardson z organizacji Human Rights Watch.

Czy to problem tylko mieszkańców Państwa Środka? Chińskie Megvii chwali się, że jej platformy używa 300 000 firm ze 150 krajów. Niedawno udziały w tej firmie kupił rosyjski fundusz państwowy. Także FBI wykorzystuje stworzone w USA oprogramowanie do porównywania zdjęć podejrzanych zrobionych przez kamery przemysłowe z policyjną bazą danych. Możemy się wyłącznie domyślać, nad czym pracują informatycy w NSA i innych agencjach wywiadowczych. Może wkrótce i my obudzimy się w smartpaństwie przyszłości – i wcale nie będziemy się z tego cieszyć.

Robocop w akcji

Obraz

Nazywają się GLXSS, kosztują w przeliczeniu ok. 2000 złotych za parę i w ciągu 0,1 sekundy są w stanie zidentyfikować w tłumie przestępcę z wgranej bazy zawierającej 10 tysięcy pozycji. Od niedawna te okulary rzeczywistości rozszerzonej są na wyposażeniu chińskiej policji. Obrońcy praw człowieka alarmują, że stróże prawa używają GLXSS także podczas uroczystości partyjnych, aby zidentyfikować niezależnych dziennikarzy czy opozycjonistów – i uniemożliwić im wzięcie udziału w wydarzeniu.

Życie na punkty

Obraz

W 2020 roku ma zostać uruchomiony w Chinach testowany obecnie System Zaufania Społecznego. Będzie on punktował niemal każdy aspekt życia. Za dobre zachowania, takie jak kupowanie lokalnych produktów czy czytanie reżimowych gazet, będzie się dostawało punkty. Odejmowane one będą zaś za kontakty z opozycjonistami, nieprzychylne dla władz komentarze w internecie itd. Gra RPG w rzeczywistości? Nie, to o wiele więcej! Najbardziej „godni zaufania” otrzymają tańsze kredyty albo wizy na podróże do Europy, a najmniej posłuszni rządowi nie będą mogli podróżować samolotami ani awansować w pracy.

Wybrane dla Ciebie